Bezpieczeństwo żywnościowe wcale nie tak dobre, jak myśleliśmy
Chociaż resort rolnictwa na każdym kroku podkreśla, że sprzedawana w Polsce żywność jest bezpieczna i stale kontrolowana na różne sposoby, zdarzają się przypadki nadużyć. Potwierdza to opublikowany 16 kwietnia raport Najwyżej Izby Kontroli, w którym wytknięto szereg nieprawidłowości.
Działanie służb odpowiedzialnych za bezpieczeństwo żywności wymaga usprawnienia w obszarze ochrony konsumenta przed spożyciem produktów o niedostatecznej jakości - informuje NIK.
"Stwierdzono przypadki wprowadzenia do obrotu produktów, które mogą być zagrożeniem dla zdrowia. Główną przyczyną jest zbyt długi czas oczekiwania na wyniki badań laboratoryjnych, co sprawia, że utrudnione jest wycofanie z rynku produktów z krótką datą przydatności do spożycia. Problemem jest także brak mechanizmów ujawniania nielegalnej działalności podmiotów produkujących żywność pochodzenia zwierzęcego" - czytamy w komunikacie.
Dania gotowe pod lupą. Co czwarte wzbudzało zastrzeżenia
W Polsce kompetencje w zakresie bezpieczeństwa żywności rozdzielone są między kilka instytucji, co zdaniem NIK nie sprzyja ich sprawnemu działaniu. Problemem są także braki kadrowe, spowodowane zbyt niskim płacami.
NIK kontrolą objęła Główny Inspektorat Sanitarny, Główny Inspektorat Weterynarii, Główny Inspektorat Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów, 4 Wojewódzkie Stacje Sanitarno-Epidemiologiczne, 4 Wojewódzkie Inspektoraty Weterynarii, 4 Wojewódzkie Inspektoraty Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych, a także 4 Wojewódzkie Inspektoraty Inspekcji Handlowej.
Kontrolerzy zwracają uwagę, że w przypadku potwierdzenia, iż dany produkt spożywczy jest niebezpieczny, organy Inspekcji fizycznie nie wycofują go z rynku. Dysponują jednak narzędziami administracyjnymi - mogą stosować m.in. ograniczenie lub zakaz wprowadzania żywności do obrotu czy nakazać przedsiębiorcy wycofanie żywności z obrotu.
Zamienili w Biedronce jabłka na polskie. UOKiK wkracza do akcji
Kontrola ustaliła na przykład, że jeszcze przed zakończeniem analiz laboratoryjnych w dwóch przypadkach do konsumentów trafiła żywność z bakterią Listeria monocytogenes, pomimo pobrania próbek żywności już na etapie produkcji. Bakteria ta może okazać się bardzo groźna dla słabszych organizmów, a przede wszystkim dla dzieci i kobiet w ciąży.
Głównymi przyczynami wydłużenia czasu badań były duża liczba próbek, konieczność kumulacji próbek w serie, ograniczenia sprzętowe i awaryjność sprzętu oraz konieczność wielokrotnego powtarzania analiz. Gdyby nie te przeszkody czas trwania badań mógłby ulec znacznemu skróceniu. Np. czas badania poziomu dwutlenku siarki w morelach suszonych wynosił 16 dni, a kurkumy mielonej w kierunku aflatoksyn 36 dni, a mógłby wynosić dla obu przypadków tylko 5 dni.
W sześciu na 10 przypadków analizowanych przez NIK zgłoszeń realizowanych przez Inspekcję Sanitarną szczebla wojewódzkiego, cała zakwestionowana ilość żywności została sprzedana. Natomiast na 12 zgłoszeń w ramach działań Inspekcji Weterynaryjnej w czterech przypadkach wycofano całość zakwestionowanych produktów.
Minister zachwala polską żywność. Jest dobrej jakości i niedroga
W kolejnych czterech niemalże całość produkcji została sprzedana. Natomiast w pozostałych czterech przypadkach Inspekcja nie miała informacji o sprzedaży lub wycofaniu produktów. Brak mechanizmów do ujawniania nielegalnej działalności podmiotów produkujących żywność pochodzenia zwierzęcego.
Instytucje nie wypracowały skutecznych rozwiązań zapobiegających prowadzeniu przez przedsiębiorców produkujących żywność pochodzenia zwierzęcego nielegalnej działalności, bez nadzoru urzędowego lekarza weterynarii.
Wszystkie podmioty zajmujące się produkcją żywności pochodzenia zwierzęcego mają obowiązek rejestracji we właściwym terytorialnie inspektoracie weterynarii. W okresie od grudnia 2016 r. do stycznia 2019 r. Inspekcja Weterynaryjna ujawniła 290 przypadków działalności nielegalnej.
W związku z tym nałożono 178 kar pieniężnych na łączną kwotę 297.352 zł, a 66 spraw przekazano do organów ścigania. Przypadki te były identyfikowane głównie w wyniku informacji pozyskanych ze źródeł zewnętrznych, tj. od konsumentów lub innych uczestników obrotu gospodarczego.
WIDEO Mówi Marian Banaś, prezes Najwyższej Izby Kontroli
Glifosat a żywność. Zobacz oficjalne dane
Wśród krajów UE dominującym rozwiązaniem w zakresie bezpieczeństwa żywności jest powołanie na poziomie krajowym jednego organu właściwego ds. bezpieczeństwa żywności lub kilku instytucji, spośród których jedna ma pozycję dominującą. Tak zorganizowany system został wdrożony w 23 z 28 krajów członkowskich (82,1 proc.) . Takich zmian instytucjonalnych nie przeprowadzono natomiast w 5 krajach, w tym w Polsce.
Państwa członkowskie UE, zgodnie z prawem unijnym, zobowiązane zostały do wyznaczenia organów właściwych do urzędowych kontroli żywności na poziomie krajowym. Organami tymi w Polsce są cztery inspekcje objęte kontrolą (GIS, GIW, GIJHARS, IH) oraz organy Państwowej Inspekcji Ochrony Roślin i Nasiennictwa.
Indeks żywności FAO spadł z powodu pandemii
Najbardziej dotkliwe skutki niedoborów kadrowych stwierdzono w Inspekcji Weterynaryjnej. Zmniejszenie zatrudnienia lekarzy o 6,5 proc. miało negatywny wpływ na pracę ponad 60 proc. powiatowych zespołów ds. bezpieczeństwa żywności, uniemożliwiając ich prawidłowe funkcjonowanie.
Zdaniem NIK przyczyn takich sytuacji należy upatrywać w szczególności w niedostatecznym wynagradzaniu pracowników kontrolowanych Inspekcji. "Dostrzegając podjęte już działania w kierunku zwiększania wynagrodzeń w strefie budżetowej, w ocenie NIK, mogą one być nadal niewystarczające, a w konsekwencji prawidłowa realizacja zadań przez organy urzędowej kontroli - zagrożona" - alarmuje Najwyższa Izba Kontroli.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś