Branża nawozowa chce zwalczania importu ze Wschodu. "Bezpośrednie finasowanie Putina"
Branża nawozowa przygotowuje nowelizację ustawy o nawozach, by jak najszybciej rozpocząć walkę z ich importem ze Wschodu. Proponuje m.in. obowiązkowy system rejestracji importerów i producentów wprowadzających nawozy na rynek krajowy oraz rozszerzenie systemu SENT.
W środę podczas sejmowej podkomisji stałej do spraw nadzoru nad zarządzaniem mieniem państwowym dyskutowano o sytuacji podmiotów prowadzących działalność gospodarczą w branży nawozów sztucznych. Na krajowym rynku są to Grupa Azoty oraz Anwil z Grupy Orlen. Obie spółki od dłuższego czasu alarmują, że muszą konkurować z rosnącym importem nawozów z Rosji i Białorusi, które są nawet kilkukrotnie tańsze niż produkowane w Polsce.
30-procentowe cła na import nawozów ze Wschodu?
Według danych GUS po siedmiu miesiącach tego roku, import nawozów z Rosji do Polski wyniósł ponad 721,5 tys. ton podczas gdy w podobnym okresie ubiegłego roku było to ponad 246,7 tys. ton. Przywóz nawozów z Białorusi w tym czasie przekroczył 185,5 tys. ton, wobec 13,4 tys. ton rok wcześniej.
Wiceprezes Grupy Azoty Hubert Kamola podkreślił, że udział importu nawozów z Rosji i Białorusi w imporcie nawozów ogółem wzrósł obecnie do 66 proc. z 37 proc. w 2022 r. "Spółki, z którymi konkurujemy, to spółki z o.o. z maksymalnym kapitałem 5 tys. zł. Kilka na przykład jest zarejestrowanych w Warszawie pod jednym adresem" - wskazał.
Według dyrektor sprzedaży krajowej nawozów w Anwilu Pauliny Zielińskiej-Olak, to wysokie ceny gazu spowodowały intensyfikację importu do Polski nawozów azotowych - o 92 proc. w ostatnich dwóch sezonach. "Po ośmiu miesiącach tego roku wzrost wyniósł 150 proc. w przypadku importu mocznika, a w przypadku nawozów azotowych - 30 proc." - wskazała Zielińska-Olak. "Bez wsparcia regulacyjnego na szczeblu krajowym i UE doprowadzi to w dłuższej perspektywie do całkowitej utraty konkurencyjności przez krajowych producentów nawozów, do ograniczeń produkcji" - alarmowała.
Wiceszef Grupy Azoty: mierzymy się z ogromnym wyzwaniem, jakim jest import nawozów z Rosji i Białorusi
Dyrektor z Anwilu zwróciła uwagę, że z problemem rosnącego importu nawozów z Rosji i Białorusi zmaga się cała Europa. "Istnieje realne zagrożenie powielenia scenariusza irlandzkiego - dzisiaj nie ma tam już rodzimej produkcji nawozów. Kraj jest uzależniony od zewnętrznych dostawców i ceny nawozów w tym regionie wzrosły" - przekazała.
Zielińska-Olak zwróciła uwagę, że rosyjscy producenci osiągają kilkukrotnie wyższe marże na sprzedaży nawozów w porównaniu do producentów europejskich. "Są to marże sięgające do 40-50 proc. podczas gdy najlepsi producenci europejscy generują marże na poziomie 20 proc., a krajowi producenci mają marże na poziomie EBITDA minus 10 do 10 proc. To pokazuje, w jak trudnej sytuacji jesteśmy i że potrzebujemy pilnej interwencji" - podkreśliła.
Zdaniem branży nawozowej, konieczne jest wprowadzenie w sposób "pilny" mechanizmów skutecznie chroniących krajowy rynek. "Obowiązkowy system rejestracji importerów i producentów wprowadzających nawozy na rynek krajowy w ramach zmiany ustawy o nawozach i nawożeniu z zaznaczeniem kraju pochodzenia nawozu czy producenta będzie ograniczeniem tego procederu" - wskazała Zielińska-Olak.
Niemal jedna trzecia sprowadzanych do Polski nawozów pochodzi z Rosji
Dodała, że branża postuluje też rozszerzenie systemu SENT w celu monitorowania przepływu nawozów i ich tranzytu. Według branży nawozowej należy też wzmóc kontrole w portach i w terminalach przeładunkowych, dotyczące transportu, magazynowania, oznakowania i jakości nawozów.
Radca ds. regulacji w pionie rzecznictwa i legislacji Polskiej Izby Przemysłu Chemicznego Szymon Domagalski poinformował natomiast, że już trwają prace nad zmianą ustawy o nawozach i nawożeniu, w ramach której wprowadzono by taki rejestr. Podkreślił, że rejestr ma być tak skonstruowany, by nie był sprzeczny z prawem UE. "Będziemy chcieli, jeśli nie w najbliższych dniach, to w najbliższych tygodniach przestawić taką propozycję Ministerstwu Rolnictwa i Rozwoju Wsi z prośbą o podjęcie działań w trybie pilnym" - zaznaczył Domagalski.
Zwrócił uwagę, że w wyniku sankcji gaz jest przetwarzany w rosyjskich fabrykach na nawozy i jako gotowy produkt trafia do Polski. "To jest bezpośrednio finasowanie reżimu Putina. Od 2020 r. Polska w związku z importem gazu w nawozach zasiliła budżet Rosji kwotą 2,6 mld zł" - dodał.
Grupa Azoty: zakończył się I etap programu naprawczego
Dyrektor w departamencie nadzoru II Ministerstwa Aktywów Państwowych Magdalena Piłat poinformowała, że resort rozmawia również z Ministerstwem Finansów o uszczelnieniu kontroli źródeł napływu nawozów do Polski. Przypomniała też, że Ministerstwo Rozwoju i Technologii już finalizuje przygotowanie wniosków do KE w sprawie wprowadzenia cła na nawozy ze Wschodu. Zdaniem Piłat, mowa jest obecnie już nawet nie o 30-proc. cle, ale o cle ma poziomie 30-40 proc. "Liczymy, że w najbliższych tygodniach wniosek zostanie przekazany do KE" - powiedziała.
Zaznaczyła, że prowadzone są też działania dyplomatyczne, by pozyskać wsparcie KE dla wprowadzenia ceł. Wskazała, że potrzebne jest w przypadku ceł uzyskanie poparcia 55 proc. państw członkowskich, czyli 15 z 27 członków UE. Zauważyła, że inne instrument, takie jak zmniejszenie kontyngentów czy sankcje wymagają jednomyślności.
Przedstawiciele branży nawozowej przekazali na ręce posłów apel o pilne działania dotyczące ograniczenia importu nawozów z Rosji i Białorusi. Posłowie obiecali, że zwrócą się pisemnie do europarlamentarzystów o działania w tej sprawie.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś