Watahy dzików to poważny problem nie tylko na Podlasiu
Populacja dzików na Podkarpaciu jest największa od lat, a straty w uprawach są liczone w milionach złotych. Właśnie dlatego gospodarze domagają się pilnych działań ze strony kół łowieckich.
Najwięcej dzików żyje w centralnej części województwa podkarpackiego. Stanisław Bartman, prezes Podkarpackiej Izby Rolniczej w rozmowie z Polskim Radiem Rzeszów podkreśla, że dziki wychodzą z lasu, bo jest ich co najmniej trzykrotnie więcej niż powinno.
Dlaczego zwierząt jest tak dużo? W przeciwieństwie do województwa podlaskiego, gdzie odstrzałów zabraniano z powodu zagrożenia ASF, na Podkarpaciu przeszkodą była wścieklizna.
Potwierdza to prezes okręgu rzeszowskiego Polskiego Związku Łowieckiego Zdzisław Siewierski. Tłumaczy, że przyczyny zbyt niskiego odstrzału były niezależne od myśliwych.
- W ostatnich latach z powodu wścieklizny na 2/3 terytorium Podkarpacia obowiązywał zakaz polowań. Sytuacja się poprawia i w tym roku myśliwi z okręgu rzeszowskiego odstrzelili o 700 dzików więcej niż przed rokiem - informuje w Radiu Rzeszów myśliwy.
A co z wypłatami odszkodowań za straty w uprawach? Rolnicy skarżą się, że obowiązujące przepisy zupełnie nie przystają do realiów, a wypłacane pieniądze - jeżeli uda się już je wywalczyć - tylko w minimalnym stopniu rekompensują straty.
W uzdrowieniu sytuacji ma pomóc szykowana nowelizacja prawa, która zakłada, że myśliwi nie będą sędziami we własnych sprawach. Szacowanie szkód łowieckich mają prowadzić niezależni rzeczoznawcy z udziałem rolników i kół łowieckich.