Polacy wiedzą, że kurczaki cierpią. I chcą zmian
Zdecydowana większość Polaków chce lepszej ochrony kurczaków i wprowadzenia oznaczeń dotyczących rodzaju chowu, z jakiego pochodzi mięso.
W tym roku odbyło się pierwsze w historii badanie wiedzy Europejczyków na temat przemysłowego chowu kurczaków na mięso oraz ich stosunku do tego rodzaju hodowli. Respondentami byli m.in. mieszkańcy krajów przodujących w produkcji drobiu w Europie, w tym Polski, która jest liderem.
Produkcja drobiu ma bić kolejne rekordy
Autorzy badania wskazują, że Wspólnota jest jednym z największych producentów drobiu na świecie. Co roku hodowanych na mięso jest tam ponad 6 miliardów kurczaków.
90 proc. z nich to brojlery, czyli rasa stworzona w wyniku selekcji genetycznej, która charakteryzuje się nienaturalnie szybkim wzrostem.
Brojlery są gotowe do uboju już po 6 tygodniu życia. Ważą wówczas tak dużo, że gdyby porównać to do rozwoju człowieka, 5-letnie dziecko ważyłoby 150 kg.
Zbyt gwałtowny wzrost jest powodem wielu chorób i schorzeń. Zwierzęta często mają problemy z układem oddechowym, cierpią na choroby serca, a nogi załamują się pod ciężarem ciał, przez co nie mogą się swobodnie (lub wcale) poruszać.
Badanie zrealizowane przez ComRes wykazało, że problemy te nie są powszechnie znane. 64 proc. Polaków przyznało, że wie na temat współczesnej hodowli kurczaków niewiele lub nic.
Chiny otworzą się bardziej na polski drób? Wiceminister negocjuje
54 proc. myśli, że kurczaki hodowane na mięso mają przynajmniej w małym stopniu styczność ze światem zewnętrznym.
W rzeczywistości zdecydowana większość z nich spędza całe życie w hangarach, bez dostępu do świeżego powietrza.
Jednocześnie aż 93 proc. społeczeństwa twierdzi, że dobro brojlerów powinno być chronione lepiej niż obecnie. Może to wynikać z wyobrażeń, jakie mamy o hodowli przemysłowej.
90 proc. z nas wierzy, że kurczaki żyją czasem w ścisku, a 87 proc. uważa, że zwierzęta mogą cierpieć z powodu zbyt szybkiego rozwoju.
93 proc. ankietowanych twierdzi, że kurczaki hodowane na mięso powinny mieć dostęp do czystego środowiska i naturalnego światła. 86 proc. jest przekonanych, że odczuwają ból, a 89 proc. uważa, że brojlery powinny być zabijane w sposób humanitarny.
Nadchodzi fleksitarianizm? Zapotrzebowanie na mięso może spadać
W badaniu zostały również zawarte pytania odnośnie znakowania produktów i ich pochodzenia. Znowu aż 93 proc. Polaków chciałaby, aby kurczaki sprzedawane na terenie UE były oznakowane pod kątem kraju pochodzenia, a dla 90 proc. chciałoby także oznaczenia mówiącego o warunkach, w jakich były hodowane.
- Polacy coraz częściej zwracają uwagę na pochodzenie produktów, które spożywają. Według raportu Eurogroup już blisko 2/3 osób potwierdza, że woli kupować mięso pozyskiwane w bardziej etyczny sposób - komentuje Marta Cendrowicz, dyrektorka ds. kampanii biznesowych Stowarzyszenia Otwarte Klatki.
- W zeszłym roku rozpoczęliśmy kampanię "Frankenkurczak", której celem jest poprawa dobrostanu brojlerów. Mamy nadzieję, że firmy, z którymi będziemy rozmawiać, dołożą wszelkich starań, by oferowane przez nie mięso spełniało oczekiwania Polaków. Konsumenci są często w szoku, gdy dowiadują się, że kurczaki dożywają zaledwie 6 tygodni i że w samej Polsce zabija się ich ponad miliard rocznie - dodaje.