Uprawowy bilans zysków i strat
Miniony sezon wegetacyjny zostanie zapamiętany przez producentów rolnych jako trudny, głównie z uwagi na panujące warunki pogodowe, pełen nadziei i średnich plonów, chociaż dla zbóż ozimych i rzepaku zapowiadało się całkiem dobrze.
Zagrożenia ze strony chorób w wielu uprawach zależą w znacznej mierze od przebiegu warunków pogodowych, które mają istotny wpływ na ich pojawianie się i podejmowanie decyzji o potrzebie wykonania zabiegów ochronnych.
Problemy już wiosną
Zboża i rzepak przezimowały w dobrym stanie. Zboża były na większości plantacji właściwie rozkrzewione i grzyby na blaszkach liściowych występowały sporadycznie. Tylko na słabszych stanowiskach w większym nasileniu obserwowano obecność grzybni sprawcy mączniaka prawdziwego zbóż i traw. Dotyczyło to plantacji pszenicy, jęczmienia i żyta, których nie chroniono jesienią. Tam, gdzie wykonano jesienią zabieg T-0 chorób nie stwierdzano. W marcu uwilgotnienie gleby było wystarczające, a temperatury nie odbiegały od średnich z wielolecia. Rzepak był doskonale rozwinięty, średnica szyjki korzeniowej najczęściej przekraczała 15 mm. Na liściach, tylko na odmianach o większej wrażliwości na porażenie przez sprawców suchej zgnilizny kapustnych, pojawiały się plamy sygnalizujące obecność patogena i rozwój choroby. Warunki pogodowe w kwietniu, który był bardzo zimny, nie sprzyjały wegetacji roślin i utrudniały rozwój i porażanie roślin przez sprawców chorób. Wielu producentów z powodu braku porażenia nie wykonało zabiegów fungicydowych, a zabieg T-1 w zbożach był bardzo często opóźniony. Tak zimny kwiecień notowano 24 lata temu, czyli w 1997 r. Warunki agrometeorologiczne w okresie wiosny spowalniały także kiełkowanie i wzrost zbóż jarych. Niskie temperatury oraz intensywne opady utrudniały wykonanie zabiegów ochronnych, w tym mających na celu ograniczanie chorób i komplikowały wykonanie innych prac polowych.
Upały zahamowały zboża
Pierwsza dekada maja była chłodna. Na przeważającym obszarze Polski temperatura wynosiła zaledwie 8-9°C. Sytuacja znacznie poprawiła się w drugiej dekadzie. Ogólnie w maju warunki do wegetacji roślin były dobre, chociaż opady były zróżnicowane. Choroby na zbożach i rzepaku występowały w niewielkim nasileniu. Zapobiegliwi producenci zbóż wykonywali jednak zabiegi, o charakterze profilaktycznym, aby grzyby chorobotwórcze nie powodowały start w plonie. W czerwcu i lipcu wystąpiły upały, które miały negatywny wpływ na plony zbóż ozimych i rzepaku. Producenci zbóż rezygnowali z wykonania zabiegu T-3, a producenci rzepaku nie wykonywali zabiegu na tzw. „płatek”. Rezygnacja z ww. zabiegów w mijającym sezonie wegetacyjnym, głównie dzięki korzystnemu przebiegowi pogody, nie spowodowała strat w ilości i jakości plonu. Sytuacja taka w przyszłym sezonie może już się nie powtórzyć. Zabieg T-3 w uprawie zbóż, oraz zabieg na „płatek” w uprawie rzepaku stanowią bardzo często kluczowe zabiegi wieńczące proces ochrony. Decyzja o braku ich wykonywania każdorazowo zwiększa ryzyko epidemicznego wystąpienia m.in. fuzariozy kłosów, czerni zbóż i septoriozy plew w przypadku zbóż, oraz zgnilizny twardzikowej, czerni krzyżowych i szarej pleśni w uprawie rzepaku. Mimo braku zabiegów ochronnych, w tym roku główną przyczyną niskich plonów były susza i upały panujące pod koniec wegetacji.
Co najbardziej zagraża?
Stwierdzenie chorób w uprawie kukurydzy jest trudne. W dużej części uprawiana jest ona na glebach lekkich, w których w tym sezonie brakuje wody. Rośliny cierpią z tego powodu. W skrajnych przypadkach obumierają z powodu suszy. Obecnie na plantacjach kukurydzy, w zależności od lokalizacji, notuje się śladowe porażenie roślin przez głownię kukurydzy oraz drobną plamistość liści.
Rośliny strączkowe, np. groch, w tym sezonie praktycznie nie chorowały. W niewielkim nasileniu występował na nich tylko fuzaryjny uwiąd grochu, nazywany chorobą świętojańską, (najczęściej pojawia się w drugiej połowie czerwca, w okolicach imienin Jana). Łubin i bobik szybko zakończyły wegetację, co wpłynęło negatywnie na wysokość zebranego plonu. Na plantacjach bobiku obserwowano dość silne naloty mszyc, które dodatkowo utrudniały rozwój roślin.
Burak cukrowy początkowo rozwijał się dobrze, ale w okresie suszy „cierpiał” z powodu wysokiej temperatury. W niektórych rejonach pojawił się chwościk buraka, który wymaga zwalczania.
Ziemniaki w większości porażone były przez sprawców alternariozy ziemniaka. Zaraza ziemniaka wystąpiła w niewielkim nasileniu.
Dobrze wegetują w tych warunkach soja i słonecznik. Ich rozwój wspomagają opady deszczu. Tylko w minimalnym stopniu są one porażone przez grzyby rodzaju Alternaria.
Za dużo i za mało
W Polsce obecnie nie ma suszy, ale występują miejscowe niedobory wody, jednak nie powoduje to strat w plonach. Wyraźny deficyt wody występuje w województwie zachodniopomorskim, w szczególności w części północno-wschodniej tego województwa, a także w południowej części województwa mazowieckiego oraz w województwach: lubelskim, łódzkim lubuskim i wielkopolskim. Z kolei nadmiar wody w glebach występuje na południu kraju.
Opady w czasie żniw
Nadmiar wody, występujący obecnie na południu kraju, może powodować obniżenie plonu i pogorszenie jego jakości. Opady w czasie zbiorów zawsze są niekorzystne, w szczególności deszcze nawalne. Powodują one wyleganie zbóż i stymulują do rozwoju uśpione grzyby. Na zbożach chronionych zabiegiem T-3 grzybów jest zdecydowanie mniej. Z tego wniosek, że warto te zabiegi wykonywać, bo nigdy nie wiadomo, jaka pogoda będzie panowała w czasie zbiorów. Jeżeli wystąpią deszcze, to warunki będą sprzyjały rozwojowi grzybów rodzaju Fusarium, co negatywnie przełoży się na jakość zebranego plonu.
Artykuł ukazał się w wydaniu 09/2021 miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny". ZAPRENUMERUJ