Zajęcy przybędzie. Ale nie wszędzie są mile widziane
W województwie lubelskim przeprowadzono akcję wsiedlania zajęcy do środowiska naturalnego. W ubiegłym tygodniu tamtejszy ekosystem zasiliło kolejnych 280 szaraków.
Już od 2009 r. miejscowy urząd marszałkowski realizuje "Program odbudowy populacji zwierzyny drobnej w województwie lubelskim". Jego celem jest przeciwdziałanie obniżaniu się pogłowia zajęcy.
Myśliwi zadbają o zające. Będzie ich więcej
Oprócz urzędników zaangażowani są w niego myśliwi z lokalnych kół łowieckich oraz Wojewódzki Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w Lublinie.
W praktyce wygląda to tak, że zakupione jesienią zające zimują i adaptują się do środowiska naturalnego w specjalnie pobudowanych wolierach.
A w styczniu, tuż przed parkotami (okresem godowym), wypuszczane są na wolność.
Tylko w sezonie 2018/2019 do siedmiu wolier, a potem do ekosystemu trafiło 280 zajęcy.
Od początku wdrażania programu w Lubelskiem przybyło ponad 2200 tych zwierząt.
- Od kilku lat obserwujemy pozytywne skutki introdukcji zajęcy. W obwodach łowieckich wdrażających projekt nastąpił ponad czterokrotny wzrost pogłowia szaraków. Naszym obowiązkiem jest zachowanie równowagi w środowisku naturalnym - podkreśla Sebastian Trojak z Zarządu Województwa Lubelskiego.
Zające przygotowują do życia w naturze i wypuszczają na wolność
A w Małopolsce rolnicy narzekają na nadmiar zajęcy. Jak podaje "Dziennik Polski", radni Rady Powiatu Proszowickiego zaapelowali w formie uchwały intencyjnej do premiera, posłów oraz ministra rolnictwa o przyjęcie rozwiązań prawnych pozwalających na wypłatę rekompensat za szkody wyrządzane w uprawach przez szaraki.
- Obecne przepisy na to nie pozwalają, bo jeszcze niedawno zajęcy nie było i nie znalazły się na liście szkodników. Teraz rolnicy się skarżą, że potrafią zjeść nawet 40 procent upraw - powiedział dziennikowi Grzegorz Pióro, starosta proszowicki.
Postulaty w kwestii zmian w prawie wyrażają również członkowie Ogólnopolskiego Związku Producentów Warzyw. - Zające, które zostały wpuszczone na nasz teren, pochodzą z hodowli z Czech. To bardzo żerne i oswojone osobniki, podchodzące już pod same domy i czyniące ogromne szkody w uprawach warzyw. Nie przeszkadzają im nawet psy - stwierdził Zbigniew Orzechowski, prezes OZPW.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl