KRIR: nowe Prawo wodne jest uciążliwe i kosztowne dla rolników
Podpisane w ubiegłym tygodniu przez prezydenta nowe Prawo wodne oznacza dla rolników dodatkowe uciążliwości i koszty - przekonuje Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych.
Według zapisów dokumentu wprowadzone zostały opłaty za pobór wody, które obejmą też rolników i hodowców ryb, a także nowe regulacje dotyczące ograniczania odpływu azotu ze źródeł rolniczych. Gospodarze będą zmuszeni dłużej przechowywać nawozy organiczne, jak obornik czy gnojówka, co pociągnie za sobą kosztowne inwestycje sięgające przynajmniej 754 mln zł.
Rolnicy zapłacą więcej. Prawo wodne z podpisem prezydenta
- Pozytywnych zmian związanych z nowym Prawem wodnym dla rolników nie widzę. Oznacza ono głównie dodatkowe uciążliwości i koszty. Pozytywną rzeczą może jest to, że będziemy bardziej dbać o wodę, a do gleby będzie dostawało się mniej szkodliwych dla środowiska substancji - ocenia w rozmowie z agencją Newseria Biznes szef rolniczego samorządu.
Polskie rolnictwo zużywa ok. 10 proc. wody. Nowe przepisy przewidują opłaty za jej pobór do celów rolniczych, np. na potrzeby zaopatrzenia ludzi i zwierząt gospodarskich czy nawadniania gruntów i upraw, a także za odprowadzanie ścieków z rolnictwa do ziemi lub do wody.
Opłaty obejmą także hodowców ryb. Za wodę nie będą płacić ci gospodarze, którzy zużywają mniej niż 5 tys. litrów w ciągu doby.
- Dotychczas korzystanie z wody do celów rolniczych nie wymagało zezwoleń na studnie. Teraz rolnik będzie musiał to zgłosić, założyć licznik, który wskaże, ile wody bierze, i wnieść opłaty. Dotyczy to nie tylko tych, którzy pobierają wodę do podlewania, lecz także producentów ryb, którzy mają stawy. Jest to dla nas uciążliwe. Stawki nie są może zbyt duże, ale mimo wszystko będziemy płacić - podkreśla Szmulewicz.
[WIDEO] Mówi Wiktor Szmulewicz, prezes Krajowej Rady Izb Rolniczych
Nowe Prawo wodne oznacza podwyżkę cen wody dla wszystkich
Częścią prawa wodnego jest dyrektywa azotanowa, która ma na celu ograniczenie dostawania się azotanów do rzek, za co odpowiadają przede wszystkim rolnicy. W nadmiernej ilości są one szkodliwe dla środowiska. Zmienią się m.in. przepisy dotyczące przechowywania obornika i gnojownicy.
- Dotychczas mieliśmy obowiązek przechowywania obornika 4 miesiące w większości kraju, dłuższy okres dotyczył tylko OSN-ów. Teraz 6-miesięczny okres obowiązuje praktycznie w całym kraju, a na to potrzebne są dodatkowe środki. Są to dość kosztowne inwestycje. Liczę, że ministerstwo da nam określony czas na wdrożenie. Musimy mieć okres przejściowy na wykonanie wielu robót, zwłaszcza budowlanych, na to powinny się znaleźć środki - podkreśla prezes KRIR.
Rolnicy, aby dostosować się do nowych przepisów, będą musieli wybudować płyty obornikowe i zbiorniki na gnojowice, co według ustawodawcy ma kosztować 754,7 mln zł. Wydatki będą dotyczyć 355 tys. gospodarstw, czyli średni koszt inwestycji to nieco ponad 2,2 tys. zł.
Ceny wody pod kontrolą. Regulator ma pilnować rynku
KRIR oblicza jednak, że są to koszty nawet kilkukrotnie zaniżone i wydatków nie będzie w stanie ponieść bez pomocy państwa większość gospodarstw rolnych.
Rolniczy samorząd ostrzega też, że nowe przepisy mogą naruszać zasady konkurencyjności.
Wymogi stawiane polskim rolnikom są wyższe niż nałożone na rolników w innych krajach UE ze względu na to, że prawie cały kraj został objęty obszarem szczególnie narażonym na zanieczyszczenia azotu ze źródeł rolniczych.
- Nowe przepisy zmniejszą też nasz dochód. Jednak rynek działa tak, że rekompensuje nam to wyższymi cenami. Rolnik w danej chwili tego nie odczuje, ale zawsze jest to dodatkowy koszt - przekonuje na koniec Wiktor Szmulewicz.
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś