GMO znów kontrowersyjne. Echa konferencji w Polanicy Zdroju
Bydło mleczne, a zwłaszcza choroby które je dotykają, żywienie i dobrostan było tematem XX Międzynarodowej Konferencji Naukowej w Polanicy Zdroju. To coroczne spotkanie jest przeznaczone dla lekarzy weterynarii oraz hodowców i producentów bydła mlecznego.
Uczestnicy konferencji wysłuchali wielu wykładów, które dotyczyły m.in. choroby guzowatej skóry bydła, wykorzystania ziół i naturalnych składników w profilaktyce chorób bydła mlecznego, wpływu zaburzeń metabolicznych i procesów zapalnych na funkcję jajników u krów, czy nowoczesnych metod w mikrobiologii mleka.
Mleczarnie w UE utrzymują stabilne ceny mleka
Żywienie krów bez pasz genetycznie modyfikowanych, które było tematem wystąpienia prof. dra hab. Zygmunta Macieja Kowalskiego z Uniwersytetu Rolniczego w Krakowie wzbudziło jednak najwięcej emocji.
- Chciałbym żeby lekarze weterynarii wiedzieli coś na temat żywienia krów bez GMO, ponieważ proponujemy hodowcom różne rozwiązania zamiast soi, które mogą być dla niektórych szokujące. Stąd ludzie, którzy się na tym nie znają mogą im opowiadać bzdury. Żeby tak nie było prof. Twardoń zaproponował, żebyśmy na tej konferencji porozmawiali właśnie o paszach non GMO ale nie w kategoriach groźby, ale szansy - mówił prof. dr hab. Zygmunt Maciej Kowalski.
Żywienie bydła paszami wolnymi od organizmów genetycznie modyfikowanych jest już stosowane w Polsce na coraz większą skalę. W dawce zamiast śruty sojowej znajduje się wówczas śruta rzepakowa, często ekstrudowany len oraz inne dodatki jak mocznik, który nadal wywołuje wśród wielu hodowców lęk i strach. Okazuje się że niepotrzebnie.
Mleko bez GMO. Wzrasta znaczenie rodzimych roślin białkowych
Żywienie cieląt bez pasz GMO jest już nieco bardziej wymagające. Tutaj w różnych prowadzonych doświadczeniach okazało się, że o ile zamiana śruty sojowej na rzepakową w starterze do 50 proc. nie wpływa źle na przyrosty masy ciała tych zwierząt, o tyle powyżej 50 proc. już tak.
- Żywienie krów mlecznych bez GMO to dla Polaków szansa. Musimy produkować taki surowiec, jaki wymagają od nas konsumenci a ci coraz częściej są zwolennikami tego rozwiązania. Oni w przyszłości nie będą chcieli pić mleka pochodzącego od zwierząt żywionych modyfikowaną śrutą sojową - mówił dr Thomas Krychowski z Francji.
Hodowca kóz z Czech dr Pavel Nowotny tłumaczył, że już od roku produkuje mleko od tych zwierząt bez pasz GMO. Zapewniał uczestników konferencji, że po zmianie w dawce śruty sojowej na rzepakową koszty produkcji zmalały o 10 proc.
Produkcja mleka i biogazu dobrze się uzupełniają
- Wydajność mleczna moich kóz wzrosła z 4 na 4,1 litra. Do paszy dodaję także mocznik w ilości 20 gram na sztukę na dzień. Natomiast w żywieniu młodzieży doskonale sprawdzają się kiełki słodowe z jęczmienia, które mają około 22 proc. białka, są smaczne i zawierają dużo witamin - mówił Nowotny.
Żywienie krów paszami bez GMO to jedna sprawa, ale utrzymywanie zwierząt w warunkach prawidłowego dobrostanu to kolejna. Ona również była omawiana podczas konferencji w Polanicy Zdroju.
- Chciałbym aby konsumenci wywierali presję na to, żeby w sklepach, supermarketach znajdowały się produkty na których będzie informacja, że zwierzęta od których one pochodzą były utrzymywane w dobrych warunkach dobrostanu. To dużo ważniejszy temat niż pasze bez GMO - mówił prof. Kowalski.
Organizatorem konferencji były tradycyjnie Katedra Rozrodu z Kliniką Zwierząt Gospodarskich Uniwersytetu Przyrodniczy we Wrocławiu, Dolnośląska Izba Lekarsko-Weterynaryjna, Polskie Towarzystwo Nauk Weterynaryjnych oraz Polska Federacja Hodowców Bydła i Producentów Mleka.
Książki warte polecenia: Choroby bydła - podstawy diagnostyki i terapii