Rolnicy chcieliby pomóc sąsiadom. Ale boją się sankcji
Gospodarze nieutrzymujący zwierząt, ale posiadający łąki chętnie udostępniliby je innym rolnikom w ramach pomocy sąsiedzkiej. Powstrzymuje ich jednak obawa przed konsekwencjami takiej dobroczynności.
Problem ten w wystąpieniu do ministra rolnictwa i rozwoju wsi podnosi Lubuska Izba Rolnicza. Chodzi o pomoc hodowcom zwierząt w uzyskaniu paszy na ich skarmianie.
Straty spowodowane suszą przekraczają kolejne miliardy. Są gigantyczne
"Tegoroczna susza nie oszczędziła również łąk, pastwisk oraz upraw przeznaczonych na paszę, w związku z czym wielu hodowców, przede wszystkim utrzymujących bydło, będzie miało ogromny problem z utrzymaniem swoich zwierząt ze względu na brak pożywienia, co z kolei wpłynie na wzrost cen żywności" - zauważa Stanisław Myśliwiec, prezes LIR.
Stąd wniosek rolniczego samorządu o umożliwienie - na wniosek rolnika - wykorzystania trwałych użytków zielonych (TUZ) objętych różnymi programami rolno-środowiskowymi na paszę.
"Wiele łąk położonych w dolinach cieków wodnych i obniżeniach terenu wykazuje duży potencjał paszowy, jednak ze względu na obowiązujące terminy koszenia lub obowiązek pozostawienia obszarów niekoszonych, zgodnie z podjętym programem, zostaje niewykorzystana. Rolnicy, którzy nie posiadają zwierząt, a posiadają TUZ, w ramach pomocy sąsiedzkiej, udostępniliby łąki, jednak obawiają się konsekwencji swoich działań w postaci sankcji" - czytamy w wystąpieniu LIR.
Rzeczywiście z paszami problem mogą mieć rolnicy z wielu rejonów kraju. I objęte unijnymi programami rolno-środowiskowymi łąki w jakimś stopniu pomogłyby z pewnością uzupełnić te deficyty. Na przeszkodzie jednak mogą stanąć obwarowania prawne wspomnianych programów. Czy są do "przeskoczenia"? Na to właśnie pytanie musi odpowiedzieć resort rolnictwa.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś