Wszystkie badania socjologiczne prowadzone na polskiej wsi wskazują na problemy związane z masową emigracją młodych osób. I tylko część z wyjeżdżających rzeczywiście nie może liczyć na poprawę bytu.
- Zmarnowania takiej gospodarki Pan Bóg by nie darował - mówił Jerzy Turek, wcielając się w postać rolnika w filmie "Kogel-mogel". Okazuje się, że problemy ze znalezieniem następców, którzy przejmą prowadzenie gospodarstwa, ciągle są aktualne.
Wszystkie badania socjologiczne prowadzone na polskiej wsi wskazują na problemy związane z masową emigracją młodych osób. Część z wyjeżdżających rzeczywiście nie może liczyć na poprawę bytu, pozostając w rodzinnym gospodarstwie o zaledwie parohektarowym areale.
Czy w rodzinnych gospodarstwach ukrywa się bezrobocie? Czy zmniejszanie zatrudnienia rolniczego to klucz do gruntownej zmiany na polskiej wsi? Takie pytania postawiono w raporcie "Monitoring rozwoju obszarów wiejskich (MROW). Etap...
Nie brakuje jednak młodych mieszkańców, którzy po prostu nie chcą zostać na wsi, choć mogliby prowadzić tam w miarę dostatni żywot.
O problemie braku następcy w gospodarstwie przekonaliśmy się podczas rozmów z rolnikami na północnym Mazowszu, gdzie dominują gospodarstwa rodzinne nastawione przede wszystkim na produkcję mleczną.
Jednym z nich jest pan Zenobiusz, hodowca bydła mlecznego z powiatu mławskiego, który z żoną wychował troje dzieci, w tym dwóch synów.
- Trochę z małżonką jesteśmy podłamani. Mamy już swoje lata, emerytura tuż-tuż bo około półtora roku. Ale chyba nadal przyjdzie mi gospodarzyć - wzdycha gospodarz i już z uśmiechem na twarzy dodaje: - Bo wie pan, tak jak w tym filmie mówili - zmarnowania takiej gospodarki to Pan Bóg by nie darował.
Średnia powierzchnia gruntów rolnych w polskich gospodarstwach wolno, ale z roku na rok rośnie. Najnowsze dane w tej sprawie ogłasza co roku jesienią prezes Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa. Wielkość oblicza się jako iloraz...
Nasz rozmówca opowiada, że córka (najmłodsza w rodzinie) kończy Akademię Wychowania Fizycznego w Warszawie i już zapowiedziała, że na pewno nie wróci.
Młodszy syn z kolei poświęcił się informatyce. - Mówi, w gospodarstwie to może co najwyżej komputery poinstalować. Pracę ma za dobre pieniądze, podróżuje po świecie, więc też nie wróci. A wydawało mi się, że do rolnictwa smykałkę miał największą z pociech - wspomina pan Zenobiusz.
Najstarszy syn osiadł co prawda w sąsiedniej wsi, ale wybrał mechanikę pojazdową. - Pomaga mi kiedy może, ale gospodarki nie przejmie. Być może chociaż formalnie, wtedy będziemy z żoną gospodarzyć dopóki sił wystarczy. Obcemu przecież nie oddam, a przy sprzedaży, to serce by się krajało - rozkłada ręce rolnik.
Stado 80 zdrowych krów, nowa obora, odświeżony sprzęt, w tym dwa nowe ciągniki oraz wóz paszowy i blisko 50 hektarów własnej ziemi - z gospodarstwa o tej zasobności i potencjale na pewno można spokojnie wyżyć.
Od 12 września do 11 października można składać wnioski o przyznanie pomocy w ramach poddziałania "Płatności na rzecz rolników kwalifikujących się do systemu dla małych gospodarstw, którzy trwale przekazali swoje gospodarstwo...
- Pretensji do dzieci mieć nie mogę, radzą sobie w życiu i wybrały własną drogę. Ja ziemię ukochałem jak mój ojciec i widocznie na tym pokoleniu się to zatrzyma. Chyba, że któreś z wnucząt będzie lgnęło do rolnictwa - mówi gospodarz.
Podobny kłopot ma rolnik z sąsiedniego powiatu żuromińskiego. Ma dwóch synów po studiach w Toruniu - jeden został w tym mieście, drugi wylądował w Gdańsku. - Byłem przekonany, że jeden obejmie po mnie gospodarkę i będzie te rodzinne tradycje kontynuować - przyznaje.
Na to jednak się nie zanosi. - Pomagam dzieciom finansowo, dałem na mieszkania, biorąc trochę kredytu. Małżonka mnie przekonuje, że oni tam będą mieli lepiej, że nie będą tak ciężko pracować jak na roli - mówi rolnik.
Ubolewa, że praca na roli nie jest doceniana. - Jak jestem mieście, to słyszy się, że teraz rolnikom jest łatwiej, bo jest sprzęt i rękoma się nie robi. Bzdura. Nadal ręcznie się wiele rzeczy robi, chyba że ktoś jest milionerem - wskazuje nasz rozmówca.
Sam gospodaruje na ok. 70 ha (część w dzierżawie). Ma dwie nowoczesne obory (jedną nowa, jedną zmodernizowaną), cztery ciągniki i sporo innego sprzętu. Dla kogo to pozostanie?
- Na razie dajemy z żoną radę, a po cichu liczę, że któryś z synów jednak z tego miasta wróci. A jak nie, no cóż, gdy sił przestanie starczać, trzeba będzie produkcję wygasić. Już teraz nie rozwijam stada, a po brakowaniu, które teraz mam przeprowadzić, nie będę uzupełniał składu - wyjaśnia na koniec rolnik.