Gospodarz aby ograniczyć ryzyko wniesienia chorób do chlewni zamknął cykl produkcyjny i stworzył plan bioasekuracji dostosowany do swojego stada. Jednocześnie posiada on własne knury od których pobiera nasienie wykorzystywane w rozrodzie loch.
Jeszcze do niedawna część warchlaków kupował z zewnątrz i prowadził tucz w cyklu półotwartym. Postanowił jednak wybudować nową chlewnię, gdzie umieści większe stado loch, co pozwoliło mu całkowicie zamknąć cykl produkcyjny.
Andrzej Olejniczak z Dąbkowic w woj. łódzkim produkcją tuczników zajmuje się niemal od 40 lat. W 2000 r. zwiększył obsadę do 600 świń i prowadził tucz w cyklu półotwartym. W 2002 r. wybudował nową tuczarnię na 2 tys. sztuk. Jednak po upływie trzech lat pojawił się problem z zakupem warchlaka i w związku z tym postanowił wybudować nową chlewnię dla 400 loch i zamknąć cykl.
Notowania żywca wieprzowego w Polsce na początku maja były o 3% wyższe niż średnia cena uzyskiwana w Unii Europejskiej. Jednocześnie cena ta była wyższa niż w Niderlandach, Danii, we Francji i w Hiszpanii. Zakłady mięsne objęte monitoringiem...
Obecnie w gospodarstwie znajduje się 366 macior genetyki duńskiej. Hodowca sukcesywnie zastępował wybrakowane maciory młodymi loszkami o nowej genetyce, która pozwoliły mu uzyskać potomstwo charakteryzujące się wyższym potencjałem przyrostów, lepszą mięsnością przy jednoczesnym niższym zużyciu paszy.
- Dla zwiększenia bezpieczeństwa biologicznego stada już dawno opracowałem i wprowadziłem w gospodarstwie zasady bioasekuracji. Skupiłem się na tym, aby ograniczyć wejścia osób z zewnątrz do minimum. Można powiedzieć, że trzymam lochy pod kloszem – podkreślił Andrzej Olejniczak.
Na terenie gospodarstwa wyznaczona jest strefa czysta i brudna. Prowadzony jest również rejestr wejść osób trzecich do budynków produkcyjnych, a przed drzwiami znajdują się maty dezynfekcyjne.
Aby zmniejszyć ryzyko zawleczenia jakiejkolwiek choroby do stada gospodarz wykorzystuje w rozrodzie nasienie pobierane od własnych knurów.
W gospodarstwie są utrzymywane 4 samce, od których zootechnik pobiera nasienie i bada je pod mikroskopem. Następnie przygotowuje gotowe porcje nasienia przeznaczone do krycia loch.
41 ognisko ASF u świń w Polsce w 2024 roku zostało potwierdzone przez Inspekcję Weterynaryjną. Wybuchło ono w stadzie liczącym 6 świń. Ognisko ASF 2024/41 zostało potwierdzone w gospodarstwie utrzymującym trzodę chlewną leżącym w miejscowości...
Gospodarz w tuczu świń od ponad 10 lat stosuje żywienie na mokro przy użyciu systemu niemieckiej firmy Weda. Od trzech lat ten rodzaj paszy wykorzystuje również w odchowie prosiąt.
Tuczniki są utrzymywane w grupach po 60 sztuk. W ciągu dnia są karmione trzykrotnie. Pierwszy blok żywieniowy trwa od godziny 5 do 10, drugi od 13 do 16, a trzeci od 17 do 22.
W pierwszym i trzecim bloku pasza jest wydawana w czterech porcjach z kolei w drugim w trzech. Dzięki temu wszystkie zwierzęta w grupie mogą podejść do koryta żeby się najeść.
Rolnik w żywieniu świń na mokro stosuje głównie serwatkę, odpady piekarnicze, kiszone ziarno kukurydzy oraz dodatek paszy treściwej.
W żywieniu świń na mokro stosuje on trzy dawki. Pierwszą z nich jest starter dla zwierząt o masie 25-40 kg, drugą grower stosowany od 40 do 75 kg, a trzecią finisher dla tuczników od 75 do 115 kg.
Andrzej Olejniczak od wielu lat obserwuje rynek, co utwierdziło go w przekonaniu, że aby dobrze i stabilnie prosperować w rolnictwie trzeba podeprzeć się "dodatkową nogą".
W tym celu przedsiębiorca na przestrzeni lat nie tylko rozwijał i dopracowywał tucz świń, ale jednocześnie zajął się opasem bydła mięsnego, uprawą sadów oraz powiększył areał upraw polowych. Jego najnowsza inwestycją jest budowa biogazowni rolniczej o mocy 0,5 MW.
Więcej informacji na temat hodowli i produkcji trzody chlewnej znajdziesz w magazynie "Hoduj z Głową Świnie". ZAPRENUMERUJ