Czeski minister rolnictwa zaleca rodakom unikanie wołowiny z Polski
Minister rolnictwa Czech Miroslav Toman poinformował w piątek, że na czeski rynek trafiło podejrzane mięso z Polski. - Nie wierzę w polski system kontroli - oświadczył. Zaapelował, aby Czesi sprawdzali pochodzenie spożywanego mięsa i unikali tego z Polski.
Toman sprecyzował, że chodzi o około 300 kg mięsa. Jedna z dostaw, która zawierała około 100 kg wołowiny, została cofnięta do Polski po informacji od polskiego przedsiębiorcy o pochodzeniu mięsa.
Ambasador rozmawiał z minister rolnictwa o mięsie z chorych krów
Zdaniem Tomana fakt, że to polski przedsiębiorca ostrzegł o problematycznej przesyłce wskazuje, iż polskie urzędy nie informowały szczerze o powstałym problemie. "Najpierw mówili, że mięso z tej rzeźni nie trafiło za granicę. Później mówili o 10 krajach, ale zapewniali, że mięso nie trafiło do Czech” – powiedział minister. Wezwał polską stronę do wprowadzenia "kompetentnie funkcjonującego systemu kontroli weterynaryjnej".
Toman oświadczył, że jeśli sytuacja się nie poprawi, to po konsultacji z Komisją Europejską będzie chciał wprowadzenia rozwiązań gwarantujących, że mięso z Polski nie będzie trafiać na czeski rynek. Pytany, czy to oznacza wprowadzenie zakazu importu, odpowiedział twierdząco.
Ardanowski: podejmę prace nad zmianą systemu nadzoru żywności
"Pochodzenie mięsa nie jest trudne do zweryfikowania. Na opakowaniach muszą znajdować się takie informacje. Sprzedawca mięsa niezapakowanego musi - na żądanie - udostępnić wymagane przez klienta dane" – napisała agencja CTK i ostrzegła, że mięso pozyskane od chorych sztuk może być groźne dla zdrowia. Jego spożywanie, jak podkreśliła CTK, grozi zapaleniem opon mózgowych, chorobami mięśni i stawów. Może też wywołać ciężkie przypadki sepsy.
Polski Główny Lekarz Weterynarii Paweł Niemczuk poinformował w czwartek na konferencji prasowej, że zabezpieczone mięso zostało przebadane, nie stwierdzono zagrożeń biologicznych. Jednak całe mięso z ubojni jest wycofywane na zasadzie ostrożności, gdyż prowadzono tam działania niezgodnie z obowiązującymi przepisami prawa.
Ponad dwie tony mięsa z nielegalnego uboju wycofano z rynku w Małopolsce
- Państwowa Inspekcja Sanitarna prowadzi bieżący monitoring, zwiększyliśmy nadzór nad tym co się dzieje w detalu. Nie mamy w tej chwili żadnego stanu zagrożenia. Bardzo precyzyjnie badamy mikrobiologicznie to, co się w tej chwili znajduje w handlu. Jesteśmy bezpiecznym krajem - powiedział w czwartek Jarosław Pinkas.
Do sprawy bezpieczeństwa mięsa odniósł się także w piątek minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski, który zapewnił media "wołowina pozyskana od zwierząt ubitych bez nadzoru Inspekcji Weterynaryjnej została zbadana w kierunku obecności pozostałości leków weterynaryjnych. W badanych tuszach leków nie stwierdzono"
- Agrobiznes bez tajemnic. Zamów prenumeratę miesięcznika "Przedsiębiorca Rolny" już dziś