Traktorzysta został pobity po pościgu? Policja zdecydowanie dementuje
Traktorzysta, który uciekał przed policją, poskarżył się, że został pobity po zatrzymaniu. Stróże prawa zdecydowanie zaprzeczają i wskazują na wcześniejsze postępki mężczyzny.
Budząca kontrowersje i liczne komentarze interwencja miała miejsce we wtorek w gminie Ścinawa (woj. dolnośląskie). Uciekający kierowca ciągnika rolniczego został w końcu dogoniony i zatrzymany przez policję. I tu zaczynają się rozbieżności.
Pościg za cysterną z mlekiem. Poskutkowała dopiero policyjna blokada
Zarówno świadek (chciał zostać anonimowy), do którego dotarł m.in. portal 24Legnica.pl i traktorzysta twierdzą, że doszło do pobicia przez agresywnych mundurowych. Mężczyzna po wypuszczeniu na wolność miał wyraźne obrażenia twarzy.
- Uciekałem, bo ciągnik nie miał rejestracji - przyznał portalowi mieszkaniec Wielowsi, który jechał maszyną po kamienie. Wspomniał, że po zeskoczeniu z pojazdu goniło go dwóch funkcjonariuszy. Gdy usłyszał groźby użycia broni, miał klęknąć i założyć ręce do tyłu. - Pobili mnie. Dostałem z buta w twarz. Drugi mnie bił rękami - relacjonował zapewniając, że nie miał żadnych niebezpiecznych przedmiotów.
W ocenie policji uciekał, bo obawiał się pobytu w więzieniu w związku z wielokrotnym niestosowaniem się do sądowego zakazu prowadzenia pojazdów mechanicznych. - Mężczyzna był znany funkcjonariuszom z wcześniejszych niebezpiecznych interwencji i agresywnego zachowania podczas zatrzymań, więc musieli zachować należyte środki ostrożności. Został zatrzymany i teraz o jego dalszym losie zdecyduje sąd - wskazuje asp. szt. Sylwia Serafin, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Lubinie.
Złodziej kur pobił gospodarzy
W specjalnym oświadczeniu relacjonuje przebieg interwencji z perspektywy stróżów prawa. Otóż, gdy zauważyli mężczyznę za "kółkiem" (wielokrotnie prowadził pojazdy pod wpływem alkoholu), włączyli sygnały świetlne oraz dźwiękowe. Traktorzysta zaczął uciekać, wjechał na pole, a następnie do lasu. W trakcie pościgu miał cały czas zajeżdżać radiowozowi drogę.
- W pewnym momencie zwolnił i wtedy funkcjonariusze wybiegli z radiowozu, dając ponownie 36-latkowi wyraźne znaki, aby się zatrzymał. Mężczyzna jednak jechał dalej, nie zważając w ogóle na stojącego przed ciągnikiem policjanta. Zmuszony był odskoczyć, aby nie doszło do potrącenia. Policjanci pobiegli więc z powrotem do radiowozu, aby kontynuować pościg i przez chwilę stracili pojazd z oczu. Po dogonieniu go zauważyli, że kierowca ciągnika prawdopodobnie zaczepił dachem traktora o drzewo. Pojazd był uszkodzony i dlatego traktorzysta, uciekając, trzymał dach ręką - opisuje Serafin.
Jak dodaje, później sytuacja z możliwym potrąceniem mundurowego się powtórzyła. A traktorzysta ruszył drogą publiczną do domu.
Pościgi jak z filmu. Traktorzysta był tak pijany, że wypadł z kabiny do rowu
- Kiedy wjeżdżał na teren swojej posesji, skręcił ostro w prawo i przejechał w bardzo bliskiej odległości od kobiety, która próbowała przejść przez jezdnię. 36-latek wjechał na podwórze, a próbując pośpiesznie wyskoczyć z ciągnika przewrócił się i upadł na twarz. Nadal jednak kontynuował ucieczkę. Policjanci ruszyli za nim i przebiegając obok maszyny rolniczej, zauważyli w kabinie leżącą obok siedzenia kierowcy siekierę - wskazuje dalej przedstawicielka lubińskiej komendy.
Zastrzega, że z uwagi na to, że mężczyzna podczas wcześniejszych interwencji zachowywał się agresywnie, nieobliczalnie, rzucał różnymi niebezpiecznymi przedmiotami w kierunku mundurowych (siekierą, nożami, a nawet lał wrzącą wodą) funkcjonariusz musiał zachować szczególną ostrożność. Biegnąc za traktorzystą cały czas wydawał mu polecenia do zatrzymania się.
- Ten jednak w dalszym ciągu uciekał, a policjant widział, że ma zaciśnięte pięści, tak jakby coś w nich trzymał. Mężczyzna w pewnej chwili zatrzymał się i przykucnął, lecz nadal miał zaciśnięte dłonie i nie chciał ich otworzyć na wyraźne polecenie funkcjonariusza. Policjant, obawiając się, że może zostać zaatakowany niebezpiecznym przedmiotem, zachowując bezpieczną odległość i trzymając ręce na kaburze z pistoletem, ze względów bezpieczeństwa zdecydował się odepchnąć podejrzanego nogą. Mężczyzna nadal był agresywny, więc został obezwładniony i po szarpaninie zastosowano wobec niego środki przymusu bezpośredniego w postaci kajdanek - opisuje Sylwia Serafin.
Agresywny traktorzysta zatrzymany. 22 lata, a już recydywista
36-latek doprowadzony został do radiowozu i przyznał, że nie zatrzymał się do kontroli, bo ma aktywny zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych. - Przed osadzeniem w policyjnym pomieszczeniu dla osób zatrzymanych, funkcjonariusze poinformowali zatrzymanego o możliwości skorzystania z pomocy medycznej w związku z urazem na twarzy, powstałym na skutek wyskakiwania z ciągnika oraz o możliwości złożenia zażalenia na zasadność, legalność i prawidłowość zatrzymania, z czego nie korzystał - zaznacza policjantka.
Uciekinier blisko 2 lata spędził w zakładzie karnym, właśnie za niestosowanie się do sądowego zakazu, który został orzeczony w związku z prowadzeniem pojazdu mechanicznego po alkoholu. W trakcie przesłuchania podejrzany przyznał się do wszystkich zarzucanych czynów i dobrowolnie poddał się karze.
- Funkcjonariusze dysponują też fotografią mężczyzny, która została wykonana w dniu, kiedy został osadzony w policyjnym areszcie i nie wynika z niej, aby posiadał jakiekolwiek obrażenia, oprócz tych doznanych podczas wyskakiwania z ciągnika i upadku na twarz - przekonuje Serafin.
Komendant powiatowy policji w Lubinie poleciła wszcząć czynności sprawdzające w sprawie. Niezatrzymanie się do kontroli, jak i prowadzenie pojazdu mimo sądowego zakazu, to czyny zagrożone karą do 5 lat pozbawiania wolności.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl