Dariusz Goszczyński: polski drób jest bezpieczny i zdrowy
Na temat tzw. afery tłuszczowej, jej konsekwencji dla sektora drobiarskiego oraz o bezpieczeństwie żywności, rozmawiamy z Dariuszem Goszczyńskim, prezesem Krajowej Rady Drobiarstwa - Izby Gospodarczej.
Jak Pan pokrótce opisze genezę tzw. afery tłuszczowej?
KRD-IG: producenci żywności zostali oszukani
Firma z niemieckim kapitałem prowadząc w niewłaściwy sposób dokumentację dała powód do tego, żeby niektórzy dziennikarze świadomi, że nie mają żadnych dowodów na nieprawidłowości w paszach i żywieniu drobiu, stworzyli obraz wskazujący na zagrożenie bezpieczeństwa żywności. Tymczasem wszystkie przebadane próbki pasz nie wykazują żadnych przekroczeń w kierunku pestycydów, metali ciężkich czy dioksyn. Potwierdzają się więc nasze informacje, które podajemy od samego początku jej istnienia.
To znaczy?
Informujemy, że ta afera wynika z nieprawidłowości księgowych i podatkowych. Nie ma ona nic wspólnego z jakością trafiającej na polski rynek żywności, a zwłaszcza drobiu, który jest bezpieczny i zdrowy.
Dlaczego więc Pana zdaniem w mediach pojawiły się informacje o tym, że na rynek trafiło mięso od kurcząt karmionych olejami technicznymi, a cytując niektórych, smarami?
Media zdają sobie sprawę, że przekazywanie informacji o nieprawidłowościach skarbowych nie będzie się cieszyło dużą popularnością. Z premedytacją wskazały więc na problem bezpieczeństwa żywności. Uważam, że osoby stojące za tymi informacjami liczyły na zbudowanie zasięgów. Sformułowania typu: smary silnikowe w żywieniu drobiu, tworzą pewien nastrój grozy, który doskonale się klika. Tymczasem nie ma to nic wspólnego z prawdą.
GIW informuje, że w paszach nie ma przekroczeń
Konsumenci zostali więc świadomie wprowadzeni w błąd?
Można powiedzieć, że konsumenci zostali zmanipulowani. Autorzy tych informacji nie wspomnieli o tym, że mięso jest badane na każdym etapie produkcji i dystrybucji. Jedną z konsekwencji takiej sytuacji jest to, że wielu dziennikarzy, celebrytów czy blogerów również nie znając precyzyjnie całej sprawy, podchwyciło tę narrację jeszcze bardziej wzmacniając jej negatywny przekaz.
Ta narracja szybko znalazła też swoich sprzymierzeńców poza granicami Polski.
Niestety to prawda. Czesi i Słowacy nie byliby sobą, gdyby tego nie wykorzystali. Również inni partnerzy handlowi z zagranicy nie mając dostępu do szczegółowej wiedzy, zaczęli mnożyć pytania słysząc takie informacje.
Czy wiadomo już jakie koszty poniósł sektor drobiarski w wyniku tej sytuacji?
UPEMI: to jest afera olejarska, a nie drobiarska
Trudno na ten moment wskazać konkretne kwoty. Wystarczy jednak spojrzeć na notowania cen drobiu od momentu publikacji nieprawdziwych informacji i wnioski nasuwają się same. Z całą pewnością ta afera jest odczuwalna przez cały łańcuch produkcyjny w branży mięsnej.
Warto więc głośno i wyraźnie mówić o tym, że polski drób jest bezpieczny.
Tak, polskie mięso drobiowe jest najwyższej jakości i konsumenci nie muszą się niczego obawiać. Warto także informować o tym, że pasze skarmiane u drobiu są nadzorowane przez Główny Inspektorat Weterynarii. W ramach badań monitoringowych GIW przebadał 17 tys. próbek, w których nie wykryto żadnych przekroczeń. Co równie ważne, firmy w ramach własnego procesu nadzoru, także prowadzą takie badania. Rozmawiałem z przedstawicielami wielu z nich i wiem, że na żadnym etapie produkcji nie odnotowały one jakichkolwiek nieprawidłowości.
Książki warte polecenia: Sygnały kur nieśnych |Sygnały indyków