Hodowla świń się kurczy. Rykoszetem dostanie rynek zbóż
Świętokrzyska Izba Rolnicza domaga się zagwarantowania pieniędzy w budżecie, które pozwolą na wykonanie zabezpieczeń oraz spełnienie rygorów i nakazów związanych z podniesieniem poziomu bioasekuracji w związku rozprzestrzenianiem się ASF.
Rolniczy samorząd w wystąpieniu do Krzysztofa Jurgiela, ministra rolnictwa wyraża zaniepokojenie tym, co dzieje się na rynku trzody chlewnej. Zdaniem SIR, opłacalność produkcji żywca wieprzowego utrzymuje się na fatalnym poziomie, a produkcja ciągle spada.
Ogniska ASF wybuchają jedno po drugim. Mamy kolejne trzy
"Z informacji uzyskanej z Oddziału Regionalnego Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa w Kielcach jednoznacznie wynika, że spada lawinowo liczba stad aktywnych trzody chlewnej w województwie świętokrzyskim" - podaje izba.
Od stycznia do maja w regionie ubyły 1843 stada (z 14383 zostało 12540). Najwięcej zniknęło w marcu - w porównaniu do lutego o ponad 700.
"Wnioskujemy, by fundusze w kwocie ok. 235 mln zł., które mają być przeznaczone na budowę płotu na naszej wschodniej granicy, który obecnie już nie rozwiąże problemu ASF w Polsce, przeznaczyć na rekompensaty dla rolników na koszty ponoszone w związku z obowiązkową bioasekuracją" - wskazuje rolniczy samorząd.
Występował już w tej sprawie w tym roku do premiera Mateusza Morawieckiego. Ale z odpowiedzi wywnioskowano, że rząd nie bierze pod uwagę możliwości sfinansowania kosztów bioasekuracji. Tym bardziej należy rozdzielić środki zabezpieczone na płot graniczny między rolników.
Polacy niewiele wiedzą o ASF. Rozwinięcie skrótu to wielki problem
"Uważamy, że ten płot miałby sens, gdy było kilka małych ognisk ASF przy wschodniej granicy. W momencie, kiedy wirus wykrywany jest u dzików we wschodniej i w centralnej Polsce (ponad 2,5 tys. ognisk) i minęło tyle czasu, należy poważnie zastanowić się nad celowością budowy. Jedynym pomysłem do tej pory jest bioasekuracja w całym kraju, też mało skuteczna" - zaznacza rolniczy SIR.
Jak przekonuje, hodowcy trzody chlewnej nie udźwigną nowych obciążeń finansowych i będą masowo rezygnować z produkcji. Nigdy nie było tak dramatycznej sytuacji, by liczba aktywnych stad trzody chlewnej tylko w jednym województwie w ciągu 5 miesięcy spadła o około 12,5 proc. A odbudowanie stada jest zawsze bardzo trudne.
"Znaczące ograniczenie hodowli trzody chlewnej będzie miało niekorzystny wpływ na rynek zbóż paszowych, doprowadzając do załamania rynku. Brak dochodu z hodowli i niskie ceny zbóż przy jednoczesnym wzroście kosztów produkcji (paliwo, środki ochrony roślin, nawozy, robocizna) doprowadzą do bankructwa wielu gospodarstw" - ostrzega SIR.