Drobiarze mają dość. Domagają się kontroli importu z Ukrainy
Zdaniem polskich producentów mięsa drobiowego i jaj niekontrolowany import tych produktów z Ukrainy zagraża branży. - Bez szybkiej interwencji rządu, przy nierównych zasadach nie przetrwamy tej konkurencji - uważają przedstawiciele organizacji drobiarskich.
Paweł Podstawka, prezes Krajowej Federacji Hodowców Drobiu i Producentów Jaj, uważa, że problem dużych ilości mięsa drobiowego i jaj z Ukrainy pojawił się jesienią ubiegłego roku.
Nowe ogniska HPAI wyłącznie w gospodarstwach przyzagrodowych
- W czerwcu UE zniosła kontyngenty na mięso i jaja z Ukrainy. W efekcie nasz rynek został dosłownie zalany mięsem drobiowym i jajami produkowanym za wschodnią granicą. Problem w tym, że tamtejsi producenci nie muszą przestrzegać norm jakościowych i dobrostanu zwierząt nałożonych na producentów unijnych. W efekcie mogą produkować żywność zdecydowanie taniej niż my - uważa ekspert.
Dariusz Goszczyński, prezes Krajowej Rady Drobiarstwa-Izby Gospodarczej a zarazem wiceprzewodniczący Europejskiego Stowarzyszenia Producentów, Importerów i Eksporterów Mięsa Drobiowego (AVEC) uważa, że skali importu drobiu i jaj z Ukrainy do UE nie można już lekceważyć.
- Jeżeli chodzi o import mięsa drobiowego, to większość ze 163 tysięcy ton, jakie wjechało do UE z Ukrainy w 2022 roku, pochodzi z jednej firmy zarejestrowanej na Cyprze. Żeby oddać skalę, proszę sobie wyobrazić, że od czerwca, co miesiąc wjeżdżało do UE 700 tirów wyładowanych mięsem. Część trafiła do Holandii, w której firma ma zakłady i po przepakowaniu rozeszła się po UE w cenach dla nas nieosiągalnych, wręcz dumpingowych. W efekcie mamy w sklepach pierś kurczaka po 13-14 złotych, gdy nasz producent nie ma co myśleć o opłacalności, jeżeli cena będzie poniżej 19 złotych - powiedział szef KRD-IG.
Większość monitorowanych gatunków drobiu podrożała
Według danych przytoczonych przez wiceprzewodniczącego AVEC, po nowym roku import mięsa drobiowego z Ukrainy utrzymuje się na wysokim poziomie. W pierwszych ośmiu tygodniach 2023 roku z Ukrainy do UE sprowadzono 32,3 tysiąca ton mięsa drobiowego (+94 proc. r/r).
Zdaniem Goszczyńskiego, ze względu na rosnące wymagania dotyczące np. dobrostanu zwierząt, jakości pasz, czy ograniczeń w stosowaniu antybiotyków, żaden producent drobiu w UE nie jest w stanie konkurować pod względem cenowym z mięsem przywożonymi zza wschodniej granicy UE.
Podobnego zdania jest prezes Podstawka, który skupia się na sytuacji rynku jaj.
- W ciągu pierwszych ośmiu tygodni br. import jaj z Ukrainy do UE wyniósł 4 457 ton (+1370 proc.). W ramach tej kategorii najwięcej przywieziono świeżych jaj, bo 3 137 ton (+2 580 proc.). W styczniu sprowadzono 2573 tony jaj (+1 446 proc.). Jeżeli weźmiemy pod uwagę nawet 4-6 groszy różnicy na jajku, to łatwo sobie wyobrazić, o jakich kwotach mówimy - wylicza ekpsert.
Polscy drobiarze postulują wprowadzenie w przypadku importowanego mięsa i jaj podobnego mechanizmu, jakiego rolnicy oczekują od polskiego ministerstwa rolnictwa w przypadku importowanego zboża.
- Nie mamy nic przeciwko pomaganiu Ukrainie. Rozumiemy ich problemy i potrzeby. Musimy jednak zadbać o własne bezpieczeństwo żywnościowe, bo nie jest dane raz na zawsze, a przykład rynku mięsa wieprzowego pokazuje, że odbudowanie potencjału trwa w czasie i kosztuje. Musimy też pamiętać, że jednym z głównych źródeł eksportu Polski jest nasza branża, a utracone rynki niezwykle trudno odzyskać. Dlatego uważamy, że władze powinny przygotować mechanizm pozwalający na przewóz przynajmniej części importu z Ukrainy do państw trzecich w taki sposób, by nie naruszał on uporządkowanego rynku europejskiego - uważa Podstawka.
- Książki warte polecenia: Sygnały kur nieśnych |Sygnały indyków