Rolnik kontra wieś. Spór o budowę obory przybiera na sile
Jedyny pozostały rolnik-hodowca zwierząt w wiosce chce postawić - niewielką jak na dzisiejsze czasy - oborę na posesji. Pozostali mieszkańcy protestują z obawy przed smrodem i hałasem. Złożyli skargę do władz.
Opisywany przez "Nową Trybunę Opolską" spór dotyczy niewielkiej wsi Balcarzowice pod Strzelcami Opolskimi, ale śmiało można powiedzieć, że jest niemal symboliczny.
Antybiotyki w produkcji bydła można ograniczyć
Do takich konfliktów związanych z rosnącą przewagą liczbową nad rolnikami pozostałych mieszkańców wiosek (w tym napływowych) dochodzi coraz częściej i prawdopodobnie będą eskalować, jeśli nie dojdzie do istotnych zmian w prawie.
W Balcarzowicach jedyny we wsi rolnik, który zajmuje się hodowlą zwierząt, chce wybudować w obrębie gospodarstwa oborę wraz z dojarnią krów. Jest ona przewidywana na 40 DJP (dużych jednostek przeliczeniowych), czyli na np. ok. 40 krów. To - biorąc pod uwagę jakie obiekty inwentarskie się obecnie stawia - niewielki budynek z przeciętną obsadą bydła.
Mieszkańcy położonych po sąsiedzku domów protestują jednak przeciwko inwestycji. Obawiają się nieprzyjemnych zapachów i hałasu. - Nie będzie można otworzyć okna ani wywiesić prania na dworze, bo wszystko będzie śmierdzieć - powiedziała reporterowi "NTO" jedna z mieszkanek.
Sąsiedzi rolnika mają też inne argumenty. Podkreślają, że nikt nie będzie chciał kupować wystawionych tam na sprzedaż działek budowlanych, przez co miejscowość nie będzie się rozwijać.
Dobrostan bydła mlecznego. Mamy nad czym pracować
Ponadto ich zdaniem obora nie musi powstawać w jej centrum, bo gospodarz ma inne grunty, bardziej oddalone od domostw. Mają też żal do inwestora, że o swoich planach ich nie poinformował.
Rolnik odpiera zarzuty. W rozmowie z dziennikarzem zaznaczył, że budowa zaplanowana jest w takim miejscu, gdzie będzie łatwy dostęp do prądu, sieci wodociągowej czy kanalizacyjnej.
- Trudno, żebym stawiał oborę w środku pola, gdzie nie ma niczego. To jest wieś, a na wsi jest rolnictwo. A jak komuś to nie odpowiada, powinien się przeprowadzić do miasta - przekonuje.
Skarga na inwestycje trafiła do władz samorządowych, ale według nich wydaje się być bezzasadna. - Nie było podstaw, by nie wydać rolnikowi zgody na budowę. Inwestor dostał pozwolenie na budowę jeszcze w 2017 r. Poza ostatnimi głosami niezadowolenia, do starostwa nie wpłynęły żadne skargi - tłumaczy starosta strzelecki Józef Swaczyna.
Okazało się ponadto, że gospodarz nie miał obowiązku informowania sąsiadów o inwestycji, gdyż nie wymagała ze względu na swoje dość skromne rozmiary uzyskania tzw. decyzji środowiskowej.
"NTO" podaje na koniec, że rolnik mimo protestów zamierza sfinalizować budowę obory jeszcze w tym roku.
źródło: "Nowa Trybuna Opolska"