Produkcja żywności wysokiej jakości szansą dla Polski
- Dopłacanie tylko do filozofii życia w zgodzie z naturą to absurd. Przez błędne unijne rozwiązania dochodziło do sytuacji, w których na setkach hektarów powstawały słynne sady orzechowe - mówi Jan Krzysztof Ardanowski, minister rolnictwa.
Szef resortu wyjaśnił "Dziennikowi Gazecie Prawnej", że w sady orzechowe inwestowano, bo były najtańsze do obsadzenia i można było przez wiele lat otrzymywać dopłatę z racji ekologii. A sad nigdy nie dał żadnego orzecha, bo po kilku latach był likwidowany.

Minister uczy dzieci, jak poznać żywność ekologiczną
Państwo, jego zdaniem, powinno nie tylko utrzymać dofinansowanie do gospodarstw, ale też zadbać o przetwórstwo i logistykę. - I wtedy coraz bardziej świadomi konsumenci trafią na polską żywność. Bo obecnie w przeważającej większości żywność ekologiczna pochodzi z Włoch, Austrii czy Niemiec - zaznaczył Ardanowski polityk.
Minister pokreślił także, że Polska mogłaby zamiast ilością w produkcji żywności konkurować jakością produktów, tym bardziej, że popyt na terenie bogatej Północy na taką żywność rośnie.
- Tamtejsi mieszkańcy są w stanie zapłacić więcej. Polska, ale też cała Unia Europejska może uzyskać nowe przewagi w produkcji takiej żywności. Nie jesteśmy w stanie rywalizować ilością i kosztami produkcji z największymi producentami na świecie. Polska jest średniej wielkości krajem w porównaniu do Brazylii, Argentyny, Australii, Rosji czy Stanów Zjednoczonych, trudno uważać nas za jakichś gigantów, bliżej nam do liliputów. Mając ok. 15 mln ha raczej słabych i narażonych na zmiany klimatyczne gleb, nie jesteśmy w stanie konkurować ilością. Możemy natomiast dostarczyć produkty wyższej jakości - uważa minister.
Jego zdaniem, to właśnie żywność ekologiczna może być naturalną odpowiedzią dla konsumentów poszukujących najwyższej jakości. Jak zaznaczył Polacy wydają na ekologiczną żywność mniej z różnych powodów m.in. dlatego, że u nas przez wiele lat występowały niedobory żywności.
- Jestem z pokolenia pamiętającego kartki na jedzenie i sam ocet na półkach w sklepach. Zatem, gdy się wreszcie pojawiły duże zasoby żywności, to ludzie też sporo kupują. To takie psychologiczne odreagowanie niedostatków. Tak zresztą było w Niemczech zaraz po wojnie. Dopiero później zachowania konsumentów zaczynają ewoluować w kierunku jakości - wyjaśnił Ardanowski na łamach dziennika.
- Rolnictwo bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś