Wybory do izb rolniczych odbędą się w środku żniw
Każdy kto chce, by poprawiła się jakość życia i pracy rolników w Polsce, powinien wziąć odpowiedzialność za to dążenie do poprawy stanu rzeczy. Odbywa się to właśnie przez udział w wyborach - podkreśla Krajowa Rada Izb Rolniczych.
Chodzi rzecz jasna o wybory do izb, czyli de facto rolniczego samorządu gospodarczego. Odbędą się one na poziomie gmin 28 lipca.
Jak przypomina KRIR, historia polskich izb rolniczych sięga XIX wieku. Zostały jednak zlikwidowane dekretem w 1946 r., a przywrócono je do życia w drodze ustawy z 1995 r.
Ustawa może uderzyć w małe punkty skupu. KRIR już ostrzega
Ich członkami są wszystkie osoby fizyczne i prawne, będące płatnikami podatku rolnego lub podatku dochodowego z działów specjalnych produkcji rolnej oraz członkowie rolniczych spółdzielni produkcyjnych, posiadający w tych spółdzielniach wkłady gruntowe.
KRIR apeluje teraz wszystkich tych uprawnionych, by wzięli udział w głosowaniu.
"Wybory są najważniejszym aktem demokratycznego państwa oraz podstawowym środkiem wywierania wpływu na politykę kraju. Są one także jednym z podstawowych obowiązków obywatelskich. W ten sposób rolnicy mogą zdecydować kto będzie ich reprezentował w celu rozwiązywania problemów rolnictwa i przedstawiania interesów członków samorządu rolniczego. Tylko liczny udział rolników w wyborach do izb rolniczych może zapewnić wybór właściwych przedstawicieli, skutecznie walczących o nasze interesy" - przekonuje centrala rolniczego samorządu.
Jednocześnie zachęca również wszystkich gospodarzy do skorzystania z przysługującego im biernego prawa wyborczego, czyli ubiegania się o mandat delegata do izb rolniczych ze swojej gminy.
Gdzie ta pomoc dla zadłużonych gospodarstw? KRIR interweniuje
Trzeba tu jednak zauważyć, że ustalona przez władze rolniczego samorządu data wyborów przypada na okres najintensywniejszych prac polowych ze żniwami na czele. Nawet część działaczy izb podkreślała, że to kiepski czas na przeprowadzenie głosowania, bo też nie ma się co spodziewać dobrej frekwencji. A to właśnie na nią najczęściej wskazują przeciwnicy izb rolniczych w obecnym kształcie i jednocześnie zwolennicy reform.
Rzeczywiście zainteresowanie wyborami wśród rolników było do tej pory nikłe. W wyborach sprzed 4 lat na niecałe 5 mln uprawnionych udział wzięło ok. 140 tys. osób, czyli frekwencja ogólna wyniosła 4,34 procent (w okręgach wyborczych, gdzie liczba kandydatów była większa niż liczba mandatów - 6,89 procent).
Nawet jeśli brać pod uwagę tylko osoby składające wnioski o dopłaty bezpośrednie (wówczas według danych Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa - 1,33 mln rolników) w głosowaniu wzięło udział ledwo nieco ponad 12 procent rolników.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś