Psy i koty w gospodarstwie. Prawo swoje, życie swoje
Rolnicy mogą mieć problemy z zabezpieczeniem budynków gospodarczych przed dostępem kotów i psów utrzymywanych w gospodarstwie - napisała Krajowa Rada Izb Rolniczych w opinii do rozporządzenia ministra rolnictwa.
Chodzi o dokument w sprawie szczegółowych wymagań weterynaryjnych "dla prowadzenia działalności w zakresie utrzymywania zwierząt gospodarskich, w celu umieszczania ich na rynku lub produktów pochodzących z tych zwierząt lub od tych zwierząt".
Zasady bioasekuracji będą zaostrzone
Zdaniem KRIR, o ile specjalistyczne gospodarstwa i wielkotowarowe fermy raczej nie będą miały problemów ze spełnieniem nowych wymogów (w większości budynki gospodarcze służące produkcji zwierzęcej są tam wydzielone), o tyle małe, drobnotowarowe gospodarstwa mogą mieć nie lada kłopot.
Jedna z wątpliwości samorządu rolniczego (jako przejaw biurokracji) dotyczy obowiązku prowadzenia ewidencji wjazdów i wyjazdów środków transportu oraz osób.
Poza tym problemem może być zabezpieczenie budynków gospodarczych przed dostępem kotów i psów utrzymywanych w gospodarstwie.
"Szczególnie w przypadku obór kurtynowych wymóg ten z punktu widzenia zabezpieczenia gospodarstw przed wprowadzeniem chorób zakaźnych nie wydaje się być konieczny, ponieważ rozporządzenie nie stanowi o zabezpieczeniu wybiegów, okólników i pastwisk" - wskazuje KRIR.
ASF pod kontrolą, ale ptasia grypa może się szerzyć
Zarząd izby uważa, że w wielu gospodarstwach psy są wykorzystywane jako pasterskie i również poza okresem pastwiskowym, powinny mieć codzienny kontakt ze zwierzętami. Koty z kolei (również pewne rasy psów) chronią budynki gospodarcze przed gryzoniami.
Samorząd rolniczy zwraca ponadto uwagę na obowiązek wykorzystywania przy obsłudze zwierząt narzędzi oraz sprzętu i wskazuje, że należałoby doprecyzować, czego dokładnie dotyczy ten przepis.
"Może być sytuacja, gdzie urządzenia takie, jak: poskromy, klatki do przewozu zwierząt, kolczykownice lub tatuownice oraz urządzania i aparaty do oszałamiania zwierząt podczas uboju używane są wspólnie przez grupę rolników" - wytyka KRIR.