Zła wiadomość dla drobiarzy. Bruksela porozumiała się z Ukrainą
Komisja Europejska zawarła z Ukrainą wstępne porozumienie w sprawie importu kurczaków, które może uderzyć w polskich producentów drobiu.
Chodzi o zgodę na bezcłowy import 50 tys. ton mięsa. Do tej pory odbywało się to "tylnymi drzwiami" wykorzystując nieprecyzyjne zapisy umowy o wolnym handlu z UE (DCFTA) - informuje portal rmf24.pl
Ukraińskie inwestycje zagrożeniem dla naszych producentów jaj
- To dla nas zła wiadomość. Oznacza stałe dostawy mięsa ze strony ukraińskiej. Jedyny mały pozytyw, który możemy tutaj znaleźć, to, że import został ujęty w ramy, bo do tej pory był praktycznie nieograniczony - mówi Łukasz Dominiak, dyrektor generalny Krajowej Rady Drobiarstwa-Izby Gospodarczej (KRD-IG).
- Komisja Europejska poinformowała o wstępnym porozumieniu przedstawicieli państw członkowskich UE i żaden kraj nie zaprotestował. Polska też - powiedział nieoficjalnie stacji jeden z unijnych dyplomatów.
W umowie o wolnym handlu z Ukrainą, KE zostawiła lukę prawną. Import drobiu (np. fileta czy nóżki z kurczaka) został wprawdzie ograniczony bezcłowymi kotwami, ale nie objęły one "niestandardowych kawałków mięsa", tzw. pozostałych części.
Ukraińcy wymyślili zatem sposób, aby to wykorzystać: w filecie kurczaka pozostawiali kość strzałkową, dzięki czemu był on klasyfikowany jako owe "pozostałe części".
Dostawy trafiały do UE bez płacenia cła. Następnie w firmach głównie w Holandii, w Polsce i na Słowacji kość była usuwana, a mięso już jako czysty filet pochodzący ze Wspólnoty rozpowszechniany był na rynku.
źródło: rmf24.pl