NIK krytycznie o programie bioasekuracji ASF. Jest nieskuteczny
Program bioasekuracji ASF okazał się nieskuteczny, bo nie udało się zahamować rozwoju tej choroby w Polsce - oceniła Najwyższa Izba Kontroli (NIK) w opublikowanym w poniedziałek raporcie.
Izba podkreśla, że dalsze rozprzestrzenianie się wirusa "może mieć poważne skutki ekonomiczne dla polskiej gospodarki". "W wyniku ASF obniżona może zostać także wiarygodność polskich branż chowu trzody chlewnej i mięsa wieprzowego. Polska może być postrzegana jako kraj, który nie potrafił poradzić sobie ze zwalczaniem wirusa ASF" - czytamy.
ASF atakuje. Nowe przepisy rozszerzą program bioasekuracji na cały kraj
NIK "krytycznie" oceniła działania resortu rolnictwa i głównego lekarza weterynarii w tym zakresie w latach 2015-16 i w pierwszym półroczu 2017 r. Zbigniew Matwiej z NIK poinformował, że do 30 czerwca 2017 r., do kiedy trwała kontrola, program był realizowany jedynie w Podlaskiem, dopiero potem w sąsiednich województwach, gdzie pojawił się także ASF.
Przypomniano, że Podlaskie to region, gdzie w lutym 2014 r. odnotowano pierwszy w Polsce przypadek wystąpienia wirusa afrykańskiego pomoru świń (ASF) u dzików. Dodano, że Program bioasekuracji wprowadzono w kwietniu 2015 r. Wówczas były odnotowane 44 przypadki ASF u dzików i trzy ogniska choroby u świń.
Izba przypomina, że program był wtedy realizowany początkowo wyłącznie w gminach w Podlaskiem. Aby wirus się nie rozprzestrzeniał, świnie miały być przetrzymywane tylko w gospodarstwach z pełnymi zabezpieczeniami.
Wirus ASF wykryty u kolejnych dzików
NIK podał, że na program bioasekuracji w latach 2015 i 2016 oraz w pierwszym półroczu 2017 r. wydano ponad 4 mln zł. "Średni koszt likwidacji jednej świni to blisko 600 zł. Na likwidację świń wydatkowano łącznie 3,7 mln zł, większość tej kwoty - 2,6 mln zł - pochłonęły odszkodowania za świnie zabite lub poddane ubojowi" - poinformowała NIK.
"NIK ocenia, że program okazał się nieskuteczny, bo nie osiągnięto jego podstawowych celów. Przede wszystkim nie zahamowano rozprzestrzeniania się wirusa ASF w Polsce" - czytamy w informacji. Zaznaczono, że zarówno liczba przypadków ASF dzików, jak i ognisk tej choroby uświń rośnie "z dnia na dzień".
Izba podała, że na koniec października 2017 r. było 567 przypadków ASF u dzików i 103 ogniska u świń (80 z nich w 2017 r.). Obecnie - według najnowszych danych podanych na stronie internetowej głównego lekarza weterynarii, w Polsce potwierdzono 1 tys. 118 przypadków ASF u dzików w kilku województwach.
ASF. Ludowcy chcą uruchomienia nadzwyczajnej pomocy dla rolników
W opinii NIK na rozprzestrzenianie się wirusa "reagowano zbyt wolno". "Mimo wystąpienia w 2016 r. przypadków ASF u dzików w kolejnych powiatach, to dopiero w lipcu następnego roku podjęto decyzje o objęciu programem gmin województwa podlaskiego, mazowieckiego i lubelskiego" - podała NIK. W listopadzie 2017 r. wirus ASF przekroczył linię Wisły.
Jak czytamy w raporcie, NIK wnioskuje do ministerstwa rolnictwa, by rozważyło, czy nie objąć programem bioasekuracji terenu całej Polski oraz o podjęcie działań "przeciwzootycznych" wyprzedzających wirusa na nowych obszarach.
Wskazano również na wzmocnienie Inspekcji Weterynaryjnej, większy nadzór nad głównym lekarzem weterynarii ws. efektywnej realizacji programu bioasekuracji.
Jest też mowa o większym nadzorze głównego lekarza weterynarii nad lekarzami powiatowymi i rygorystycznym egzekwowaniu wymogów bioasekuracji od wszystkich właścicieli gospodarstw, gdzie hodowane są świnie.
Hiszpania podpowie nam, jak skutecznie zwalczyć ASF
Według NIK program bioasekuracji był niewłaściwie przygotowany, a potem nierzetelnie realizowany i nie spowodował, że świnie są utrzymywane wyłącznie w stadach o najwyższym poziomie zabezpieczenia przed wirusem.
W ocenie izby 74 proc. gospodarstw nie posiadało niezbędnych zabezpieczeń. NIK ocenia, że występowanie od czerwca 2017 r. masowych ognisk ASF świadczy o tym, że "w dalszym ciągu wiele gospodarstw nie jest właściwie zabezpieczonych".
Izba wskazała, że wprowadzone rozwiązania nie były dostosowane do tego, że w 93 proc. dotyczyły małych gospodarstw - do 50 sztuk świń, a takie "nie mogły sobie pozwolić" na wprowadzenie koniecznych zabezpieczeń z powodów finansowych. Średni koszt tych zabezpieczeń oszacowano na 33 tys. zł.
W opinii NIK takie zabezpieczenia mogło "realnie wdrożyć" ok. 6 proc. właścicieli gospodarstw. NIK przypomniała, że gospodarze, których nie było stać na zabezpieczenia, mogli dobrowolnie zrezygnować z hodowli świń i dostać rekompensatę przez 3 lata. W ocenie kontrolerów "niewielu" gospodarzy z tego skorzystało.
ASF. Redukcja populacji dzików niezbędna do zatrzymania wirusa
Według NIK przepisy określające zasady działania programu były źle skonstruowane, bo np. pominięto podstawowe zabezpieczenia, które były w innych aktach prawnych. "Wymagano np. prowadzenie rejestru wejść osób do pomieszczeń, w których trzymane są świnie, czy stosowania odzieży i obuwia ochronnego, a nie wymagano np. przestrzegania obowiązku wyłożenia mat dezynfekcyjnych przed wjazdem i wyjazdem z gospodarstwa oraz przed wejściami do pomieszczeń, w których utrzymywane są świnie" - podała NIK.
NIK zaznaczyła, że z danych inspekcji weterynaryjnej przed wprowadzeniem programu wynikało, że 90 proc. gospodarstw nie miało właściwych zabezpieczeń, a w wyniku działania programu zlikwidowano "zaledwie" 26 proc. stad świń.
"Nieskuteczny był także nadzór Głównego Lekarza Weterynarii nad realizacją programu" - oceniła NIK. Dodano, że nie kontrolowano ustaleń powiatowych lekarzy weterynarii, którzy sprawdzali zabezpieczenia. "Często w protokołach sporządzanych przez Inspekcję Weterynaryjną stan zabezpieczeń podawano jako prawidłowy, mimo iż tak nie było. Stwarzało to pozory zabezpieczenia przed zakażeniami, a dowodem tego było wystąpienie ASF w gospodarstwie uznanym za spełniające wszelkie wymogi bioasekuracji" - podała NIK.
- Książki warte polecenia: Sygnały świń