Dopłaty do zbóż nie zrekompensują strat. Izby mówią jednym głosem
Rolnicy i ich reprezentanci zgłosili wiele uwag do ogłoszonego szumnie przez rząd programu pomocy "zbożowej". Chodzi m.in. o ograniczoną powierzchnię, którą ma objąć wsparcie, a także stawki dla poszczególnych regionów.
- Mamy mieszane uczucia odnośnie propozycji rządu - powiedział Radiu Szczecin Edward Kosmal, wiceprzewodniczący NSZZ Solidarność Rolników Indywidualnych.
Producenci pszenicy i kukurydzy dostaną pomoc
- Nam chodziło o zupełnie co innego, o stworzenie tarczy antykryzysowej, żeby wsparcie dostały wszystkie gospodarstwa. Chcieliśmy rozmawiać na ten temat, ale niestety, rząd wyszedł na przeciwko i zaproponował swoje rozwiązania - dodał.
Gospodarze z Zachodniego Pomorza w rozmowach z rozgłośnią wskazywali, że propozycje władz nie współgrają z rzeczywistością.
- Dla dużej grupy rolników to dobra wiadomość, choć nie dla wszystkich - mówił o propozycji pomocy w Polskim Radiu Lublin Gustaw Jędrejek, prezes Lubelskiej Izby Rolniczej. - Dla rolników posiadających mniejsze gospodarstwa, do 50 hektarów, jest to dobra wiadomość. Dopłaty, chociaż nie zrekompensują poniesionych strat, ale jest to wyrównanie związane z dużymi ilościami zboża z Ukrainy. Należy wspomnieć, że jest to propozycja złożona do Komisji Europejskiej, która musi wyrazić zgodę na taką pomoc - dodał.
Pola nieporozumień i konfliktów
Ziarno wciąż tanie. Na rynku zbóż niewiele transakcji
Zachodniopomorska rolnicza "Solidarność" organizująca głośne protesty, zwraca uwagę, że wysokość dopłat będzie uzależniona od odległości danego województwa od portów, ponieważ zdaniem rządzących wpływa na cenę zbóż.
Rolnicy z województw graniczących z Ukrainą (podkarpackiego i lubelskiego) będą mogli otrzymać 250 zł do sprzedanej tony pszenicy. W województwach: małopolskim, świętokrzyskim, mazowieckim i podlaskim gospodarze dostaną dopłatę 200 zł, natomiast rolnicy z pozostałych regionów 150 zł.
"W ten sposób tworzy się pierwsze pole nieporozumień bowiem z centrum województw śląskiego, opolskiego czy dolnośląskiego do Gdańska jest dalej niż z centrum woj. podlaskiego czy mazowieckiego, nie mówiąc o północnej części tego województwa. Czy na pewno odległość od portów jest jedynym kryterium?" - wskazuje "S".
Przypomina ponadto, że kwota pomocy będzie zależała od zadeklarowanych wcześniej w ARiMR powierzchni uprawy pszenicy i kukurydzy. Wsparcie będzie udzielane do 60 proc. plonu i do powierzchni 50 ha upraw.
Jakość ziarna zaczyna mieć istotne znaczenie. Będą wzmożone kontrole
"Zasady te, to potencjalnie kolejne pole konfliktu, niezrozumiałe i nieodpowiedzialne działanie dyskryminujące rodzinne gospodarstwa towarowe. To rodzi również wątpliwości prawne" - przekonują działacze z Pomorza Zachodniego.
Obniżą ceny o wysokość dopłaty
Głos w sprawie proponowanego wsparcia zajęły też regionalne izby rolnicze. Zdaniem tej z Wielkopolski zaproponowane wysokości dopłat, które będą uzależnione od odległości województwa od portów, nijak mają się do rzeczywistości.
Różnica 100 zł/t między terenami wschodnimi, a zachodnimi w ocenie WIR jest zbyt duża, gdyż koszty transportu maksymalnie oscylują na poziomie 50 zł/t. Nie należy zatem rozdzielać rolników na mniej lub bardziej poszkodowanych względem odległości od ukraińskiej granicy.
WIR uważa także, że zaproponowany program nie powinien być udzielany tylko do 50 ha, a do całej powierzchni uprawy beneficjenta pomocy. Do tego należy również rozszerzyć warunki przyznania pomocy o możliwość dołączenia nie tylko dowodu sprzedaży w postaci faktury, ale też umowy między rolnikiem a firmą skupową.
"Obawiamy się, że zaproponowany program pomocy dla rolników do sprzedaży zbóż może doprowadzić do destabilizacji rynku zbóż oraz do sytuacji, w której firmy skupowe obniżą jeszcze bardziej ceny zbóż o wysokość oferowanej dopłaty. Według prowadzonych przez nas comiesięcznych kalkulacji opłacalności produkcji rolniczej, biorąc pod uwagę poziom kosztów produkcji i ceny skupu, zauważamy, że produkcja zbóż i rzepaku zaczyna przynosić straty. Jest to bardzo zła prognoza, biorąc pod uwagę nadchodzące żniwa i pełne magazyny zboża" - ostrzega rolniczy samorząd z Wielkopolski.
Limit 50 hektarów. Potrzebne 300 ha
To, że wspomniany limit pomocy do 50 ha jest nie do przyjęcia, podkreśla również Izba Rolnicza Województwa Łódzkiego. Według niej pomoc powinna przysługiwać do 300 ha - jak mówi ustawa o gospodarstwie rodzinnym.
Wytyka ponadto, że w katalogu upraw, do których będzie przysługiwała dopłata, pominięto m.in. pszenicę paszową, pszenżyto, żyto, owies, rzepak. Do tego przyjęto zbyt niskie założenia co do plonowania zbóż - czyli 5,5 t/ha dla pszenicy konsumpcyjnej i 7 dla kukurydzy, które dodatkowo zostaną obniżone poprzez zastosowanie współczynnika 0,6.
"Czyli de facto pomoc będzie naliczana do 3,3 t/ha i 4,2 t/ha kukurydzy. Skoro przyjęto datę sprzedaży, która będzie uprawniała do otrzymania dopłaty: 15 grudnia 2022 - 31 maja 2023, nie powinno być dodatkowych założeń, w myśl których przyjmuje się, że rolnik 40 proc. zbiorów sprzedał, a 60 proc. zbiorów jeszcze posiada i stąd zastosowanie wspomnianego współczynnika 0,6" - dodaje IRWŁ.
Jak dalej przekonuje, realna strata na tonie pszenicy, jaką ponoszą rolnicy, to obecnie minimum 300 zł. Ceny proponowane przez skupy i paszarnie w Łódzkiem wynoszą według stanu na 10 lutego ok. 1050-1100 zł/t. W ogłoszonym programie przyjęto, że dopłata w takich regionach, jak woj. łódzkie, będzie wynosiła 150 zł do tony pszenicy, z limitem liczby ton na hektar.
"Taka formuła naliczania dopłat powoduje, iż nie zrekompensuje to rolnikom strat, które ponieśli. W dodatku fakt, że trzeba będzie mieć ‘pokrycie’ z wnioskiem o dopłaty, spowoduje, że do zbóż uprawianych na m.in. gruntach użyczonych lub na podstawie ustnej umowy dzierżawy, dopłata nie będzie przysługiwała" - zwraca uwagę łódzka Izba.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś