Leśnicy walczą ze śmieciarzami i wandalami
Nawet 2 tysiące zużytych opon wyrzucono na terenie dwóch gdańskich nadleśnictw. Poszukiwany jest sprawca zniszczenia tzw. owocowego karmnika niedaleko Wejherowa. Udało się zatrzymać osobę odpowiedzialną za zasypanie poremontowymi odpadami lasu w Nadleśnictwie Zaporowo.
Ustalenie winowajcy zajęło strażnikom leśnym tylko kilka dni. Okazało się, że jeden z mieszkańców gminy Młynary (pow. elbląski, woj. warmińsko-mazurskie), wracając z rodzinnej wizyty u dziecka, pozostawił w lesie pozostałości po remoncie.
Las to wspólne dobro. Zakazy wstępu powinny być zaskarżane do sądu
- Tłumaczył się, że nie wie co mu strzeliło do głowy. Za wyrzucenie śmieci został ukarany mandatem karnym w wysokości 500 zł - powiedział Łukasz Grabowski z posterunku Straży Leśnej Nadleśnictwa Zaporowo.
Jak podaje Adam Siemakowicz z Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Olsztynie, według niepełnych jeszcze danych w 2018 r. na podległym jej terenie zebrano około 8 tys. m sześc. śmieci.
To jakby rozładować w jednym miejscu 85 naczep od tirów.
- Niebagatelna jest też kwota przeznaczana na zbieranie i uprzątanie śmieci. Dotychczas olsztyńska dyrekcja LP przeznaczyła na sprzątanie ponad 1,4 mln zł. Niewykluczone, że kwota będzie jeszcze większa - podaje Siemakowicz.
Około 15 tys. zł to koszt szacunkowy wywiezienia zużytych, starych opon, wyrzuconych w kilku miejscach w lesie na terenie dwóch gdańskich nadleśnictw.
Tylko w jednym punkcie zrzucono 200 opon, we wszystkich miejscach może ich być nawet ok. 2 tys.
Rolnicy zmuszani do kolejnych opłat, czyli śmieciowa patologia
- Ktoś musiał wjechać samochodem z naczepą, aby pozbyć się takiej liczby opon - powiedział Adam Dominiecki z Nadleśnictwa Cewice. Opony mają wycięte brzegi, co może wskazywać, że ktoś odzyskiwał stalowe druty, bądź felgi.
Nadleśnictwo poprosiło internautów o pomoc w ustaleniu osoby, która wyrzuciła odpady. Już po dniu od publikacji apelu leśnicy otrzymali kilka wskazówek. Stąd wiara, że uda się znaleźć winowajcę. Sprawę bada też policja.
Poszukiwany jest również sprawca zniszczenia tzw. owocowego karmnika, zlokalizowanego niedaleko Wejherowa (Nadleśnictwo Gdańsk). Krzewy i drzewa owocowe zostały posadzone w ramach projektu rewaloryzacji terenów zielonych w Młynkach. Miały z nich korzystać ptaki, zapylacze oraz ludzie.
Te nasadzenia trzeba było zabezpieczyć siatką i palikami, żeby nic ich nie zniszczyło. Ale ktoś wykopał kilka drzewek, spalił kilkanaście palików i drewniane balustrady oraz zniszczył kilkadziesiąt siatek osłaniających drzewa i krzewy.
"Przed zimą zostawiliśmy w tym miejscu trzy duże stosy drewna do ogniska, żeby amatorzy zimowego biwakowania mieli czym palić. Ktoś ukradł wszystko" - podało Nadleśnictwo Gdańsk.
- Wiesz o ważnym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl