Zablokowane drogi, demonstracja przed urzędem. Rolnicy tracą cierpliwość
Rolnicy z południowej Wielkopolski i województwa łódzkiego blokowali w środę ciągnikami drogi krajowe. W Białymstoku gospodarze stawili się przed urzędem wojewódzkim.
- Niech premier albo minister rolnictwa przyjadą do nas, to pokażemy im tony warzyw, które musieliśmy wyrzucić na pole, bo nie mamy gdzie sprzedać - oświadczyli w środę protestujący rolnicy z Wielkopolski.
Nikt nie rozmawia z rolnikami. Mają wielkie pretensje do rządu
Na DK25 w gminie Nowe Skalmierzyce na trasie Kalisz - Ostrów Wlkp. stanęło w środę ponad 50 ciągników. Od 10 do 13 rolnicy z Unii Warzywno-Ziemniaczanej przemieszczali się traktorami w dwóch kolumnach z prędkością do 20 km/h.
Strajkowali ze względu na brak możliwości sprzedawania polskich produktów na jakimkolwiek rynku. Skarżyli się, że zamknięty jest dla nich rynek krajowy i zagraniczny, a polskie markety zaopatrywane są produktami głównie zagranicznymi.
- Protestujemy dlatego, że wcześniejsze strajki w marcu nie dały żadnego rezultatu. Kilka razy byliśmy w Warszawie na zaproszenie ministra Krzysztofa Jurgiela, który po kilku minutach rozmów opuszczał salę. Stwierdziliśmy, że więcej do Warszawy jeździć nie będziemy, bo to nie ma sensu. Teraz czekamy na pana premiera lub ministra. Niech przyjadą do nas, to wytłumaczymy im, że w rolnictwie nie jest tak dobrze, jak zapewniają, a nasz polski towar nie jest kupowany, bo nie ma go w marketach w sprzedaży - powiedziała PAP w imieniu rolników sołtys wsi Trkusów Ewa Woźnicka, organizatorka protestu.
Ziemniaki będą miały oznaczenie kraju pochodzenia
Twierdzi też, że zapłata, którą otrzymuje polski rolnik za towar, jest nawet 10-krotnie niższa od stawek wypłacanych zagranicznym dostawcom.
- Nasz rynek zalewany jest warzywami z zagranicy, a my nie możemy zbyć naszego towaru. Teraz po zimie wyrzuciliśmy na pole tony ziemniaków i kapusty. Jeżeli nawet uda się sprzedać towar, to za kilogram ziemniaka dostajemy 20 gr, a w supermarketach ludzie płacą ponad 2 zł - wskazała.
Zwróciła też uwagę, że - według niej - występuje zjawisko przepakowywania zagranicznych warzyw w polskie opakowania i sprzedawania ich jako wyprodukowanych w kraju.
- Przecież naszego polskiego prawdziwego młodego ziemniaka będziemy mieć w sprzedaży dopiero w czerwcu, a w marketach już można taki towar kupić - zaznaczyła Ewa Woźnicka.
W woj. łódzkim największe utrudnienia w ruchu - według miejscowych mediów - były na DK 12 Wróblew-Sieradz, w centrum miasta i na wylotówce w kierunku Zduńskiej Woli. Kłopoty z przejazdem zanotowano ponadto na skrzyżowaniu dróg krajowych 60 i 91 w Topoli Królewskiej, a także trasach do ronda w Emilii i do Topoli Szlacheckiej.
Rolnicy protestowali w stolicy. Domagają się odejścia ministra Jurgiela
Przed siedzibą Starostwa Powiatowego w Sieradzu wysypano kilka ton kapusty.
Organizatorem protestu również była Unia Warzywno Ziemniaczana.
Ok. 20-30 rolników protestowało z kolei w środę przed Podlaskim Urzędem Wojewódzkim w Białymstoku domagając się m.in. oddłużenia gospodarstw i wypłaty pełnych odszkodowań za szkody związane z występowaniem ASF u trzody.
Protest firmował Polski Związek Zawodowy Rolników z siedzibą w Sokołowie Podlaskim (woj. mazowieckie). Postulaty protestujący przekazali wojewodzie podlaskiemu.
Do Białegostoku protestujący przyjechali m.in. ciągnikami. W związku z ustawionymi znakami zakazu wjazdu pojazdów rolniczych, nie udało im się podjechać pod urząd wojewódzki na ulicy Mickiewicza.
Maszyny z flagami narodowymi ustawili na równoległej ulicy Akademickiej, ale potem przejechali ciągnikami w inną część miasta i ustawili je na placu przed budynkiem, gdzie swoje biura mają parlamentarzyści PiS.
Warzywa z Macedonii zaleją nasz rynek? Rolnicy są pełni obaw
"Dzisiaj norki, jutro świnie - bez rolnika Polska zginie" - takie hasło było widać na jednym z ciągników. Na liście postulatów przekazanych wojewodzie - i odczytanych dziennikarzom - jest m.in. wypłata w 100 proc. odszkodowań tym rolnikom, których gospodarstwa ucierpiały przez ASF.
Rolnicy postulują też np. odwoływanie powiatowych lekarzy weterynarii, którzy - jak podkreślają na ulotce z postulatami - "nie wypłacili rolnikom odszkodowań za wybite im zwierzęta w wyniku ASF". Domagają się też np. wypłaty odszkodowań za szkody spowodowane przez ulewne deszcze w 2017 r.
Gospodarze chcą też ograniczenia importu z zagranicy produktów spożywczych, by połowa sprzedawanej żywności była produkowana w Polsce, a także kontroli żywności sprowadzanej z zagranicy przez specjalnie do tego powołaną instytucję. Mówią także o oddłużeniu gospodarstw - przez umorzenie odsetek oraz rozłożenie spłat głównych na 20 lat.
Wojewoda podlaski Bohdan Paszkowski powiedział dziennikarzom, że postulaty rolników są kierowane głównie do władz centralnych, bo dotyczą spraw, które są w gestii ministerstwa rolnictwa lub są regulowane ustawami.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś