Chore krowy przerabiane na kebaby. Branża mięsna zapowiada reakcję
Konające, poranione krowy trafiające w środku nocy do jednej z rzeźni w województwie mazowieckim są zabijane w okrutny sposób bez nadzoru lekarza weterynarii - ujawnili dziennikarze "Superwizjera" TVN i tym samym na nowo wywołali dyskusję o tym, co tak naprawdę dzieje się w polskich ubojniach.
Okazuje się, że zaprezentowane materiały nagrane podczas trwającego długie tygodnie dziennikarskiego śledztwa, to dramatyczny obraz tego, z czym mamy do czynienia na polskim rynku.
Koszmarny transport bydła. Krowa z poderżniętym gardłem
Gospodarzowi bardziej opłaca się sprzedać chore bydło handlarzowi za 400-500 zł niż wezwać lekarza weterynarii, uśpić zwierzę i mieć z tego tytułu dodatkowe koszty oraz problemy.
Handlarz odstawiając chore lub często martwe sztuki zarabia kilkaset złotych. Na nielegalnym procederze bogacą się także ubojnie, które na tzw. leżakach uśmiercanych z pogwałceniem wszelkich procedur, zarabiają krocie. Kilogram mięsa wołowego w hurcie sprzedają za ok. 10 zł, a z niego są przygotowywane między innymi tak popularne w naszym kraju kebaby.
"W polskich rzeźniach od lat na masową skalę zabija się chore krowy. Jedząc ich mięso narażamy zdrowie i życie. W branży o tym procederze wiedzą wszyscy, ale liczy się tylko biznes" - informują dziennikarze "Superwizjera" i na dowód pokazują materiały nagrane ukrytą kamerą.
Warto podkreślić, że jeden z reporterów, aby ujawnić wstrząsające wydarzenia, zatrudnił się w ubojni i był naocznym świadkiem okrutnych praktyk.
Przewoził martwe i wycieńczone bydło z połamanymi nogami
Sobotni reportaż, który można obejrzeć tutaj okazał się na tyle mocny, że natychmiast zareagował Jerzy Wierzbicki, prezes Polskiego Zrzeszenia Producentów Bydła Mięsnego. Za pośrednictwem Twittera zapowiedział podjęcie działań, które mają na celu zmianę prawa i tym samym ukrócenie nielegalnych praktyk w obrocie bydłem.
"Fatalny obraz w skutkach dla wszystkich producentów żywca wołowego. Miejmy nadzieje, że do trzech razy sztuka i po tej lekcji nastąpi trwałe uszczelnienie systemu. W poniedziałek (28 stycznia - red.) działamy aby tak się stało" - napisał Wierzbicki.
W kolejnym tweecie wyjaśnił, że będzie zabiegał o zmianę obowiązujących przepisów.
"Wspólnie z kolegami z Rady Sektora Wołowiny uzgodniliśmy złożenie do JKA (ministra rolnictwa Jana Krzysztofa Ardanowskiego - przyp. red.) projektu zmian w prawie w celu uszczelnienia systemu. W poniedziałek zaprosimy do poparcia projektu i wspólnego działania w tej sprawie inne organizacje rolnicze" - oświadczył.