Pikiety m.in. rolników podczas wizyty wiceministra klimatu w nadleśnictwie
Zdaniem wiceministra klimatu i środowiska Mikołaja Dorożały, dla dobra lasów potrzebny jest konstruktywny dialog różnych stron – leśników, społeczników i samorządowców. „To niezwykle istotne, abyśmy potrafili ze sobą rozmawiać” – podkreślił.
Wiceminister Dorożała w czwartek po południu w Nadleśnictwie Bielsko spotkał się z leśnikami i samorządowcami, a także przedstawicielami organizacji pozarządowych, które domagają się całkowitego wstrzymania wycinki drzew w lasach w Bielsku-Białej.
„To niezwykle istotne, abyśmy potrafili ze sobą rozmawiać. (…) Mamy uchwały rady miejskiej Bielska-Białej oraz gminy Kozy w sprawie gospodarki w lasach, która ma ogromy związek z retencją wody. (…) To dobra okazja, abyśmy porozmawiali o gospodarce leśnej tu, na miejscu, o postulatach różnych stron: przyrodniczej, społecznej, leśnej. Mamy przedstawicieli samorządów i zakładów usług leśnych” – mówił Dorożała.
MKiŚ: w listopadzie mają wejść w życie przepisy o zaskarżaniu planów urządzenia lasu do sądów
Zdaniem wiceministra, w dyskusji o lasach jest obecnie sporo emocji. „Głównym problemem poprzedniej władzy było to, że dialogu nie było. Strona społeczno-przyrodnicza była spychana ma margines. Dziś przyjechałem tu bezpośrednio po spotkaniu w Nadleśnictwie Katowice. Wspólne wyjście w las: leśnicy, przyrodnicy, samorządowcy. Wszyscy razem rozmawiamy, jak chronić lasy. Taki rodzaj dialogu chcemy prowadzić” – podkreślił.
Polityk dodał, że po jego wizycie w Bielsku-Białej nie należy się spodziewać konkretnych decyzji. „Chciałem uspokoić. Nie przyjeżdżam tu, by już dziś coś ogłaszać. Proszę też nie dać się zwieść różnym hasłom, które padają: nikt nie stracił pracy w zakładach usług leśnych, łącznie z Podkarpaciem, gdzie mamy moratorium (na wycinkę drzew - PAP). To da się zrobić w sposób sensowny. Apeluję, by nie powielać fake-newsów, tylko pracować dla dobra lasów” – podkreślił.
W czasie wizyty wiceministra przed siedzibą Nadleśnictwa Bielsko odbyły się dwie pikiety.
Jedną, około 30-osobową, zorganizowały środowiska związane z bielską inicjatywą proekologiczną „Las wokół Miast” oraz lewicą. Społecznicy trzymali w rękach fotografię wyciętych drzew. Na kartkach mieli hasła domagające się wstrzymania wycinki, między innymi: „Zaleje nas, gdy zniknie las”.
Branża drzewna: wyłączenie z wycinki 20 proc. lasów to prawie 30 mld zł strat rocznie
Jacek Zachara z inicjatywy „Las Wokół Miast” powiedział, że istnieje „wiele powodów, dla których górskie lasy w okolicach Bielska-Białej nie powinny być wycinane”. „Ostatnia powódź błyskawiczna tylko dodała kolejną cegiełkę i pokazała absurd prowadzenia obecnej gospodarki leśnej w rejonach górskich. Jeśli dodamy do tego fakt, iż bielskie nadleśnictwo jest deficytowe, z uwagi na wysokie koszty prowadzenia wycinek w górach, utrzymywanie tradycyjnej gospodarki leśnej na tych obszarach zakrawa na absurd” – wskazał.
Społecznik w rozmowie z PAP mówił, że chce, by lasy bielskie służyły mieszkańcom i turystom głównie jako lasy społeczne. „Chcemy, by można się tu było nacieszyć lasem, a nie zrębami. (…) Nasz las powinien – zgodnie z ustawą – pełnić trzy funkcje: społeczną, przyrodniczą i gospodarczą. Pełni tylko tę ostatnią” – mówił.
Rzecznik Nadleśnictwa Bielsko Tomasz Gawęda, odnosząc się do słów Zachary, powiedział PAP, że gospodarka prowadzona jest na podstawie ustawy o lasach. „Wszystkie zawarte funkcje są realizowane. (…) Działalnością, którą najbardziej widać, jest – niestety - ta produkcyjna. Dlatego taki odbiór poniekąd nas nie dziwi” – skomentował.
Gawęda podkreślił zarazem, że pozyskanie drewna w nadleśnictwie w ostatnich latach sukcesywnie maleje. „Obecnie jest ono na poziomie 35 tys. m sześc. rocznie. Jeszcze 10 lat temu cięliśmy 60 tys. m sześc. rocznie” – wskazał.
Jak dodał, takie konsultacje, jak spotkanie w Bielsku-Białej są potrzebne. „Chodzi o to, jak lasy wokół miasta mają być zagospodarowane. Czy któraś z funkcji ma przeważać, czy z którejś całkowicie należy zrezygnować, czy też należy je godzić, jak to robiliśmy dotychczas? (…) To jest wszystko do przemyślenia i ustalenia. Stąd te konsultacje” – wyjaśnił.
Ministerstwo klimatu: udało się wypracować wiele porozumień w sprawie przyszłości lasów
Tomasz Gawęda dodał, że nadal nie wiadomo tak naprawdę, czym ma być „las społeczny”. „Nie ma żadnych wskazówek. Żeby przełożyć to na działalność Lasów Państwowych, to potrzeba wprowadzenia tego do polityki leśnej państwa, której my jesteśmy wykonawcami” – mówił.
Drugą, znacznie liczniejszą pikietę, tworzyli między innymi myśliwi, rolnicy ze związku zawodowego „Wspólna Sprawa”, członkowie NSZZ Solidarność i środowiska prawicowe związanych z „Gazetą Polską”. Domagali się między innymi dymisji Dorożały. Na transparentach mieli hasła: „Nie chcemy więcej rezerwatów” oraz „Leśnik i myśliwy prawdziwymi gospodarzami lasów”.
Tomasz Pieczonka, myśliwy i członek związku zawodowego „Wspólna Sprawa” powiedział PAP, że w Bielsku-Białej powstały organizacje, które chcą wyłączyć lasy z produkcji leśnej. „Temu się sprzeciwiamy. Z jednej strony to będzie utrata pracy dla leśników, zakładów pracy, ludzi pracujących w lesie, a z drugiej strony myśliwi stracą miejsce, gdzie mogą wykonywać polowania. (…) Myśliwi prowadzą gospodarkę łowiecką. Gdyby nie była ona prowadzona, to po prostu nadmierna populacja zwierzyny płowej doprowadziłaby do tego, że las przestanie istnieć” – mówił.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś