Czy Polska może odbudować produkcję prosiąt?
Polska wciąż nie doczekała się swojej strategii dla sektora trzody chlewnej, choć prace nad nią trwały zarówno wiele lat temu, jak i są prowadzone obecnie.
– Czy jest w kraju możliwość, na poziomie branży, wypracowania strategii, żeby nieco wypłaszczyć tę dużą sinusoidę opłacalności? – pytał podczas debaty odbywającej się w ramach Targów Ferma w Bydgoszczy dr Tomasz Schwarz z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Konsumenci oczekują jakości. Co mogą zrobić hodowcy świń?
– Trzeba przede wszystkim odbudować produkcję prosiąt, żeby zapewnić materiał do tuczu dla producentów w cyklu otwartym. Ponadto integrowanie rolników, na przykład na zasadach spółdzielni, daje wiele korzyści. To jest kwestia dogadania się pewnej liczby hodowców. Lepiej jest usiąść do stołu i osiągnąć porozumienie, bo jeden rolnik świata nie zwojuje – mówił Piotr Ziółkowski prowadzący produkcję w cyklu zamkniętym.
Hodowca zwrócił również uwagę na jeden bardzo istotny problem.
– Odbudowa produkcji prosiąt jest tematem podnoszonym od wielu lat. Ale pamiętajmy, że specjalizujące się w tym fermy mateczne stoją przed dużym zagrożeniem. Jeśli przygotujemy partię 600 lub 1200 warchlaków, a odbiorca nagle zrezygnuje, nie mamy co z nimi zrobić. Dlatego wiele gospodarstw przechodzi w cykl zamknięty i produkuje tuczniki – podkreślał Ziółkowski dodając
– Ja mieszkam w powiecie łowickim, gdzie w 2020 roku mieliśmy 100 tysięcy świń. Teraz jest ich może 60 tysięcy. Zniknęło zarówno wiele stad macior, głównie 30-40 loch, ale też dużo tuczarni. Wydaje mi się, że lokalnie gospodarstwa liczące do 700 loch, chociaż miejscowo rozwiązałyby braki warchlaków, ale konieczni są pewni odbiorcy. To byłby pierwszy krok do pewnej normalizacji.
Duńczycy stawiają na tucz. Czy to zagrożenie dla polskich producentów?
Jego zdaniem, Polska jest idealnym krajem do produkcji warchlaków.
– Jesteśmy bardzo dużym producentem zbóż, którymi możemy karmić świnie. Te wytwarzają bardzo dobry nawóz naturalny. To dlatego integratorzy tak dobrze działają. Mam wrażenie, że my jako rolnicy indywidualni wciąż nie dostrzegamy tego potencjału – mówił Ziółkowski.
Przedstawiciele publiczności zauważyli, że dużym problemem dla tuczarzy jest brak kontraktacji hodowców prosiąt.
Producenci w cyklu otwartym jednak mniej chętnie kupują polskiego warchlaka, ponieważ często są przekonani o jego niższej jakości i możliwych słabszych wynikach tuczu.
Hodowcy oferujący te zwierzęta mogą mieć problem z ich zbytem.
Być może pójście w kierunku integratorów byłoby pewnym rozwiązaniem? Mają oni większe możliwości odbioru tych zwierząt z uwagi na dużą liczbę współpracujących z nimi rolników i w efekcie mogliby zapewnić takim gospodarstwom bezpieczeństwo.
– Wielu hodowców uważa, że integratorzy rzeczywiście ustabilizowaliby krajowy rynek świń – komentował dr Schwarz.