Konsumenci oczekują jakości. Co mogą zrobić hodowcy świń?
Jak upodobania konsumentów wpływają bezpośrednio na hodowców i producentów świń? Czy mogą oni w jakikolwiek sposób poprawić jakość wieprzowiny?
– Dla konsumenta decydująca jest jakość mięsa. Jego nie interesuje ani wybojowość, ani mięsność, ale to, co ma na talerzu. Czy powinniśmy zatem iść, również w produkcji masowej, w kierunku projakościowym? Czy za jakość mięsa powinno się płacić? – pytał podczas debaty odbywającej się w ramach Targów Ferma w Bydgoszczy dr Tomasz Schwarz z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie.
Zdaniem Piotra Ziółkowskiego prowadzącego produkcję w cyklu zamkniętym, rolnicy niewiele mogą zrobić w tym kierunku.
Krajowa Rada Wieprzowiny rozmawiała z politykami o wsparciu dla hodowców
– Zwierzęta tuczymy zawsze 91 dni, czyli 13 tygodni do wagi 116-122 kilogramów. Są one sprzedawane w wieku 158 dni. Czy zatem aby poprawić jakość mięsa, powinniśmy zmniejszyć ich dobowe przyrosty? A jeśli tak, to jak to zrobić? – pytał Ziółkowski, dodając:
– Mamy 0,8 metra kwadratowego na sztukę. Zapewniamy trzyfazowy tucz. Tuczniki rosną dziennie od 1020 do 1100 gramów. Podając im zabawki do kojca, owszem, zwiększymy ich dobrostan, ale nie poprawimy jakości mięsa. Nie zrobimy tego również, zwiększając im powierzchnię nawet do 1,5 m kwadratowego.
Ciężkie i tłuste tuczniki
Jednym z rozwiązań byłoby zwiększenie otłuszczenia świń, tj. utrzymywanie ich do wyższej masy ciała, np. 160 kg. Tłuszcz jest bowiem nośnikiem smaku.
– Jest to jakieś rozwiązanie, ponieważ sami widzimy, że mięso od tak zwanych pospiechów, które z różnych powodów są szybciej sprzedawane, jest inne niż od świń w masie ciała powyżej 100 kilogramów. To pochodzące od starszych sztuk z pewnością będzie jakościowo lepsze – mówił producent tuczników Bogusław Lupa.
Duńczycy stawiają na tucz. Czy to zagrożenie dla polskich producentów?
Czy zatem możemy myśleć o strategii branży polegającej na zmianie podejścia do wagi tuczników?
– Pewnie tak, ale dla nas będzie to ciężkie do zrealizowania. W takiej sytuacji zmienia się dostępny dla zwierząt metraż. Przy tej samej obsadzie kojce staną się przepełnione, zwiększy się możliwość kontuzji zwierząt i późnych upadków, co znacznie obniży ich dobrostan. Być może pewne dopłaty dobrostanowe mogłyby to zrekompensować – zastanawiał się Lupa.
W kontekście utrzymywania zwierząt do wysokiej masy ciała wzorem może być Hiszpania, gdzie tamtejsza rasa iberyjska jest tuczona nawet do 180 kg. W Polsce taką rasą jeszcze kilkanaście lat temu była puławska. Była, ponieważ obecnie jej dobowe przyrosty sięgają już 900 gramów, a niejednokrotnie przekraczają 1000.
– Mniejszy stopień otłuszczenia raczej zmniejsza wspomniane wcześniej doznania smakowe. Jednak nie wiemy, jak jest w rzeczywistości. My opieramy się bowiem na odczuciach, a nie na rzetelnej, sprawdzonej wiedzy na ten temat. Nikt do tej pory tego obiektywnie nie ocenił – komentował dr Schwarz.