Koszmarny transport bydła. Krowa z poderżniętym gardłem
Z tak makabrycznym przypadkiem inspektorzy Wojewódzkiego Inspektoratu Transportu Drogowego w Katowicach jeszcze nie mieli do czynienia. 2 marca w okolicy Wodzisławia Śląskiego dokonali niecodziennego odkrycia. Uwaga, drastyczne zdjęcia!
Bydło spłonęło w ciężarówce na autostradzie
Powód zatrzymania, na pierwszy rzut oka, wydawał się prozaiczny - kierowca przekroczył dopuszczalną prędkość.
Jak informuje WITD w Katowicach, szybko okazało się jednak, że kierowca nie posiadał uprawnień do prowadzenia samochodów ciężarowych - miał jedynie prawo jazdy kategorii B. Inspektorzy stwierdzili, że mężczyzna, poza brakiem uprawnień do kierowania samochodem ciężarowym, nie miał także wymaganych kwalifikacji dla kierowcy przewożącego rzeczy.
Następnie ustalili, że nie rejestrował on na tachografie swojej aktywności. Przedsiębiorca, w imieniu którego wykonywano przewóz, był już wcześniej znany inspektorom z tego typu naruszeń.
Świnie uciekły z transportu do rzeźni
W kącie stał młody, wystraszony byczek. Kierowca oznajmił, że krowa dopiero co ocieliła się i bardzo się męczyła w transporcie, więc postanowił postąpić "humanitarnie" i dlatego podciął jej gardło.
Całkowicie zlekceważony został zakaz transportu bydła świeżo po wycieleniu, nie mówiąc już o rozdzieleniu matki i świeżo urodzonego cielęcia (przewożony byczek nie był cielęciem zabitej krowy), co również jest zakazane. Inspektorzy stwierdzili, że kierowca nie posiadał uprawnień do konwojowania zwierząt, a pojazd nie był dopuszczony do tego rodzaju transportu.
Niezwłocznie wezwano lekarza z Powiatowego Inspektoratu Weterynarii w Wodzisławiu Śląskim oraz powiadomiono wojewódzkiego lekarza weterynarii. Po chwili na miejscu kontroli zjawili się pracownicy sanepidu, a następnie policjanci z wydziału kryminalnego.
Świnia zagryzła kobietę
Z kolei lekarz weterynarii wszczął postępowanie administracyjne w przedmiocie cofnięcia przedsiębiorcy prawa do prowadzenia hodowli i transportu zwierząt.
Wątpliwości budziła wersja wydarzeń podawana przez kierowcę, ponieważ liczne ślady krwi widoczne były również na platformie załadowczej pojazdu, co sugerować może, że martwe zwierzę zostało wciągnięte do pojazdu, a nie zabite w jego wnętrzu. Kierowca, podejrzany o popełnienie przestępstwa został zabrany na komisariat w celu przesłuchania.
Przedtem jednak inspektorzy wręczyli mu protokół z opisem licznych naruszeń oraz mandaty karne na łączną kwotę 2,5 tys. zł. Przewożony cielak został dowieziony do miejsca docelowego innym pojazdem.