Jurgiel: PZŁ nie współpracuje w walce z ASF. To skostniała struktura
W zwalczeniu afrykańskiego pomoru świń najistotniejsze jest dalsze ograniczenie stada dzików. Będzie też wzmocniona bioasekuracja - uważa Krzysztof Jurgiel, minister rolnictwa.
Szef resortu wskazał, że zagrożeniem jest też występowanie tej choroby na Białorusi, skąd przechodzą na teren Polski zakażone dziki, jak i szerzenie się wirusa ASF na Ukrainie.
Odstrzał dzików zatrzyma rozwlekanie ASF
- Podejmujemy teraz działania, które mają zahamować rozprzestrzenianie się wirusa, przede wszystkim chodzi o zmniejszenia populacji dzików - wyjaśnił polityk. Dodał, że jego resort chce zmienić ustawę "Prawo łowieckie", choć nadzór nad Polskim Związkiem Łowieckim i realizacja tej ustawy jest w kompletacjach ministra środowiska. - Chciałbym, żeby po akceptacji premiera Sejm na wniosek posłów taką ustawę uchwalił - powiedział Jurgiel.
Jego zdaniem, myśliwi nie chcą z państwem współpracować w sprawie zwalczania ASF, a strukturę Polskiego Związku Łowieckiego określił jako skostniałą.
Przypomniał, że w ostatnim roku resort rolnictwa podjął szereg działań związanych z zapobieganiem ASF, doprowadziło to do tego, że nie ma ognisk w dużych hodowlach. Jest jednak problem w małych gospodarstwach i z chorobą u dzików - przyznał minister.
Kukła łowczego na taczce. Rolnicy mają dość ASF i puszczają im nerwy
Zwrócił uwagę, że w okresie lata kontakt dzików z paszą zieloną jest łatwy, rolnicy dają ją świniom i w ten sposób powstają ogniska choroby. Dodał, że trzeba będzie to wyeliminować poprzez wydanie bardziej restrykcyjnych przepisów. Zapewnił, że w resorcie rozważano różne rozwiązania, ale głównym problemem są dziki. Jak mówił, nie jest to zdanie ministra, ale ekspertów.
Przypomniał, że przygotowany został program rezygnacji z hodowli świń w małych gospodarstwach w zamian za rekompensaty. Teraz jeszcze wzmocnione zostaną wymagania dotyczące bioasekuracji w tych gospodarstwach.
Za wzmocnieniem bioasekuracji i odstrzałem dzików opowiada się też branża mięsna. - Ostatnie przypadki ASF u świń spowodują odłożenie negocjacji i przedłużą rozmowy z niektórymi krajami - stwierdził Witold Choiński, prezes Związku "Polskie Mięso" Witold Choiński.
Przyznał, że branża obawiała się powrotu choroby świń i faktycznie nowe ogniska ASF pojawiły się w podobnym czasie jak w ubiegłym roku. Wówczas trwały rozmowy na temat otwarcia japońskiego rynku dla polskiej wieprzowiny.
Wirus ASF u dzików w Czechach. Zgłoszono pierwszy przypadek
W tym roku choroba pojawiła się podczas negocjacji ze Światową Organizacją Zdrowia Zwierząt (OIE) o rozróżnieniu wirusa u dzików i u świń, tak jak to jest w przypadku grypy ptaków. Gdy w Polsce pojawiły się kolejne przypadki ASF trudno było przekonać do takich decyzji uczestników światowej konferencji OIE i przedstawicieli poszczególnych krajów.
W przypadku stwierdzenia ptasiej grypy u dzikich ptaków nie wprowadza się m.in. restrykcji eksportowych. Natomiast choroba u dzików powoduje zakaz eksportu wieprzowiny.
- Musimy walczyć z ASF, mam nadzieję, że zostaną zaostrzone wymogi bioasekuracji dla gospodarstw. Tam, gdzie gospodarstwo nie będzie mogło spełnić tych wymogów musi być produkcja wstrzymywana czasowo z odpowiednią rekompensatą dla tego rolnika - powiedział Choiński.
Jego zdaniem, konieczne jest też dalsze zmniejszenie stada dzików, zwłaszcza na obszarze blisko granicy wschodniej. Jak wskazał, dziki są główną przyczyną rozprzestrzeniania się tego wirusa.
Prezes "Polskiego Mięsa" uważa, że Komisja Europejska za mało zwraca uwagi na problem ASF, a jej zaangażowanie w pomoc Polsce w zatrzymaniu wirusa jest niewystarczające.
- Książki warte polecenia: Sygnały świń