Rolnicy już nie proszą, tylko żądają. Policja spisywała gospodarzy
Podlascy rolnicy zaprotestowali przed siedzibą Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Białymstoku przeciwko decyzji zakazującej udrażniania rowów melioracyjnych na obszarze Natura 2000 Bagno Wizna.
Aż 82 rolników otrzymało z RDOŚ pisma nakazujące wstrzymanie prac i niepodejmowanie działań polegających na udrażnianiu i pogłębianiu rowów melioracyjnych na łąkach do czasu obowiązywania planu zadań ochronnych dla obszaru Natura 2000 Bagno Wizna PLB200005, czyli do 7 stycznia 2024 r.
Zakazy i nakazy na rowy. Absurd na Podlasiu
To następstwa alarmu, jaki podniosły organizacje ekologiczne, interweniujące w organach ochrony środowiska.
Rolnicy, którzy stawili się przed gmachem RDOŚ, przynieśli transparenty wymierzone właśnie w te organizacje z hasłami "Stop dla Ekobiznesu", "Niszczycie nasze gospodarstwa, naszą przyszłość", "Stop ekoterrorystom".
Wojciech Łuba, przewodniczący Rady Powiatowej Podlaskiej Izby Rolniczej w Zambrowie podkreślał, że rolnicy zebrali się, by przekazać swoje niezadowolenie z decyzji RDOŚ.
- Godzi w sposób naszego gospodarowania i jest sprzeczna z faktycznym użytkowaniem terenu. Gospodarując na tym terenie, prowadzimy uprawę łąk. Hodując bydło, potrzebujemy dobrej jakości paszy objętościowej. Teren ten, gdzie jest 14,5 tysiąca hektarów, można podzielić. Są miejsca użytkowane naprawdę intensywnie, gdzie pozyskujemy dobrej jakości pasze. Ale są też takie, które są mniej atrakcyjne rolniczo, w bliskim sąsiedztwie rzeki i tu powinny być zakazy - wyjaśniał Łuba.
Można dostać wsparcie na inwestycje na obszarach Natura 2000
Z kolei rolnik Tomasz Gołaszewski zwracał uwagę, że woda spływająca na objęty zakazami teren pochodzi spoza obszaru Natura 2000, z okolicznych gmin.
- Te rzeczki zalewają nasze łąki i brak rowów o odpowiedniej przepustowości powoduje zalanie i niszczenie tych terenów. A wówczas, jeżeli woda będzie się tu znajdowała przez dłuższy okres, żadne ptaki nie złożą jaj, bo nie robią tego w wodzie, tylko na terenie suchym i koszonym, a nie w wysokiej trawie. Nasz postulat jest wiec taki, żebyśmy mogli udrażniać i konserwować rowy i żeby to mogły robić również Wody Polskie - mówił Gołaszewski.
Protestujący podkreślali, że dawniej Agencja Nieruchomości Rolnych, a później Krajowy Ośrodek Wsparcia Rolnictwa jako wydzierżawiający państwową ziemię wymuszały na rolnikach czyszczenie i dbanie o rowy. A takich sprzecznych interesów i przepisów jest sporo.
Gospodarze zaznaczali ponadto, że nie ma zgody na sieć postulowanych zastaw na tych terenach, bo to doprowadziłoby do skumulowania tam wód także spoza obszaru.
Ustawa antysuszowa. Łatwiej o rowy, stawy i abolicja na studnie
Według wyliczeń rolników, rocznie na tym terenie o powierzchni ponad 14 tys. ha tylko 1-2 proc. jest czyszczonych. Zatem nie wydaje się to być poważna ingerencja w świat chronionych zwierząt, których zresztą liczebności służby ochrony przyrody nie potrafią udowodnić.
- My nie przyszliśmy tu prosić. My przyszliśmy tu żądać normalnej pracy dla nas i zostawienia w spokoju naszej własności - ostro postawił sprawę rolnik Leszek Kalinowski.
Poseł Stefan Krajewski, który wsparł manifestujących, przekonywał, że do mieszkańców Polski powinien dotrzeć sygnał, że nie są to tereny dziewicze, bagienne, a zmeliorowane w latach 60. ub.w. i przygotowane do wykorzystania rolniczego.
- Dzisiaj ekolodzy chcą za wszelką cenę przywrócić do tego pierwotnego charakteru, żeby zalać wodą i żeby to był nieużytek - stwierdził parlamentarzysta.
KRIR: melioracja to nie kopalina
Jak poinformowała Beata Bezubik, dyrektor białostockiego RDOŚ, na etapie przetargu jest kwestia wykonania ekspertyzy przyrodniczej. Odnosząc się do zarzutów, że decyzje o zakazach dla rolników zapadły "zza biurka" przyznała, że organizacje ekologiczne dostarczyły dowody w postaci nagrań i zdjęć z terenu.
Zapewniła ponadto, że petycja rolników z grudnia ub.r. trafiła do generalnego dyrektora ochrony środowiska.
- Cieszę się, że państwo chcecie uczestniczyć w dyskusji nad nowym nowym planem zadań ochronnych. Mam nadzieje, że będzie to skutkowało rozmowami, a nie tylko zapewnieniem. Naprawdę państwa wiedza i doświadczenie będzie nam potrzebne - powiedziała szefowa RDOŚ.
Podczas protestu na miejsce przybyły spore siły policyjne. Mundurowi spisywali dane gospodarze. Samorząd rolniczy zapowiedział pomoc prawną w sytuacji, gdyby pojawiły się problemy ze strony organów ścigania.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym! Czekamy: redakcja@agropolska.pl