Ceny bydła zmalały, ale czy hodowcy powinni narzekać?
Ceny żywca wołowego na początku grudnia 2021 roku wynosiły 9,42 zł za kg, a poubojowo 18,1 zł za kg. Dla porównania w ubiegłym roku było to odpowiednio 6,3 i 12,3 zł. W kolejnych tygodniach zakłady mięsne zdecydowały się nieco skorygować te stawki.
- Widzę spadki cen w skupie, ale nie na poziomie przekraczającym złotówkę, jak alarmują niektórzy rolnicy. Tak gwałtownie one nie maleją. Obniżki sięgają 30-70 groszy. Dzieje się tak dlatego, że na rynku jest nieco więcej towaru, a zakłady mają zapewnione dostawy do końca roku - tłumaczy w rozmowie z naszym portalem Jacek Zarzecki, prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego.
Ceny w skupie bydła spadły
Jacek Zarzecki podkreśla, że hodowcy bydła mięsnego w Polsce nie powinni obecnie narzekać na brak opłacalności produkcji.
- Nic mnie tak nie denerwuje, jak ciągłe narzekanie hodowców dotyczące niskich cen skupu. Odpowiedzmy sobie szczerze na pytanie, czy dzisiejsze rosnące koszty produkcji, w tym nawozów, wpłynęły na wartość sprzedawanych obecnie zwierząt? Oczywiście, że nie. One będą miały istotne znaczenie w rachunku zysków i strat za 1,5 roku, gdy będziemy sprzedawać zwierzęta wyprodukowane w tym roku - mówi prezes PZHiPBM dodając:
- Oczywiście zdaję sobie sprawę z rosnących cen paliw i dodatków paszowych, ale apeluję o to, aby nie narzekać. Jeśli dzisiaj bardziej opłaca się kupić cielęta do opasu zagranicą niż w Polsce oraz kupić buhaja zarodowego z Francji niż z kraju, to o jakim braku opłacalności my mówimy?
Zarzecki podkreśla przy tym, że koszty produkcji rosną nie tylko w Polsce, ale w całej Unii Europejskiej. Ponadto uważa, że opłacalna produkcja to taka, która jest oparta na prowadzeniu kalkulacji. Z niej jasno wynika, co jest bardziej korzystne.
Supermarkety przestaną sprzedawać brazylijską wołowinę
- Jeśli tego nie robimy, a opieramy się jedynie na bilansie ze sprzedaży zwierząt, trudno o rzetelne informacje. Ja podziwiam tych rolników, którym od 10 lat ciągle się nie opłaca, ale wciąż są na rynku i zajmują się produkcją opasów - mówi Zarzecki.
Prezes Polskiego Związku Hodowców i Producentów Bydła Mięsnego jest zarazem hodowcą. Przyznaje, że obecnie sam zarabia na bydle mięsnym.
- Takich cen jak w mijającym roku nie mieliśmy nigdy. Stawki odsadków wzrosły o 10-12%, a opasów o ponad 25%. Obawiam się, że ci wszyscy malkontenci nawet gdyby otrzymywali dwa razy wyższe ceny, również nie byliby zadowoleni. Miejmy odrobinę zdrowego rozsądku i szacunku dla tych, którzy mają rzeczywiście trudną sytuację, jak hodowcy i producenci drobiu oraz trzody chlewnej - podsumowuje Jacek Zarzecki.