To była afera finansowa, a nie drobiowa czy olejowa
Polskie mięso drobiowe jest bezpieczne, a konsumenci nie mają się czego obawiać. Ten oczywisty fakt należy powtarzać jak mantrę po tym, jak pod koniec września w Polsce wybuchła tzw. afera związana z wykorzystywaniem w żywieniu tych zwierząt pasz z dodatkiem sfałszowanych olejów technicznych.
Zdaniem Adama Stępnia, dyrektora generalnego Polskiego Stowarzyszenia Producentów Oleju, wątpliwości związane w tym przypadku z jakością tłuszczu stosowanego w produkcji pasz dla zwierząt, głównie drobiu, wynikają z działań klasyfikacyjnych.
- Pojęcie oleju czy tłuszczu technicznego jest w naszej branży znane w szczególności z wcześniejszych lat, kiedy borykała się ona z nasilonymi problemami związanymi z występowaniem oszustw VAT w obrocie olejami roślinnymi. Określenie to pozwalało w łańcuchach dostaw stosować pełną stawkę podatkową 23% - mówi w rozmowie z naszym portalem Adam Stępień.
GIW: w przebadanych paszach nie wykryto żadnych przekroczeń
W ustawie o podatku VAT nie ma zdefiniowanego pojęcia jadalności.
- Jeśli spojrzymy na załącznik, który determinuje możliwość stosowania stawki preferencyjnej 5%, jest tam mowa o olejach roślinnych wyłącznie jadalnych. Całe clou polega na tym, że nie ma innych olejów roślinnych niż o charakterze jadalnym co nie zmienia faktu, że różne może być ich przeznaczenie - tłumaczy Adam Stępień i podkreśla.
- W związku z tym powstało pojęcie oleju technicznego, które co do zasady, ma różnicować produkt ze względu na sposób finalnego zagospodarowania
Określenia, które padały w mediach w związku z tą aferą, jak np. smary, są jego zdaniem najprawdopodobniej związane z poszukiwaniem kolejnej ścieżki dostarczania na rynek olejów technicznych.
Olej techniczny, czyli co?
GIW: w Polsce mamy bardzo wysoki poziom bezpieczeństwa pasz
Adam Stępień zwraca uwagę, że olej techniczny to pojęcie klasyfikacyjne podatkowe, a także np. handlowe.
- Jeśli ktoś nazwie dany olej roślinny technicznym, to już jest jego decyzja. Może to być na przykład nazwa handlowa w sytuacji, gdy nie spełnia się jakichś parametrów jakościowych np. pod względem zawartości siarki czy fosforu. Olej może być bowiem w różnym stopniu oczyszczony, czy rafinowany i to jest ważne, a nie jego nazewnictwo. Należy jednak jasno powiedzieć, że jeśli zostanie on trwale zanieczyszczony np. olejem mineralnym, nie jest już olejem roślinnym, ale odpadem - zaznacza Adam Stępień i dodaje:
- My produkujemy olej rzepakowy z przeznaczeniem na różne cele. Cały czas jednak mówimy o tym samym łańcuchu dostaw, jeśli chodzi o surowce, proces przetwórczy czy logistykę.
Olej rzepakowy trafia tam, gdzie uda się go dostarczyć np. do produkcji biopaliw lub po procesie rafinacji, do celów spożywczych. Czy zatem między olejem technicznym a roślinnym możemy postawić znak równości?
Dariusz Goszczyński: polski drób jest bezpieczny i zdrowy
- Takie sprawy nigdy nie są jednoznaczne. Mógłbym rzeczywiście tak powiedzieć, gdybym miał świadectwo jakościowe danego produktu określonego mianem oleju technicznego. Podkreślam raz jeszcze, że jego jakość zależy od wielu czynników np. tego, jak został przeprowadzony proces rafinacji - wyjaśnia dyrektor generalny PSPO.
Wywoływanie sztucznej afery
- Gdy zobaczyłem informację o tym, że drób był karmiony paszami zawierającymi olej techniczny, ani przez chwilę nie pomyślałem, że mięso drobiowe może być niebezpieczne. Moja rodzina nie przestała nagle kupować np. piersi z kurczaka - mówi Adam Stępień dodając:
- Zakładam, że w paszach czy mięsie drobiowym nie ma żadnych przekroczeń, ponieważ nie pozwala na to dalszy łańcuch monitoringu i nadzoru jakościowego. Potwierdzają to stanowiska i oświadczenia GIW czy ministra rolnictwa. Jest to raczej afera finansowa aniżeli drobiowa lub jakakolwiek inna.
Książki warte polecenia: Sygnały racic|Rozród - Praktyczny przewodnik zarządzania rozrodem (Cow Signals) Sygnały brojlerów |Sygnały kur nieśnych |Sygnały indyków