Protest branży drzewnej przeciwko moratorium ws. lasów. "Ministerstwo klimatu odbiera nam pracę!"
Przedstawiciele firm z branży drzewnej chcą rozmów z ministerstwem klimatu na temat przyszłości branży w związku z wprowadzonym w styczniu moratorium na wycinkę lasów. Protestujący we wtorek w Białymstoku przedstawiciele środowiska przekazali pismo w tej sprawie wojewodzie podlaskiemu.
Wojewoda zadeklarował, że będzie prosił minister klimatu Paulinę Hennig-Kloskę o spotkanie z branżą.
Na placu przed Teatrem Dramatycznym w Białymstoku protestowali pracownicy tzw. Zakładów Usług Leśnych (ZUL) i przedstawiciele firm wykorzystujących drewno jako surowiec do produkcji. Według informacji policji, zgromadziło się tam ok. 200 osób.
Branża drzewna oczekuje od MKiŚ realizacji zapowiadanych zmian w systemie sprzedaży drewna
Na transparentach protestujących widniały hasła: "Żądamy wycofania moratorium ws. użytkowania lasów", "Ministerstwo klimatu odbiera nam pracę!", "Podlasie żyje z lasu", "Decyzja minister klimatu - nóż wbity w serce Podlasia". Protestujący używali syren oraz włączali piły spalinowe.
8 stycznia Ministerstwo Klimatu i Środowiska wprowadziło półroczne moratorium na pozyskiwanie drewna na obszarze ok. 94 tys. ha w 28 nadleśnictwach w Polsce: w Bieszczadach, Puszczach: Boreckiej, Świętokrzyskiej, Augustowskiej, Knyszyńskiej, Karpackiej i Rominckiej, w Trójmiejskim Parku Krajobrazowym oraz w okolicach Iwonicza-Zdroju i Wrocławia. Dodano, że zakaz dotyczy 1,3 proc. całości obszarów Lasów Państwowych.
Ministerstwo tłumaczyło, że to pierwszy etap wstrzymania lub ograniczenia pozyskiwania drewna w lasach Skarbu Państwa. Uzasadniało wtedy, że ograniczenie wyrębów na 2024 r. "wynika z potrzeb i uwarunkowań przyrodniczych, prawnych, ekonomicznych, ale przede wszystkim społecznych".
Protestujący we wtorek w Białymstoku argumentowali, że moratorium szczególnie uderza w branżę w Podlaskiem, bo ponad 60 tys. ha z 94 tys. ha objętych wyłączeniami to obszar puszcz na terenie Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku (Podlaskie i część woj. warmińsko-mazurskiego) - głównie Puszczy Knyszyńskiej i Puszczy Augustowskiej.
Podkreślali, że obawiają się utraty miejsc pracy. Argumentowali, że mają kredyty i umowy leasingowe na drogie, specjalistyczne maszyny, które musieli kupić, aby wykonywać usługi leśne.
Branża drzewna alarmuje po decyzji resortu klimatu: banki obawiają się, że firmy stracą dostęp do surowca
Jerzy Popławski z Czarnej Białostockiej, producent podłóg drewnianych, powiedział, że moratorium było wprowadzone szybko, bez konsultacji. "Nikt się do tego nie przygotował. Uważamy, że przyrodę trzeba chronić, ale trzeba o tym rozmawiać, żeby była równowaga pomiędzy przemysłem, a przyrodą, która jest piękna na naszym terenie" - powiedział Popławski. Dodał, że producenci zaczynają mieć problemy z nabyciem surowca, nie wiedzą, co będzie po czerwcu.
Prezes białostockiej firmy Biaform SA, producenta sklejki, Bartosz Bezubik ocenił, że widać już oddziaływanie moratorium na branżę. Jak mówił, oferta sprzedaży drewna w RDLP Białystok jest mniejsza o 10 proc., a o 15 proc. niższa jest oferta tzw. drewna wielkowymiarowego (np. przetwarzanego przez tartaki, producentów podłóg, mebli z drewna litego), zaś drewna sklejkowego - o 25 proc.
"Moratorium z 8 stycznia uderzyło w te najmniejsze firmy, które są bardzo ważne pod względem społecznym" - powiedział Bezubik. Dodał, że branża chce z ministerstwami klimatu i środowiska oraz rozwoju i technologii, parlamentarzystami i przedsiębiorcami "prawdziwych rozmów" o skutkach moratorium, podstawach jego podjęcia, ale też o przyszłości, bo nie wiedzą, co czeka firmy. "Nie może być tak, że z dnia na dzień wiele firm jest pozostawianych bez pracy, bez perspektyw na surowiec, bo decyzje tego rodzaju podejmuje się bardzo szybko, a skutki decyzji mogą być odczuwane na przestrzeni wielu lat" - dodał.
Halina Karpowicz prowadząca ZUL na terenie Nadleśnictwa Supraśl powiedziała, że "moratorium zostało ustalone bez analiz oraz niezbędnych konsultacji ze specjalistami, takimi jak dyrektorzy Lasów Państwowych, nadleśniczowie (...) oraz my, Zakłady Usług Leśnych, gdzie pracujemy". "Obecna władza, zasłaniając się ochroną środowiska, chce zrobić z naszych lasów rezerwaty, niszcząc tym samym zrównoważoną gospodarkę leśną" - oceniła.
Rozpoczął się protest pracowników zakładów usług leśnych. "Decyzja jak grom z jasnego nieba, zostaliśmy bez roboty"
Protestujący przekazali wojewodzie podlaskiemu Jackowi Brzozowskiemu petycję, w której domagają się rozmów z ministerstwem. Wojewoda przypomniał, że rozmowy w tej sprawie były już w urzędzie wojewódzkim organizowane.
"Ten dialog, tu nie ma co się oszukiwać, jest trudny, ale go prowadzimy. To, co jest z mojego punktu widzenia najważniejsze to to, że ze sobą rozmawiamy" - powiedział Brzozowski. Dodał, że będzie prosił minister klimatu Paulinę Hennig-Kloskę o spotkanie z branżą, wyraził nadzieję, że uda się takie spotkanie przygotować w szerszym gronie i wypracować rozwiązania. O sprawie - jak podkreślił - będzie też mówił na posiedzeniu sejmowej komisji ochrony środowiska w najbliższych dniach w rejonie Puszczy Białowieskiej.
Wydział komunikacji medialnej ministerstwa klimatu poinformował PAP, że ze względu na napięty harmonogram, wiceminister klimatu Mikołaj Dorożała nie udzieli we wtorek komentarza w tej sprawie.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś