Akwakultura chce rekompensat. Hodowcy mają argumenty

Poleć
Udostępnij
Autor tekstu: (dk) | redakcja@agropolska.pl
26-09-2017,11:05 Aktualizacja: 26-09-2017,11:44
A A A

Jeżeli nie będzie wsparcia finansowego dla działalności rybaków akwakulturowych, państwo straci możliwość zatrzymania sporych ilości wody. A jest to bardzo ważne choćby w kontekście coraz częściej występujących  deszczy nawalnych, czy suszy.

Podczas obrad sejmowej komisji gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej wrócił po raz kolejny temat planowanego przesunięcia środków unijnych na rzecz rybactwa morskiego kosztem śródlądowego. Gospodarstwa karpiowe miałyby stracić otrzymywane dotychczas tzw. rekompensaty wodno-środowiskowe.

rekompensaty wodno-środowiskowe, Ministerstwo Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej, ministerstwo środowiska

Rekompensaty wodno-środowiskowe dzielą resorty

Według Ministerstwa Gospodarki Morskiej i Żeglugi Śródlądowej rekompensaty wodno-środowiskowe nie przysłużyły się właściwie gospodarstwom akwakultury. Resort środowiska jest z kolei za ich utrzymaniem w obecnej wysokości. Planowane...

- Mówienie o tym, że pieniądze wodno-środowiskowe zaniżają cenę karpia, jest nieprawdą. Fundusze, które mieliśmy skierować na obiekty, które 30-40 lat nie były odnawiane, musieliśmy przenieść w miejsce, gdzie miały iść środki wodno-środowiskowe. I nie mamy pieniędzy na inwestycje - narzekał Marek Ferlin, prezes zarządu Polskiego Towarzystwa Rybackiego.

Katarzyna Stachowicz z zarządu Związku Producentów Ryb wyliczała, że produkcja ryb stawowych i bałtyckich w Polsce warta jest 590 mln zł - odpowiednio 370 mln zł (63 proc.) i 220 mln zł (37 proc.). Mimo to na tę mniejsza ma trafić znacznie większe wsparcie. Jak przekonywała ryby są pewnym dodatkiem do kultury retencjonowania wody.

- Karp pojawił się w Polsce tysiąc lat temu w związku z innowacją technologiczną, jaką było zatrzymywanie wody na najniżej położonych terenach. Kilka do kilkunastu procent wody jest retencjonowanych przez stawy śródlądowe. Jeżeli państwo wycofa się z tej działalności, to proszę sobie wyobrazić, że przez sekwencję naturalnego wypłycania się niezalanego stawu po roku jest on zakrzaczony, po dwóch latach średnio zadrzewiony, a po dziesięciu latach wyrwanie karpi jest niemożliwe. Są to miliardowe inwestycje w skali państwa - wskazywała przedstawicielka ZPR.

nowe prawo wodne, prawo wodne, opłaty za wodę, krir, wiktor szmulewicz

KRIR: nowe Prawo wodne jest uciążliwe i kosztowne dla rolników

Podpisane w ubiegłym tygodniu przez prezydenta nowe Prawo wodne oznacza dla rolników dodatkowe uciążliwości i koszty - przekonuje Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych. Według zapisów dokumentu wprowadzone zostały...

Swoje wywody poparła przykładem z własnego gospodarstwa rybackiego. - Długość mojego doprowadzalnika wynosi 13 km i mam obowiązek wycinać go i pogłębiać. Jest poprowadzony przez grunty ok. 200 innych gospodarstw rolnych. W tej sytuacji gospodarstwo powstałe dwieście lat temu melioruje ok. 200 gospodarstw chłopskich na powierzchni dwóch gmin - podkreślała Stachowicz.

Nie ukrywała, że wściekli już rybacy myślą o porzuceniu działalności i np. obsadzeniu terenów stawów borówką. Zwłaszcza w kontekście nowego Prawa wodnego i obarczenia hodowców ryb opłatami za wodę.

- Państwo obciążyło mnie nowym podatkiem od wody, a przecież to ja świadczę usługi w zakresie jej oczyszczania. Ryba nie zużywa wody, ponieważ jej nie pije. Gromadzę wodę i utrzymuję kilometry grobli, rozprowadzam na szerokim obszarze, a później oddaję w czasie, kiedy zaczyna jej brakować - argumentowała Stachowicz

rybacy, rybacy morscy, połowy na bałtyku, Ministerstwo gospodarki morskiej, Program Operacyjny Rybactwo i Morze

Rybacy morscy dostaną wsparcie? Resort chce przesunąć dopłaty

Ministerstwo gospodarki morskiej chce przesunąć środki z rekompensat wodno-środowiskowych na wsparcie rybaków morskich - poinformował resort w komunikacie. Resort gospodarski morskiej odpowiadając na pytanie PAP w sprawie rekompensat...

W obronie rekompensat wodno-środowiskowych wystąpił też Andrzej Abramczyk, inny przedstawiciel Związku Producentów Ryb. Jak mówił, reprezentuje troszeczkę odmienną dziedzinę rybactwa - śródlądowe. Prowadzi gospodarstwo rybackie na jeziorach, a to nie jest akwakultura.

- Boję się, że jeżeli zostaną osłabione gospodarstwa akwakultury przez niewypłacenie, bądź ograniczenie w znacznym stopniu pieniędzy z dopłat wodno-środowiskowych, może to pociągnąć za sobą upadek gospodarstw rybackich śródlądowych, dlatego że prawie 80 proc. materiału zarybieniowego pozyskujemy, kupujemy od gospodarstw akwakultury – przestrzegał.

Przedstawiciele ministerstwa gospodarki morskiej zapewniali, iż wszystkie uwagi w tym zakresie są brane pod uwagę.
 

Poleć
Udostępnij