Konflikt o słupy. Policja potraktowała rolnika paralizatorem
Byłem potraktowany jak śmieć najgorszy. Tego się nie da opowiedzieć. Nawet nie wiedziałem, że człowiek może się tak poczuć - podsumował swoją "przygodę" z firmą energetyczną i policją rolnik ze wsi w woj. warmińsko-mazurskim.
Wielu gospodarzy ma problemy związane z ulokowanymi na polach słupami energetycznymi. Takie zastrzeżenia ma też pan Mirosław, którego historię przedstawiono w programie "Interwencja" w telewizji Polsat.
Awantura na polu. Rolnik trafił na komendę
Nigdy nie udało mu się porozumieć z firmą energetyczną w sprawie słupów na areale. Kiedy przyszło pismo z przedsiębiorstwa informujące o zamiarze modernizacji linii odpisał, że nie wyraża na to zgody.
Energetycy w towarzystwie policjantów pojawili się jednak na polu. Wówczas gospodarz wjechał tam ciągnikiem.
- Weszli w asyście policji, rozebrali ogrodzenie i mówią, że mają prawo, bo słupy są. Powołali się na jakąś ustawę covidową. Nikogo nie wyzywałem, jedynie co (zarzucano - red.), to że się śmiałem. Nie wiem, czy śmiech jest już przestępstwem jakimś - zaznaczył pan Mirosław.
Gdy wrócił do domu, gdzie przebywała też jego 74-letnia matka, zjawili się tam policjanci. Jak twierdzi gospodarz, został napadnięty w korytarzu.
- Nic nie mówili, tylko się rzucili, ręce wykręcili i skuli. Nie mogli mnie przewalić, to wtedy paralizatorem, skuli mnie. Oddychać nie mogłem, bo mi siedział na plecach i jeszcze tym paralizatorem… To już wyłem z bólu - relacjonował gospodarz.
Awantura w Biedronce. Rolnicy kłócili się z pracownikami sklepu
Z kolei seniorka stwierdziła, że otrzymała m.in. kopniaka, a stróże prawa uniemożliwili jej dostanie się do syna.
Według prawniczki pomagającej zatrzymanemu mężczyźnie są wątpliwości w tej sprawie. Nie został bowiem ujęty, gdy poruszał się maszyną rolniczą i ewentualnie funkcjonariusze mogli czuć się zagrożeni, lecz w domu. A co na to policja?
- Mężczyzna zabarykadował się w kabinie ciągnika i gwałtownie hamując oraz ruszając, stwarzał realne zagrożenie dla innych osób, w tym interweniujących policjantów, których próbował potrącić. Następnie odjechał do domu, gdzie się schował. Tam jego zachowanie nie zmieniło się. Stawiał nadal czynny opór - przekazał "Interwencji" podkom. Rafał Prokopczyk z policji w Olsztynie.
Jak dodał, pan Mirosław "wielokrotnie był wzywany do zachowania zgodnego z prawem i uprzedzany o możliwości użycia wobec niego urządzenia służącego do obezwładniania za pomocą energii energetycznej, do czego ostatecznie doszło". Oboje domownicy mają zarzuty, a sprawę rozstrzygnie sąd.
- Własność prywatna to jest żart, prawa człowieka może i są, ale chyba nie dotyczą rolnika. Z rolnikiem można robić co się chce - podsumował gorzko bohater reportażu.
- Wiesz o ciekawym wydarzeniu? Poinformuj nas o tym. Czekamy: redakcja@agropolska.pl