Drób drożeje, ale producenci i hodowcy wciąż liczą straty
Zamknięcie gastronomii, czasowe przerwanie łańcuchów dostaw i grypa ptaków okazały się mieszanką wybuchową dla branży drobiarskiej. Wzrosły koszty surowców, wiele ferm musiało zlikwidować zarażone stada, a popyt drastycznie spadł.
- Polskie drobiarstwo jest wielkim organizmem, połączonym ze sobą ogniwami, które pracują cały czas przez 365 dni w roku. Gdy wybuchła pandemia, dla drobiarstwa był to gigantyczny szok - mówi agencji informacyjnej Newseria Biznes Andrzej Danielak, prezes zarządu Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.
HPAI i kolejne 23 ogniska choroby
W Polsce produkuje się ponaddwukrotnie więcej mięsa drobiowego od krajowego spożycia. Z dnia na dzień zamknęły się kraje Europy Zachodniej, które są nastawione na turystykę i hotelarstwo, a bary, restauracje i inne podmioty gastronomiczne, które odbierają nasze mięso, przestały funkcjonować.
To spowodowało ogromne perturbacje i pociągnęło gigantyczne straty przede wszystkim u hodowców, ale również w zakładach przetwórstwa drobiowego.
Jeszcze w kwietniu 2020 roku w Polsce wyprodukowano 238 tys. ton mięsa drobiowego, a w lutym 2021 roku już tylko 199 tys. ton. To spadek o 16,4 proc. Cena skupu drobiu rzeźnego (3,80 zł za kg) była natomiast w lutym wyższa niż w styczniu 2021 roku o 8,7 proc., wciąż jednak nieco niższa w porównaniu z analogicznym miesiącem ubiegłego roku (o 0,1 proc.). W styczniu z kolei było to 3,49 zł za kg (+3,8 proc. m/m i -7,4 proc. r/r).
WIDEO Mówi Andrzej Danielak, prezes Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu
Protestują przeciwko grzebowisku ptaków
Przyczyny tego są trzy: pandemia, która czasowo zamknęła granice i - na znacznie dłuższy czas - gastronomię, co spowodowało spadek popytu, a także rosnące koszty pasz. Na to nałożyła się grypa ptaków.
- Straty są trudne do policzenia, ale niewyobrażalnie duże, bowiem jest to bardzo dużo podmiotów, a produkcja wynosi około 3 mln ton drobiu rocznie. Takie gwałtowne zatrzymanie procesu przetwórstwa i sprzedaży spowodowało, że stworzyły się gigantyczne zatory, gdyż hodowcy nie mieli co zrobić z żywym drobiem. Nie było możliwości przetworzenia, bo nie było możliwości sprzedania. Hodowcy ponieśli gigantyczne straty, bowiem byli zmuszeni szukać jakichkolwiek możliwości sprzedaży, przez co czasem ceny za drób żywy osiągały 30 proc. rzeczywistych poniesionych kosztów - wyjaśnia Andrzej Danielak
Według prezesa PZZHiPD polskie drobiarstwo produkuje zbyt dużo. Przez to jest niedostosowane do tego, by sprzedawać po korzystnych cenach. Stawki sprzedaży często nie pokrywają kosztów produkcji.
Wywoził obornik, a policja oskarża go o przestępstwo. Ważne wyjaśnienia
Jest to spowodowane wieloma czynnikami, takimi jak np. wzrost cen surowców paszowych. W marcu za tonę paszy dla drobiu trzeba było płacić 1634 zł, a rok wcześniej 1415 zł.
Kłopoty mają też właściciele niosek, którzy stanęli w obliczu utraty odbiorców na jaja z chowu klatkowego, ponieważ wielkie sieci handlowe wycofują się z ich sprzedaży. Tymczasem wielu hodowców nie spłaciło jeszcze kredytów zaciągniętych na zakup większych klatek.
Ostatecznie większość nadpodaży mięsa drobiowego została zamrożona i trafiła do odbiorców, ale nie poprzez sektor HoReCa, tylko handel detaliczny - konsumenci zamiast zjadać drób w restauracjach, przygotowywali go w domu.
- Duża część hodowców wstrzymała produkcję ze względu na swoje bezpieczeństwo ekonomiczne. Niektóre zakłady przetwórcze trochę zwolniły tryb przetwórstwa. Ze względu na to, że państwo polskie wspierało przedsiębiorstwa, żeby zachować stanowiska pracy, tylko część produkcji została wycofana. To spowodowało długotrwały spadek cen mięsa i tym samym na żywiec drobiowy. W marcu i kwietniu sytuacja się polepszyła, dlatego że kolejna partia hodowców, którzy nie podpisali umów kontraktacyjnych lub będących na wolnym rynku, wolała wstrzymać się z produkcją. Dzięki temu nastąpiła zwyżka cen drobiu żywego. Ci jednak, którzy są na umowach sztywnych, mają dzisiaj potężne kłopoty - tłumaczy prezes zarządu Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.
Wzrost cen drobiu przełożył się także na inflację cen konsumenckich. W I kwartale 2021 roku ceny drobiu były wyższe o 9,5 proc. niż w IV kwartale 2020 roku. W marcu przekraczały te z grudnia o 14,5 proc.
- Te wszystkie trudności, które dotykają drobiarstwo, powodują, że menedżerowie zakładów przetwórczych, firm produkujących pasze bardzo się usztywnili i nie patrzą na etykę. Uważam, że w Polsce w branży drobiarskiej etyka umarła. Nie ma czegoś takiego jak poszanowanie pracy hodowców, jest tylko wyznaczanie poziomów, nie bacząc na to, czy te ceny pokrywają koszty produkcji. Tutaj powinno wejść państwo z jakimiś instrumentami, bowiem to zjawisko powoduje, że rodzinne gospodarstwa drobiarskie mogą masowo upadać - tłumaczy prezes zarządu Polskiego Związku Zrzeszeń Hodowców i Producentów Drobiu.
-
Książki warte polecenia: Sygnały brojlerów |Sygnały kur nieśnych |Sygnały indyków