Jaja mogą podrożeć nawet o kilkadziesiąt procent
Polscy producenci jaj mieli niezwykle udany ostatni kwartał 2016 roku. Po wielu miesiącach, w których ceny jaj ledwo pokrywały koszty produkcji, czwarty kwartał poprawił humory windując ceny do poziomów dawno nieoglądanych.
Kluczowe dla sektora jaj pytanie brzmi: jak długo potrwa obecna dobra passa?
Formułowanie jakichkolwiek prognoz na najbliższe miesiące obarczone jest ogromnym ryzykiem z powodu grypy ptaków.
2017 rok zapowiada się krytycznie dla sektora mięsa drobiowego
Tak było w Korei i USA
Można jedynie posłużyć się przykładami wybranych krajów, które borykały się bądź borykają z tym problemem w dużo większym stopniu zaawansowania niż ma to miejsce w naszym kraju.
- Najjaskrawszym przykładem jest Korea Południowa. Wybicie około 15 proc. pogłowia drobiu w tym kraju spowodowało wzrosty cen jaj o ponad 70 procent - mówi Mariusz Szymyślik, dyrektor Krajowej Izby Producentów Drobiu i Pasz.
Podkreśla, że tragedie producentów likwidowanych stad przeplatają się tam z rosnącymi zyskami hodowców, którym dopisało szczęście. Reakcje na grypę ptaków mogą jednak nie być tak proste i oczywiste, jak wzrost ceny przy kurczącej się podaży. Świadczy o tym przykład amerykański gdzie grypa dziesiątkowała stada w zeszłym roku.
Ptasia grypa dwa kolejne ogniska. Ponad 42 tys. indyków do utylizacji
Producenci tłumaczą to tym, że wielu odbiorców jaj do przetwórstwa zmieniło receptury swoich produktów tak, aby zmniejszyć zużycie jaj albo nawet zastąpić jaja innymi składnikami. Przykład amerykański może uzmysławiać, że na pytania związane z grypą ptaków nie ma oczywistych odpowiedzi.
Powrót salmonelli
Jeszcze w połowie 2016 roku wydawało się, że podjęte działania przeciwdziałające salmonelli załatwiły sprawę. Niestety, bakteria pojawiła się znów. Tym razem zaatakowała nieoczekiwanie dużych i bardzo dużych producentów.
Zmniejszenie podaży jaj na polskim rynku będące następstwem działań władz weterynaryjnych wywindowało ceny jakie otrzymywali od hurtowników producenci o około 50 proc. w ciągu zaledwie kilku tygodni. Zadowolenie producentów skokową poprawą dochodowości jest jednak tonowane obawami o dalsze rozprzestrzenianie się bakterii.
Policjanci i wojsko w walce z ptasią grypą
Silny popyt na jaja w Europie
Błędem byłoby przyjęcie założenia, że silne wzrosty cen jaj w Polsce, których doświadczyliśmy w czwartym kwartale zeszłego roku miały swoje podstawy jedynie w nieszczęściu salmonelli, które dotknęło kilku dużych producentów.
- Równie ważną rolę w rajdzie cenowym odegrał rosnący popyt w Europie. Prognozy dotyczące zapotrzebowania na jaja na Starym Kontynencie cały czas są dobre. W najbliższych miesiącach powinno to wspierać ceny jaj także w Polsce - zaznacza Mariusz Szymyślik.
Nie wierzą swojemu szczęściu
Mimo radości z obecnych poziomów cenowych polscy producenci jaj boją się, że dobre czasy szybko się skończą. Strach opiera się na założeniu, że "postsalmonellowi" producenci rychło odbudują stada. Średnio powinno to trwać około 18-19 tygodni.
Ptasia grypa ogromnym zagrożeniem. Nie wolno bagatelizować H5N8
Taką spekulację można oprzeć na wspomnianym wcześniej silnym, strukturalnym popycie europejskim oraz na kontraktach długoterminowych z sieciami handlowymi.
Obecnie kontrakty te działają jak kotwica, bo w wielu z nich są zapisane poziomy cenowe sprzed wzrostu. W przyszłości mogą pełnić odwrotną rolę i być dla rynku pewnym punktem odniesienia. Wsparciem dla cen może być też popyt na produkty jajeczne z Azji, która będzie desperacko poszukiwała towaru po niezwykle dramatycznym przebiegu grypy ptaków, która zdziesiątkowała tamtejszą populację kur nieśnych.
Chmury na horyzoncie
Krótki termin dla producentów jaj wygląda nieźle, ale w długim okresie pojawia się poważne problemy.
Ptasia grypa groźniejsza niż ASF. Jak chronić fermy przed wirusem?
Według najodważniejszych szacunków, w skali całego kraju, nawet ponad miliard dolarów w ciągu kilku najbliższych lat. Jednak czy na pewno częściowy odwrót od klatek jest nieunikniony? Nie da się tego stwierdzić z cała pewnością. Można jednak posłużyć się danymi. Średnio, w Europie, chów alternatywny odpowiada za około 44 proc. produkcji jaj. W Niemczech, Holandii, Austrii i Szwecji wartość ta przekracza 80 proc. Tymczasem w Polsce to tylko około 11 proc.
Konkurencja ze wschodu
Uporządkowanym, i dotąd spokojnym, środowiskiem producentów w Polsce mogą wstrząsać w najbliższym czasie informacje o przejęciach. Pod koniec 2016 roku dowiedzieliśmy się, że jedną z większych ferm w Polsce ma przejąć jeden z czołowych producentów jaj w Europie firma Ovostar Union.
Kwestią czasu wydaja się kolejne akwizycje. Dla producentów może to oznaczać zderzenie z agresywnym, współczesnym systemem zarządzania, co zapewne warunków rynkowych nie poprawi. Tłoczniej robi się także na unijnym rynku produktów jaj, na którym - korzystając z bezcłowych kontyngentów - coraz mocniej rozpychają się firmy ukraińskie (odpowiadają już za ponad 50 proc. unijnego importu jaj mimo, że jeszcze trzy lata temu ich udział oscylował wokół zera).