Sanepid sprawdzał łubianki. Rolnicy nie kryli oburzenia
Mandatów nie było, ale rolników sprzedających truskawki akcja inspektorów sanitarnych i tak wyprowadziła z równowagi. Na giełdzie pod Płońskiem na Mazowszu pod lupę trafiły... łubianki.
O tym, że na słynącej z truskawek tzw. Giełdzie Goławin w Nowym Przybojewie sanepid kontroluje łubianki, rolnicy poinformowali lokalne media. Sprawdzano bowiem m.in., czy posiadają świadectwa jakości dla tych drewnianych koszyków na zbiory.

Sadownicy bronią polskich truskawek
Dziennikarze Tvmazovia.pl dopatrzyli się przy wjeździe na obiekt komunikatu Państwowego Powiatowego Inspektoratu Sanitarnego w Płońsku. Zaznaczono w nim, że "w związku ze zbliżającym się sezonem zbioru owoców miękkich w tym truskawek, opakowania powinny być w odpowiednim stanie higienicznym, niewłaściwe jest stosowanie powtórnie przy zbiorze truskawek opakowań brudnych i zapleśniałych".
- Chodziło o certyfikat na łubianki. Nigdy nic takiego nie było wymagane. To zupełna nowość. Taki certyfikat powinni wystawiać sprzedający łubianki. Tylko, niestety, w Polsce łubianki są cały czas w obrocie. Nie możemy mieć więc nowych cały czas. Staramy się oczywiście, żeby były w jak najlepszym stanie. Nie zbieramy w czarne, spleśniałe koszyczki - powiedział Tvmazowia.pl Piotr Gąsiorowski z Kamienicy.
Plantatorzy podkreślali też, że oczywiście nie ma problemu z łubianką z certyfikatem, jeżeli się poświęci 1,40 zł. Ale ich zdaniem cała akcja może być pewnego rodzaju nabijaniem kieszeni osób spoza rolnictwa. Narzekali też na inne procedury urzędnicze.

Polskie truskawki są już na rynku
- Nie wiem w tej chwili, czy mamy nie pracować na polu, tylko w urzędach spędzać czas? - pytała z przekąsem Hanna Bojanowska z gm. Czerwińsk. - Myślę, że wszyscy powinniśmy jechać na Wiejską i wysypać ten towar. Może wtedy dostrzegą problem - dodała plantatorka.
Krzysztof Bielski, powiatowy lekarz sanitarny w Płońsku zaznaczał przed kamerą, że rolnicy powinni mieć przy sobie certyfikat opakowań produktu, który sprzedają.
- To jest podstawa, by orzekać, czy produkt jest przechowywany prawidłowo i zgodnie z wymogami obowiązującymi w całej Unii Europejskiej. Przede wszystkim towar powinien być zapakowany w łubiankę czystą, która ma oznaczenia numerowe od producenta - stwierdził Bielski.
Jednocześnie zapewniał, że nie było żadnych mandatów. Jeżeli tylko łubianka jest czysta, inspektorzy jedynie pouczają o certyfikacie. - Rolnik jako producent żywności ma chyba świadomość, że jego towar musi być najwyższej jakości i w jak najlepszym opakowaniu - wyjaśniał szef płońskiego sanepidu.
Jak przyznał, kontrola miała charakter interwencyjny na wniosek głównego inspektora sanitarnego. Ostatecznie od niej odstąpiono podobno z powodu agresywnych zachowań sprzedawców.
- To zachowania irracjonalne i niepotrzebne. Agresja jest niewskazana, bo inspekcja nie karze, tylko informuje i instruuje, jak co ma wyglądać. Kontrole na targowiskach są i będą, bo to jest nasza praca. Nie zależy nam na tym, by kogokolwiek upokorzyć i ukarać, ale na tym, by kupujący żywność czuli się bezpiecznie - podsumował Krzysztof Bielski.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś