Produkują tuczniki mimo presji ASF
Hodowcy od kilku lat funkcjonują pod dużą presją wirusa afrykańskiego pomoru świń. Niejednokrotnie w okresie żniw znajdowali na swoich polach padłe dziki. Na szczęście choroba nie przedostała się do ich gospodarstwa.
Gospodarstwo Ekoinwest specjalizuje się w produkcji tuczników w cyklu zamkniętym. Roczna sprzedaż tych zwierząt wynosi średnio 7700-7800 sztuk, choć zdarzały się również lata, w których przekraczała ona 8 tys.
Maciory i loszki remontowe
Stado podstawowe liczy 240 macior produkcyjnych oraz 60 loszek remontowych. Materiał hodowlany stosowany w gospodarstwie zapewnia firma Choice Genetics.
Produkcja odbywa się w cyklu tygodniowym. W każdy czwartek mają miejsca odsadzenia prosiąt od macior, a od poniedziałku do środy krycia. Grupy liczą 13-15 loch.
Szczepionka na ratunek rolnictwu. Welz o preparacie przeciw ASF
Hodowcy uzyskują średnio 15,5 urodzonych prosiąt urodzonych od lochy w miocie. Podkreślają, że maciory są mleczne i posiadają minimum 16 sutków. Większość z nich ma ich 18. W związku z tym samice są w stanie wykarmić te mioty.
Maciory na porodówce są karmione indywidualnie z ręki przez obsługę stada.
- Taki system podawania paszy ma dużo zalet. Np. każda pani, która je karmi widzi, czy pasza została wyjedzona czy nie. Z kolei jego największym minusem jest pracochłonność - mówi zootechnik Artur Siłkowski.
W dzień odsadzenia tj. w każdy czwartek, maciory mają ograniczoną dawkę paszy. Następnie trafiają do kojców pojedynczych, gdzie otrzymują mieszankę flushingową oraz mają zwiększony dostęp do światła.
Prosięta jedzą paszę płyną
Prosięta od piątego dnia życia są dokarmiane paszą granulowaną, którą otrzymują w karmidłach przyczepianych do rusztu.
ASF. Co jeśli nie masz planu bezpieczeństwa biologicznego?
Przez tydzień po odsadzeniu, po którym trafiają do czterech kojców po 40 sztuk, mają dostęp do preparatu mlekozastępczego podawanego w korycie. Dzięki temu nie tracą na wadze w trudnym dla nich okresie przejściowym.
Po osiągnięciu przez nie wagi około 15 kg hodowcy podają im przygotowany we własnej mieszalni pasz prestarter, który zwierzęta jedzą aż do uzyskania masy ciała 25 kg, kiedy to przechodzą na tuczarnię.
Tuczniki jedzą trzy mieszanki paszowe tj. starter, grower i finiszer. W każdej z nich znajduje się śrutowane kiszone ziarno kukurydzy, którego ilość wynosi odpowiednio 5% (50 kg na tonę paszy), 8 oraz 12%.
- Zdecydowała o tym ekonomia. Wyprodukowanie ziarna kukurydzy jest dużo tańsze niż zbóż. Już od roku stosujemy je w dawce. Nie osiągnęliśmy jeszcze maksymalnego poziomu i stopniowo będziemy go zwiększać do takiego, który nie spowoduje zapychania paszociągów - mówi dyrektor gospodarstwa Arkadiusz Makowski i dodaje:
- Zwiększyła się również smakowitość paszy. Zwierzęta chętniej ją pobierają.
Cena tuczników jest na dnie, a koszty produkcji rosną
Byli w centrum ASF
Hodowcy rygorystycznie przestrzegają zasad bioasekuracji. Głównie dlatego ustrzegli się wtargnięcia wirusa ASF do stada. Jeszcze przed pojawieniem się choroby w Polsce część gospodarstwa była już ogrodzona.
- Posiadamy biogazownię i uprawiamy 300 ha kukurydzy z przeznaczeniem na cele energetyczne. Wokół nas znajdują się lasy, jeziora i bagna, które stwarzają doskonałe warunki bytowania dla dzików. Musieliśmy się więc ogrodzić, aby ograniczyć straty w plonie - mówi Arkadiusz Makowski.
Rolnicy znaleźli się w samym centrum przypadków ASF u dzików.
- W tamtym okresie podczas żniw na naszych polach znaleźliśmy 75 martwych zwierząt - mówi Arkadiusz Makowski i dodaje:
- W czasie tegorocznych nie napotykaliśmy na martwe dziki co oznacza, że wirus mocno ograniczył ich populację w tym terenie.
Niestety przypadki przełożyły się również na ognisko ASF, które wybuchło zaledwie kilometr od gospodarstwa. W efekcie zostało ono objęte ówczesną strefą niebieską.
Hodowcy muszą działać. Ich przeciwnicy robią to od dawna
- Wszystkie firmy, z którymi współpracujemy tj. paszowe i genetyczna, pomagały nam jak tylko mogły. Muszę jednak przyznać, że przyjazne nam były także służby weterynaryjne - wspomina Arkadiusz Makowski.
Hodowcy mają odpowiednie nawyki
- Przez kilka lat nauczyliśmy się funkcjonować zgodnie z obowiązującymi przepisami. Mamy też świadomość w jakim celu są one tworzone. Uważam, że niektóre obowiązki, które zostały nam narzucone, nie do końca są przemyślane. Nie mamy wyjścia, więc je stosujemy. Z mojego punktu widzenia najważniejszy jest jednak człowiek czyli odpowiednie przeszkolenie pracowników w zakresie bioasekuracji - mówi właścicielka gospodarstwa i dodaje, że dobrze współpracuje się jej z lokalnymi powiatowymi lekarzami weterynarii.
Hodowcy podkreślają, że przestrzegali zasad bioasekuracji zanim jeszcze choroba przedostała się na teren Polski. Wymagały tego od nich standardy produkcji trzody chlewnej. Jednak w ostatnich latach znacznie zaostrzyli jej zasady, a pracownicy z czasem przyzwyczaili się do nowych wytycznych.
Biogazownia i mieszalnia pasz
W gospodarstwie pracuje biogazownia o mocy 1 MW. Podstawę jej wsadu stanowi kiszonka z kukurydzy oraz cała wyprodukowana w nim gnojowica. Ponadto rolnicy dokupują gnojowicę bydlęcą oraz wywar gorzelniany.
Hodowcy nieustannie inwestują w rozwój gospodarstwa. Najnowszym projektem, który zostanie uruchomiony w najbliższym czasie jest nowoczesna mieszalnia pasz.
Więcej informacji o gospodarstwie znajdziesz w magazynie Hoduj z Głową Świnie nr 5/2021. ZAPRENUMERUJ