Ptactwo dziobie rolników. W Sejmie wreszcie o odszkodowaniach
Grupa posłów forsuje wprowadzenie odszkodowań z budżetu państwa dla rolników, których uprawy zostały wyjedzone przez dzikie ptaki. Urzędnicy wskazują na problemy z tym związane.
Temat wraca jak bumerang, bo ptaki coraz częściej stołują się na polach uprawnych i stawach hodowlanych, a domagający się odszkodowań rolnicy odbijają się od odmów ich wprowadzenia przez rządzących.
Ptaki stołują się na polach. Co można z nimi zrobić?
Już w 2021 roku do Sejmu wpłynął poselski projekt w tej sprawie (nowelizacji ustawy o ochronie przyrody). Polega na uzupełnieniu obowiązujących przepisów o odpowiedzialności Skarbu Państwa za szkody wyrządzone działalnością gatunków będących pod ochroną, poprzez rozszerzenie katalogu gatunków o kategorię ptactwa prawnie chronionego, a konkretnie: kormorany, żurawie, dzikie gęsi, łabędzie i krukowate.
W kwietniu skierowano projekt do I czytania w komisjach, ale po raz pierwszy pochylono się nad nim na październikowym posiedzeniu połączonych sejmowych komisji rolnictwa oraz ochrony środowiska. W międzyczasie komisja ustawodawcza stwierdziła zgodność ustawy z Konstytucją.
Jak mówił występujący w imieniu posłów wnioskodawców Zbigniew Ziejewski (Koalicja Polska), w obecnym stanie prawnym brakuje regulacji umożliwiających wypłaty rekompensat rolnikom za straty spowodowane przez ptaki pozostające pod ochroną. - Pod ochroną jest bardzo dużo ptaków. Wybraliśmy te, które są najbardziej szkodliwe dla rolnictwa, niszczą płody. To żurawie, dzikie gęsi, łabędzie, krukowate i kormorany. W tym kierunku wszystkie izby rolnicze, bo jest to pełna reprezentacja rolników całego kraju, wystosowały swoje opinie - wskazywał.
Więcej czasu na składanie wniosków o oszacowanie szkód przez suszę
I dodawał: - My nie chcemy ingerować w populacje ptaków chronionych. My nie chcemy ani ich płoszyć, ani zabijać. Rolnicy domagają się tylko jednej rzeczy, jeżeli ptactwo jest na polach, a Skarb Państwa płaci odszkodowania za (inne - red.) zwierzęta, to tak samo niech zapłaci za ptaki. Chcemy do ustawy dopisać tylko jeden punkt, a nie żadnej rewolucji w ustawie o ochronie przyrody.
Małgorzata Golińska, wiceminister klimatu i środowiska przyznawała, że omawiany problem trwa od dawna i jest często poruszany przez rolników, a proponowane przepisy wychodzą naprzeciw oczekiwaniom gospodarzy. Zwracała jednak uwagę na stanowisko Państwowej Rady Ochrony Przyrody, która stwierdziła konieczność wyszczególnienia konkretnych gatunków, przynajmniej w grupach dzikie gęsi i krukowate.
- Pan poseł wnioskodawca wskazał, że w związku z tym, iż pięć gatunków zwierząt jest już objętych ochroną, to dla równowagi dopisze pięć gatunków ptaków. Jednocześnie nie dopisał pięciu gatunków ptaków, tylko dopisał pięć grup, w których znajdują się różne gatunki, kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt gatunków - podkreślała.
Pojedyncze przypadki. Wiceminister o braku szacowania szkód łowieckich
Przywoływała ponadto orzeczenie z 2014 r. Trybunału Konstytucyjnego, który wypowiedział się przeciwko całkowitej automatyzacji refundacji szkód, zaznaczając, że działania odszkodowawcze Skarbu Państwa winny być powiązane z oceną działań prewencyjnych, podejmowanych przez właścicieli i posiadaczy mienia. Wiceminister zaznaczała też, że sprawy nie uregulowano od lat, także za rządów dzisiejszej opozycji.
Jak tłumaczyła, akurat przy szkodach wyrządzanych przez ptaki czas od momentu wyrządzenia szkody do momentu podjęcia próby szacowania szkody może być utrudniony choćby ze względu na zmianę warunków atmosferycznych. Szczególnie wystąpienie opadów może zatrzeć ślady, które pozwolą udokumentować, który konkretnie gatunek czy ptaki były za tę szkodę odpowiedzialne. Zwłaszcza że przecież zdarza się, iż na polu bywa nie tylko jeden gatunek, ale kilka.
- Uważamy, że jest to projekt potrzebny, oczekiwany. Natomiast faktycznie na poziomie szczegółów tych różnych zmiennych jest na tyle dużo, że należy je wszystkie wziąć pod uwagę. Tutaj wprowadzenie jednego przepisu do ustawy jest absolutnie niewystarczające. My musimy być tak naprawdę gotowi z całym instrumentarium prawnym do obsłużenia tego jednego przepisu - mówił z kolei Krzysztof Ciecióra, wiceminister rolnictwa.
Według niego, w sytuacji, w której będziemy wypłacać tylko i wyłącznie odszkodowania, a nie będziemy stosować innych technik, czyli redukcji populacji, likwidacji lęgowisk itd., czego teraz mamy bardzo dużo w Polsce, to doprowadzi do tego, że z całej Europy wiele tych ptaków będzie do nas migrować.
Projekt ustawy miał trafić do specjalnej podkomisji, ale posłowie odrzucili to rozwiązanie. Ma wrócić na kolejnym posiedzeniu Sejmu z przygotowanymi poprawkami.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś