Wybudzony po 40 latach
Pod koniec marca br. w amerykańskim stanie Nebraska doszło do wyjątkowego wydarzenia dla osób, które dużym sentymentem darzą kombajny zbożowe Bizon, czyli dla większości polskich rolników i pasjonatów. Po czterech dekadach postoju udało się bowiem uruchomić okręt żniwny o nazwie Long 5000.
Takie oznaczenie oraz ciemnoniebieskie barwy zyskała maszyna zbudowana w 1975 r. w Płocku. Bazuje ona na ówcześnie oferowanym naszym rolnikom Bizonie Z050 Super. Warto przypomnieć, że w połowie lat 70. zeszłego wieku wysłano do USA ponad 200 sztuk tych maszyn. Dokładna liczba nie jest znana. Marka Long nawiązywała do nazwy importera, który zamówił kombajny z Płocka. Fabryka Maszyn Żniwnych zgodziła się zrezygnować z logo Bizon. Niemniej maszyny te były całkowicie produkowane w Polsce, a jedynie niektóre elementy wyposażenia dokładano za oceanem. Dotyczyło to: nagarniacza, klimatyzacji, aktywnego układu wzdłużnego kopiowania podłoża przez heder oraz sieczkarni słomy.
Kombajny eksportowane do Ameryki wyróżniały się na tle modelu przeznaczonego dla naszych rolników przede wszystkim wielkością zbiornika ziarna. Jego pojemność wzrosła z 2500 do aż 4400 l. Longi 5000 dysponowały także hydraulicznie rozkładaną rurą wysypową oraz szerszą i regulowaną tylną osią. Różnic, nierzucających się tak w oczy, było więcej, ale o tym opowiemy przy innej okazji.
Wybudzony kombajn to jedyny egzemplarz, o którym wiadomo, że zachował się do dzisiejszych czasów. Co ciekawe, jego właścicielem od 2019 r. jest polski pasjonat, mieszkający od ponad ćwierć wieku w USA. Na poszukiwania takiej maszyny poświęcił 10 lat. Kombajn ma na liczniku zaledwie 542 h pracy silnika. Z relacji syna poprzedniego posiadacza wynika, że maszyna brała czynny udział w żniwach ostatnio w 1983 lub 1984 r. i służyła mu przez zaledwie trzy sezony. Wcześniej pełniła jedynie rolę demonstracyjną i była własnością importera. Kombajn unieruchomiły m.in. awaria odrzutnika słomy i problem z dostawą łożyska. Zanim części dotarły z Polski, ówczesny gospodarz kupił okręt żniwny innej marki, a przemianowany za wielką wodą na Longa Bizon został wstawiony do garażu, z którego wyjechał po udanym odpaleniu silnika dopiero z końcem kwartału tego roku. Blisko pięć lat temu, niedługo po zakupie, również próbowano uruchomić jednostkę napędową, ale bezskutecznie. Dopiero interwencja i fachowa pomoc mechanika z Płocka sprawiły, że farbowany Bizon za wielką wodą ponownie ożył i zaryczał, po czterech dekadach w uśpieniu.
- Artykuł ukazał się w wydaniu 05/2024 miesięcznika "Rolniczy Przegląd Techniczny". ZAPRENUMERUJ