Rybacy też cierpią przez suszę. Domagają się pomocy
Uwzględnienia producentów ryb w programach pomocowych związanych z suszą domagali się przedstawiciele organizacji branżowych podczas ostatnich posiedzeń sejmowej i senackiej komisji rolnictwa.
Przekonywali, że tegoroczna susza dotknęła w znacznym stopniu także gospodarstwa stawowe. Poziom wody w zbiornikach mocno spadł, co ma olbrzymie konsekwencje.
Umorzenie składki do KRUS odbije na emeryturze. Pomoc z drugim dnem
- Obecnie brakuje średnio ok. 40 cm. Co to znaczy? Średnia głębokość stawów w Polsce wynosi 1,4-1,5 m. W takim o powierzchni 10 ha brakuje 2,5-3 ha, a w skali kraju na łączną powierzchnię ok. 70 tys. ha brakuje wody na powierzchni 17-20 tys. ha - wyliczał przed posłami Stanisław Jamróz, członek zarządu Polskiego Towarzystwa Rybackiego.
I podawał skutki: - Ryba nie osiągnie zakładanej wagi. Jesienią powinna mieć 1,5 kg, a będzie miała 1,2 kg, mimo zwiększonych nakładów na żywienie. Poza paszami zbożowymi stosuje się również granulaty. Koszt zboża jest inny niż granulatu. Zwiększenie dawki żywieniowej nie spowoduje likwidacji strat spowodowanych brakiem wody. Ryby 1/3 przyrostu wagi uzyskują z pokarmu naturalnego, będącego w wodzie, czyli z zooplanktonu.
Jamróz wskazywał, że kupujący takim gorszym towarem nie są specjalnie zainteresowani, więc ryby tanieją. - Bardzo bym prosił pana ministra, żeby w przypadku opracowywania programów pomocowych uwzględniono producentów ryb-hodowców karpi. Jesteśmy też rolnikami, płacimy podatek rolny od stawów i gruntów wokół stawów. Na każdym obiekcie stawowym jest od kilkudziesięciu do kilkuset ha gruntów ornych - przekonywał przedstawiciel PTR.
Polska będzie domagać się pomocy od UE w związku z suszą
O to, by rybaków w pomocy suszowej uwzględnić apelował również Sławomir Litwin, członek zarządu Związku Producentów Ryb. Związkowcy przypominali ponadto rolę stawów w ekosystemach i w retencji wodnej. Trochę narzekali też na administracyjne przeniesienie ich pod nadzór Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej.
- Z resortem rolnictwa nie chcemy się rozstać. Gospodarstwo stawowe to jest gospodarstwo rolne, produkcja rolnicza i chcemy być traktowani jak rolnicy - zaznaczał Litwin.
- Akwakultura jest jednym z ważniejszych elementów polskiego rolnictwa. Wielokrotnie na ten temat rozmawialiśmy. Trzeba szacować również stawy - odpowiadał minister Jan Krzysztof Ardanowski.
Jak tłumaczyła Aleksandra Szelągowska, dyrektor Departamentu Finansów ministerstwa rolnictwa będą potrzebne protokoły strat. Obowiązuje bowiem przepis, zgodnie z którym udzielana jest pomoc na uprawy rolne, a gdy zajdzie taka konieczność, resort zmieni ten przepis, żeby można było również udzielać wsparcia na stawy rybne.
Minister Ardanowski zapowiedział oddzielne spotkanie poświęcone problemom w rybactwie. - Źle by się stało, gdybyście wyszli ze związków z rolnictwem. Lepiej będzie, jeśli akwakultura, hodowle ryb w zbiornikach śródlądowych będą powiązane z rolnictwem. Historycznie rzecz ujmując, jest to część rolnictwa, nie gospodarki morskiej - przyznał szef resortu.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś