Bielmlek dostawał z BOŚ Banku kolejne kredyty, mimo że ich nie spłacał
BOŚ Bank finansował Bielmlek, nawet kiedy zakład z Bielska Podlaskiego przestał spłacać kredyty. Łącznie pożyczył mu ponad 90 mln zł na zasadach budzących wątpliwości nadzoru.
Środowy "Puls Biznesu" przypomina, że we wtorek "Dziennik Gazeta Prawna" opisał sprawę podejrzeń, że BOŚ Bank nie dopełnił procedur związanych z przepisami o przeciwdziałaniu praniu brudnych pieniędzy.
Rolnicy nie dostają pieniędzy za mleko. Bielmlek na skraju bankructwa
"Komisja Nadzoru Finansowego (KNF) i Główny Inspektor Informacji Finansowej złożyli w tej sprawie zawiadomienie do prokuratury" - pisze "PB".
Z dokumentów, do których dotarła gazeta, wynika, że w BOŚ działy się również inne rzeczy budzące niepokój nadzoru.
"24 stycznia Urząd Komisji Nadzoru Finansowego zadał bankowi wiele pytań dotyczących kredytów udzielonych w latach 2018-19 Spółdzielni Mleczarskiej Bielmlek. To zakład mleczarski z Białej Podlaskiej znany z tego, że przez wiele lat, z krótką przerwą, kierował nim Tadeusz Romańczuk, były senator PiS i wiceminister rolnictwa (od sierpnia 2018 r. do lipca 2019 r.) Przerwa przypadła akurat na okres finansowania Bielmleku przez BOŚ Bank. W tym czasie spółdzielni szefowała najpierw córka senatora, a później Karol Tylenda, polityk PiS, były wiceprezes Agencji Nieruchomości Rolnych, z której odszedł w związku z nieudanymi aukcjami w Janowie Podlaskim" - pisze dziennik.
Jak czytamy, kilka lat temu Bielmlek przeinwestował i w konsekwencji wpadł w finansowe tarapaty. Przestał płacić w terminie dostawcom i rolnikom. W połowie 2019 r. zaległości sięgały kilku miesięcy.
Tadeusz Romańczuk złożył dymisję. Nie jest już wiceministrem rolnictwa
Jesienią ubiegłego roku wierzyciele złożyli wniosek o upadłość, a sąd się do niego przychylił. Obecnie w mleczarni jest sądowy zarządca. W listopadzie ubiegłego roku jej operacjami zajęły się CBA i warszawska prokuratura.
Bielmlek - jak twierdzi "PB" - próbowały ratować Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz kontrolowany przez niego BOŚ Bank. "Pierwszy udzielił spółdzielni 63 mln zł pożyczki inwestycyjnej, drugi łącznie 93,5 mln zł kredytów. Sposób, w jaki bank finansował klienta, budzi liczne wątpliwości nadzoru" - czytamy.
Z dokumentów, do których dotarł dziennik wynika, że pierwszy kredyt został udzielony we wrześniu 2018 r. Jego wartość wynosiła 23 mln zł, ale miesiąc później zadłużenie spółdzielni w BOŚ Banku wzrosło już do 63 mln zł, co oznacza, że Bielmlek dostał drugi kredyt na ponad 40 mln zł.
W styczniu następnego roku dobrał jeszcze 10 mln zł (zadłużenie wzrosło do 73,5 mln zł), a w sierpniu 20 mln zł. Według "PB" kolejne porcje finansowania dla mleczarni były coraz korzystniej oprocentowane.
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że BOŚ obniżał marżę, gdy Bielmlek słaniał się na nogach.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl