Projekt "Tradycyjne bartnictwo ratunkiem dzikich pszczół w lasach", to wspólne działania nadleśnictw: Augustów (Puszcza Augustowska), Browsk (Puszcza Białowieska), Maskulińskie (Puszcza Piska) i Supraśl (Puszcza Knyszyńska).
Kolejnych sześć kłód bartnych, czyli nadrzewnych uli, zawiesili leśnicy w Puszczy Augustowskiej. Przeznaczone są dla dziko żyjących w lesie pszczół, które są niezbędne w naturalnym środowisku. Działania leśników związane są z realizacją projektu przywracania tradycyjnego bartnictwa.
Projekt "Tradycyjne bartnictwo ratunkiem dzikich pszczół w lasach", to wspólne działania nadleśnictw: Augustów (Puszcza Augustowska), Browsk (Puszcza Białowieska), Maskulińskie (Puszcza Piska) i Supraśl (Puszcza Knyszyńska), we współpracy ze Szkołą Główną Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie i Uniwersytetem w Białymstoku.
Rozpoczął się w 2014 roku i właśnie się kończy, z zaplanowanych działań zostało wydanie, w pierwszym kwartale tego roku, publikacji związanych z projektem.
Nie ginące pszczoły, ale brak dotacji do produkcji są największym zagrożeniem dla producentów miodu. Tradycyjne pasieki są zbyt małe, by dochód z nich zapewnił utrzymanie rodzinie pszczelarza. - Szansą na poprawę efektywności tej...
Obejmował on jednak przede wszystkim budowę barci i kłód bartnych, szkolenia potencjalnych bartników, tworzenie ścieżek edukacyjnych, badania naukowe (dotyczące m.in. genetyki pszczół leśnych) i analizy prawne. Wartość projektu, to blisko 1,3 mln zł brutto, z czego 1,1 mln zł to pieniądze z tzw. funduszy norweskich.
W odtwarzaniu tradycji bartnictwa polskim leśnikom pomagają bartnicy z parku narodowego Szulgan-Tasz w Baszkirii na Uralu w Rosji. To oni uczyli ich budowy pierwszych kłód bartnych czy barci i pokazywali, jak należy opiekować się leśnymi pszczołami.
Barcie wydrążane są w żywym drzewie. Kłody bartne (nadrzewne ule), to wydrążone kawałki drewna, przeważnie o długości 1,5-2 m, przygotowywane specjalnie dla dzikich pszczół.
Jak powiedział PAP Adam Sieńko, zastępca nadleśniczego nadleśnictwa Augustów, choć projekt zakładał, iż na terenie każdego z uczestniczących w nim nadleśnictw powstaną po dwie barcie i trzy kłody bartne, w sumie jest ich 35.
Najwięcej właśnie na terenie nadleśnictwa Augustów: cztery barcie i szesnaście kłód bartnych, z czego jedenaście stanowisk jest już zasiedlonych przez pszczoły.
Jan Borzęcki skonstruował budkę na sześciu ulach. W środku jest łóżko, a pod nim pszczoły. Podobno bzyczenie pomaga walczyć z depresją, a zapach powietrza z ula ułatwia oddychanie. Na niewielkiej górce w Maszkowicach, ponad łąką...
- Zrobiliśmy malutki kroczek do tego, żeby przywrócić bartnictwo. Żeby ludzie przypomnieli sobie, że coś takiego w ogóle było w lasach i że jest to działanie pozytywne, niebudzące kontrowersji i niewzbudzające konfliktów - powiedział Sieńko, jeden z pomysłodawców projektu.
- Udało się odwrócić relacje. Bo jak się mówiło o pszczole, to wszyscy mówili - miód. A my staraliśmy się pokazać znaczenie pszczoły w środowisku. A miód, to był gdzieś tam na końcu. A w przypadku naszego bartnictwa, to w ogóle o miodzie trudno mówić. Cieszymy się, że pszczoły mają co jeść zimą - dodał.
Leśnicy przypominają, że w okresie zimowym pszczoły w barciach lub kłodach bartnych ani nie hibernują, ani nie zapadają w sen zimowy a tworzą wewnątrz tzw. kłąb, aby utrzymać właściwą temperaturę. Późną jesienią i zimą wynosi ona ok. 18-20 stopni Celsjusza, a na wiosnę przekracza nawet 30 stopni.
- O tym, czy pszczoły żyją i wytrzymują niskie temperatury, świadczy charakterystyczne oszronienie wylotków (otworów przez które pszczoły wylatują w okresie aktywności) wynikające z zamarzania wody znajdującej się w powietrzu wydobywającym się z barci - wyjaśnił Sieńko.
Pytany o kontynuację projektu dodał, że leśnicy widzą taką potrzebę, a do tego zgłaszają się chętni, w tym pszczelarze zainteresowani rozszerzeniem swojej działalności. - Zauważyli, że taki produkt, dosyć egzotyczny, może być doskonałą promocją ich pasieki - dodał.