Brak stabilizacji rynkowej, niska rentowność produkcji. Hodowcy trzody chlewnej boją się inwestować
Traktowanie tuczu nakładczego jako usługi i jego odpowiednie opodatkowanie, wprowadzenie rekompensat dla rolników, którzy nie ze swojej winy znaleźli się w strefie czerwonej ASF oraz ułatwień dla hodowców, którzy chcieliby skorzystać z dopłaty dobrostanowej – postuluje Wielkopolska Izba Rolnicza (WIR).
W stanowisku przyjętym podczas I Walnego Zgromadzenia Wielkopolskiej Izby Rolniczej VII kadencji „w sprawie aktualnej sytuacji na rynkach rolnych” poruszony został m.in. temat hodowli trzody chlewnej. Wskazano – w oparciu o dane Agencji Restrukturyzacji i Modernizacji Rolnictwa – że według stanu na 30 lipca 2023 roku pogłowie trzody chlewnej w Polsce wynosiło 9 087 478 szt. w porównaniu do 8 358 229 szt. z 30 marca 2023 roku, co oznacza wzrost o prawie 9 proc. Ale w tym samym czasie zmalała do 52,8 tys. liczba stad, co wyraźnie wskazuje na kierunek zmian, czyli na koncentrację pogłowia w większych gospodarstwach.
Ekspertka z IERiGŻ: ceny żywca wieprzowego do końca roku powinny dalej spadać
Zwierzęta jako dodatek do zboża
„Wzrost liczby świń jest wynikiem spadku cen zbóż. Można powiedzieć, że powróciliśmy do dawnych warunków rynkowych, gdzie nie opłacało się sprzedawać zboża, tylko dodawać wartość do niego, poprzez produkcję zwierzęcą. Drugim czynnikiem, który wpływa na rynek trzody chlewnej, są systematycznie uruchamiane przez rząd dopłaty do prosiąt urodzonych w cyklu zamkniętym. Przypominamy, że Wielkopolska Izba Rolnicza oraz inne organizacje rolnicze postulowały wprowadzenie takiego systemu na dłuższy okres oraz wypracowanie w Polsce modelu produkcji trzody chlewnej w oparciu o cykl zamknięty lub ścisłą kooperację rolników, co pozwoli w przyszłości na uniezależnienie się od importu warchlaków” – czytamy w stanowisku.
Hodowcy boją się podejmować działań
Podkreślono w nim zaskoczenie ogłoszeniem przez ministra rolnictwa Roberta Telusa programu odbudowy pogłowia trzody chlewnej, którego celem ma być zwiększenie liczby loch i warchlaków.
W 2024 r. ma ruszyć pilotaż programu odbudowy trzody chlewnej. Cel? Zwiększenie pogłowia loch o 200 tys. sztuk
„Nasze zaskoczenie wynika z faktu, iż nie otrzymaliśmy tego projektu do konsultacji, nie dostaliśmy żadnych analiz tego rynku, z których wynikałaby sensowność ogłoszonego programu, a to właśnie z Wielkopolski pochodzi 30 proc. krajowej produkcji trzody chlewnej. Program ogłoszony przez Ministerstwo Rolnictwa i Rozwoju Wsi bazuje na finansowaniu inwestycji poprzez niskooprocentowane kredyty i dotacje. Naszym zdaniem środki finansowe na inwestycje nie są największą barierą w odbudowie pogłowia trzody chlewnej w Polsce. Takie środki były dostępne już wcześniej i nie były wykorzystywane. Producenci trzody chlewnej, w chwili obecnej, boją się podejmować jakichkolwiek działań rozwojowych i inwestycyjnych. Ich celem jest przetrwanie w oparciu o bazę produkcyjną, którą posiadają” – wskazuje WIR.
Problemem jest brak stabilizacji rynkowej
W ocenie działaczy Izby największym problemem jest brak stabilizacji rynkowej i ekonomicznej oraz bardzo niska lub nawet ujemna rentowność produkcji trzodowej w Polsce, a także ASF generujący wysokie ryzyko pozostawania przez długi okres w strefie czerwonej.
„Produkcja warchlaków dodatkowo jest obciążona ryzykiem braku popytu ze strony producentów tuczników, którzy niekoniecznie będą wybierać te produkowane w Polsce. Należy w tym kontekście zwrócić również uwagę na skalę tuczu nakładczego, który funkcjonuje na własnych zasadach i to w ramach tego tuczu odbywa się duży import warchlaków do Polski. Zdaniem Walnego Zgromadzenia Wielkopolskiej Izby Rolniczej skuteczny program odbudowy pogłowia musi mieć charakter kompleksowy, odpowiadający na wszystkie wyzwania tej branży” – brzmi dalej stanowisko.
Hodowcy trzody chlewnej starają się o miliony złotych na inwestycje
Inne opodatkowanie tuczu nakładczego
WIR dodaje w nim, że takie kompleksowe podejście powinno zawierać m.in.:
- inne opodatkowanie tuczu nakładczego, który jest usługą, a nie produkcją prowadzoną przez rolnika na własny rachunek;
- rekompensaty cenowe dla rolników, którzy nie ze swojej winy znaleźli się w strefie czerwonej ASF i sprzedają tuczniki w niższych cenach;
- ułatwienia dla rolników, którzy chcieliby skorzystać z dopłaty dobrostanowej;
- promowanie mechanizmów współpracy pomiędzy producentami warchlaków a rolnikami, którzy prowadzą wyłącznie tucz;
- stworzenie mechanizmów zapobiegania wykorzystywaniu przewagi kontraktowej, głównie przez sieci detaliczne, które wywierają presję cenową na pozostałych operatorów łańcucha „wieprzowego”, co prowadzi do obniżania cen skupu, nawet w sytuacji braku żywca na rynku.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś