Pszczelarzom nie brakuje problemów. Potrzebne szybkie dotacje
Nie ginące pszczoły, ale brak dotacji do produkcji są największym zagrożeniem dla producentów miodu. Tradycyjne pasieki są zbyt małe, by dochód z nich zapewnił utrzymanie rodzinie pszczelarza.
- Szansą na poprawę efektywności tej działalności z całą pewnością byłoby wsparcie tego sektora ze środków Unii Europejskiej oraz powrót do zdrowej konkurencji - uważa Lesław Chypiak z miejscowości Oleszyce na Podkarpaciu w rozmowie z Programem Pierwszym Polskiego Radia.
- Założyć nową, dużą pasiekę to bardzo wysoka inwestycja. Mnie to kosztowało ponad 500 tys. złotych. Pomieszczenia takie jak masarnia według warunków unijnych. Nie korzystałem ze środków UE. Cała inwestycja to był kredyt młodego rolnika - wyjaśnia i dodaje, że w minionym roku ceny miodów poszły w górę o 10 procent.
- Pszczoły giną, ginęły i będą ginęły. Natomiast pszczelarstwo zanika bo nie ma dotacji, jak w innych krajach unijnych. A wówczas czy jest słaby rok, czy dobry, można by tą pasiekę utrzymać - podkreśla rozmówca radiowej Jedynki.
W Polsce pszczelarstwem zajmują się w większości osoby starsze. Młodzi nie palą się do takiej działalności, a szkoda bo ten rodzaj działalności ma szanse rozwoju i może się opłacać.
Źródło Polskie Radio