Rozpoczął się protest pracowników zakładów usług leśnych. "Decyzja jak grom z jasnego nieba, zostaliśmy bez roboty"
W piątek na drogach w Bieszczadach rozpoczął się protest pracowników zakładów usług leśnych (ZUL). Domagają się zmiany decyzji ministra klimatu odnośnie wstrzymania pozyskiwania drewna w nadleśnictwach na Podkarpaciu. Utrudnienia w ruchu występować będą głównie na drodze Makowa-Arłamów-Jureczkowa.
8 stycznia 2024 r. minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska wydała decyzję o wstrzymaniu lub ograniczeniu na pół roku wycinek lasów w 10 wskazanych lokalizacjach, cennych przyrodniczo. Chodzi o najcenniejsze przyrodniczo obszary m.in. Bieszczad oraz reliktowej Puszczy Karpackiej.
Protest w kilku miejscach
Jak poinformowała PAP w piątek kom. Aleksandra Wołoszyn-Kociuba z policji w Ustrzykach Dolnych, mieszkańcy powiatu bieszczadzkiego powinni spodziewać się utrudnień głównie na trasie Makowa-Arłamów–Jureczkowa. Protest jest prowadzony w rejonie drogi powiatowej nr 2089R w dwóch miejscach: na terenie powiatu bieszczadzkiego na skrzyżowaniu z drogą powiatową nr 2291R (Przełęcz pod Jamną) oraz na terenie powiatu przemyskiego w rejonie Przełęczy pod Suchym Obyczem.
Ograniczenie wycinki w Lasach Państwowych grozi utratą tysięcy miejsc pracy. Redukcje już ruszyły
Dodatkowa blokada jest zorganizowana na drodze powiatowej nr 2291R przy zjeździe do hotelu Arłamów.
Policjantka dodała, że protest przebiega spokojnie. Uczestniczy w nim ok. 180 osób. Kom. Wołoszyn-Kociuba zaapelowała do kierowców o zachowanie ostrożności i kierowanie się na wyznaczone przez policję objazdy.
Zostaliśmy nagle bez pracy
Jak powiedział PAP organizator protestu Andrzej Cebeńko, decyzja ministra klimatu objęła kilka nadleśnictw z terenu Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Krośnie.
„Ta decyzja spadła na nas jak grom z jasnego nieba, dlatego, że nie było żadnych rozmów, ani z nami, ani ze społeczeństwem czy leśnikami. Z dnia na dzień nadleśnictwa zostały powiadomione mailem, że mają usunąć ze swojego terenu zakłady usług leśnych. Zostaliśmy bez roboty” – podkreślił.
Cebeńko zaznaczył, że ZUL-e może nie zatrudniają wielu osób, ale jest ich bardzo dużo.
PiS: decyzje ministra o ograniczeniu wycinek są nielegalne. Resort: jest do tego podstawa prawna
Niegodne zachowanie rządu
Dodał, że z pozyskiwania drewna z lasu żyją nie tylko te zakłady, ale również tartaki, stolarnie, przewoźnicy.
„To spora rzeszy ludzi nie tylko na Podkarpaciu, ale w całej Polce. To jest katastrofa, to niegodne zachowanie rządu wobec obywateli, którzy tutaj żyją. My się na to nie godzimy, chcemy być słyszalni i widoczni. Rząd musi widzieć, że mieszkają tu ludzie, a nie tylko wrony” – powiedział.
Organizator zapewnił, że protest jest pokojowy. Cebeńko dodał, że „jakieś utrudnienia” będą, ale uczestnikom chodzi tylko o pokazanie, że w lesie pracują ludzie, dla dobra lasu.
Protest ma być prowadzony do końca lutego br., codziennie od godz. 7 rano do zmierzchu.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś