Strażacy mają sporo pracy w gospodarstwach. Sprawdzajcie instalacje!
Przyczyny pożarów bywają różne, ale części z nich udałoby się z pewnością zapobiec, gdyby instalacje były w odpowiednim stanie. W ostatnich dniach strażacy mieli znowu sporo pracy w rolniczych zagrodach.
Osiem samochodów ratowniczo-gaśniczych i 32 strażaków - to siły zadysponowane 24 stycznia do gaszenia pożaru budynku mieszkalnego i zabudowań gospodarczych w miejscowości Stryczowice (pow. ostrowiecki, woj. świętokrzyskie).
Koń zginął w płomieniach. Ogień trawi gospodarstwa rolników
Płomienie objęły w całości drewniane: dom, komórkę oraz pomieszczenie gospodarcze. Ratownicy polewali obiekty środkami gaśniczymi, broniąc w ten sposób zlokalizowanych opodal obory i stodoły. Później trzeba było jeszcze usuwać spalone wyposażenie i elementy konstrukcji budynków.
Dzień wcześniej w miejscowości Huta Koszary pod Kielcami (również świętokrzyskie) wybuchł pożar obory.
Z uwagi na zwartą zabudowę i zagrożenie dla innych budynków, na miejsce pojechało 10 zastępów strażaków. Płomienie udało się sprawnie opanować, a pogorzelisko sprawdzono przy pomocy kamery termowizyjnej.
Takiego sprzętu użyto również po ugaszeniu ognia, który trawił drewnianą stodołę, dach na budynku murowanej obory oraz dach drewnianej szopy, a także drugą stodołę na sąsiedniej posesji w miejscowości Tarłów pod Opatowem (woj. świętokrzyskie).
Działania ratowników trwały blisko 5 godzin.
Nie ma śniegu, płoną trawy
Z kolei w miejscowości Cichawka (pow. bocheński, woj. małopolskie) spłonęła stodoła i stajnia. Na szczęście udało się uratować mocno zagrożony przez pożogę dom.
Przyczyny pożarów zostaną ustalone w prowadzonych postępowaniach. Strażacy zawsze jednak podkreślają, że koniecznie trzeba regularnie sprawdzać wszelkie instalacje w budynkach.
Zaniedbanie tego często prowadzi do dramatycznych zdarzeń. Należy więc wziąć pod lupę instalacje elektryczne, gazowe, a zwłaszcza te grzewcze, kominowe i wentylacyjne, co zresztą nakazuje prawo.
Strażacy zwracają uwagę ostatnio na wzrost liczby pożarów sadzy w kominach, które w okresie grzewczym należą do najczęstszych.
Mogą powodować olbrzymie straty materialne, a nawet być zagrożeniem dla życia dla mieszkańców. Ostatnio takie pożary gasili np. ratownicy z Sandomierza (woj. świętokrzyskie) czy Nowego Tomyśla (woj. wielkopolskie).
Przechowalnia poszła z dymem. Strażacy dawno nie gasili takiego pożaru
Zgodnie z rozporządzeniem ministra spraw wewnętrznych i administracji w sprawie ochrony przeciwpożarowej budynków, innych obiektów budowlanych i terenów w obiektach, w których odbywa się proces spalania paliwa stałego, ciekłego lub gazowego, usuwa się zanieczyszczenia z przewodów dymowych i spalinowych:
- od palenisk opalanych paliwem stałym - co najmniej raz na 3 miesiące
- od palenisk opalanych paliwem płynnym i gazowym - co najmniej raz na 6 miesięcy
-
od palenisk zakładów zbiorowego żywienia i usług gastronomicznych - co najmniej raz w miesiącu, jeśli przepisy miejscowe nie stanowią inaczej
Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl